Książka o morzu czy nad morzem? I jedno i drugie jest możliwe! Przypominają mi się obrazki Konopnickiej o francuskich wioskach rybackich, nowele Sienkiewicza o nadmorskich miasteczkach (stylistycznie o niebo lepsze od Trylogii!!!) i dołujący "Lord Jim" (?!) Josepha Conrada. Ilu autorów inspirowało się morzem? Mickiewicz, Konopnicka, Hemingway, Cooper, Defoe, Sygietyński, oj... było ich i pewnie jeszcze będzie miłośników morskiej fali. Mickiewicz lubił " poglądać wsparty na Judahu skale,/ Jak spienione bałwany to w czarne szeregi/ Ścisnąwszy się buchają, to jak srebrne śniegi/ W milijonowych tęczach kołują wspaniale . Trącą się o mieliznę, rozbiją na fale,/ Jak wojsko wielorybów, zalegając brzegi,/ Zdobędą ląd w tryumfie, i na powrót zbiegi,/ Miecą za sobą muszle, perły i korale ", a prawie większość autorów wciąż zadziwiała się siłą, bezgranicznością i nieokiełznaną naturą morza - czasem spokojną, a czasem burzliwą. Pięknie o morzu piał Staff i Leśmian. Morze daj...
Pamiętacie szkolne biblioteki? Z półkami pełnymi książek, które z upływem lat nabrały uroku w postaci pożółkłych stron i papierowych okładek? Dla mnie te wspomnienia, które stały się rzeczywistością – sama pracuję w takim miejscu (o ironio losu!). W szkolnym świecie książki to głównie lektury. Będę więc o nich pisać, by uczniowie zrozumieli, dlaczego warto po nie sięgać i jakie wartości skrywają, nawet te najbardziej pożółkłe. Zapraszam Was do literackiej podróży i zachęcam: Book z nami!