"Nawałnica mieczy"
George R.R. Martin, Nawałnica mieczy Przeczytałam. Niech licho porwie końcówkę! Choć ten tom nie był tak wściekle intrygujący jak poprzedni, to finał jest... nie tylko karykaturalny (śmierć lorda T.), co multiplikujący wcześniejsze pytania, które i tak składają się na jedno: co będzie dalej? Śmierć goni śmierć. Straszna jest śmierć Młodego Wilka i jego matki, straszne jest to, że za śmierć Joffa obwinia się Tyriona (ale ten zawsze jest obwiniany, co też jest straszne), straszna jest śmierć Oberyna Martella, straszna jest naiwność i głupota co niektórych bohaterów. Natomiast Littlefinger bije na łeb na szyję wszystkich intrygantów. To istny książę Machiavellego! Zaczynam się go bać... W tym tomie dochodzi również do czegoś jeszcze – zmiany bohaterów. Chodzi głównie o Jaime’a, ponieważ Tyrion zmienił się w „Starciu...”. Taka dynamika jest na plus, podczas gdy inni tkwią dalej w swoim szale gry o tron. Czytam te tomiska trochę po łebkach, przeskakując nudnawe popisy, prze