Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2018

"Taniec ze smokami"

George R.R. Martin, Taniec ze smokami Też myśleliście, że to ostatnia część i że wreszcie dobiegnie końca pieśń o ogniu i lodzie? Ja myślałam. Przeczytałam raz, przekartkowałam kilka i nie ma... Dziwne jest to, że bohaterowie, którym – wydawałoby się, że narrator (!) sprzyja – popełniają błędy. Jeden za drugim. Ci, co wcześniej byli sprytni, gubią się. Ci, co byli odważni, źle oceniają sytuację. Ci, co byli uczciwi, wierzą nagle w inną uczciwość. Ta wojna trwa za długo i w dodatku „nadchodzi zima”. Trzeba skończyć… Wcześniej, myślę o jednym góra dwóch tomach temu, byłabym zaintrygowana końcem tytułowego tańca ze smokami. Ale chciałam przeczytać wszystko (choć sumiennie tylko dwa tomy). Daenerys, Jon Snow, Tyrion, Jaime, Cersei... straciłam do nich sympatię, ponieważ bohater nie może popełniać serii niefortunnych decyzji, uciekać, żałować albo brnąć w głupocie dalej. Nie wszyscy. Ktoś musi być inny, ktoś musi wyznaczać pion. A główna galeria postaci ma za przeciwieństwo intryg

"Uczta dla wron"

G.R.R. Martin, Uczta dla wron Ktoś mnie kiedyś ostrzegł, że w przypadku „Gry o tron”, im dłużej będę czytać, tym da się wyczuć pisanie z przymusu. „Uczta dla wron” była... nudna. Postawa Cersei do przewidzenia. Czytanie o jej niespełnionej obietnicy – urażonej dumie – i o tym, jak bardzo upodabnia się do znienawidzonego Roberta nuży. Ale warto było doczekać końca i zobaczenia (oczyma wyobraźni wiadomo) jej upadek. Szkoda mi tylko Brana i Brienne, dziewicy z Tarthu. To tragiczna postać – żyła rycerskimi mrzonkami, które nie mogły znaleźć innego ujścia jak w krzyku goryczy i bezsilności. Zresztą postaci, które były, przeplatają się tu i ówdzie w coraz to innym wydaniu. Łączy je tylko żal, smutek i zmęczenie tym, że starają się wziąć byka za rogi (wilkora, lwa, jelenia...), a tu nic nie wychodzi – los wymyka się kontroli. Jak zawsze. Dołująca jest ta część, jak i cała saga. Czy będzie happy end? To pewnie retoryczne pytanie.