Czy lek na śmierć był od początku możliwy? - słów kilka o finale serii "Więzień labiryntu"
Czy jest to upragniony koniec przygód Thomasa, Teresy i Streferów? Czy bohaterom uda się pokonać pożogę? Jak to w każdej dystopii, zakończenie jest ani dobre ani złe. Ale tutaj… nijakie i przewidywalne.
James Dashner, Lek na śmierć
Szczerze
pisząc, nie spodziewałam się wiele po ostatniej części „Więźnia labiryntu” –
pozycji, którą onegdaj zakupiłam do szkolnej biblioteki. I dobrze, że nie
robiłam sobie nadziei. Fabuła się bardzo powiela. Bohaterowie ni w ząb się nie
zmieniają, są dalej papierowi, nijacy. Czyta się wciąż to samo. Czyli właściwie
co?
Thomas
durzy się w Teresie, która jest ślepo oddana DRESZCZowi, instytucji próbującej
posprzątać masakrę, jaką zgotowała ludzkości. Wypuszczony przez tę instytucję
wirus, mający na celu zdziesiątkować populację po burzach słonecznych, wymknął
się spod kontroli. Grupa dzieciaków, wyselekcjonowanych na podstawie
inteligencji i odporności na siejący zniszczenie pożogę, najpierw poddawana
jest próbie okrutnych eksperymentów w labiryncie, później zostaje wypuszczona
na świat. Po co to wszystko? Po to, aby odratować utracone przez śmiercionośny
wirus mapy mózgu. Sam pomysł z góry uznaję za – niedyskretnie pisząc – głupi.
Mózg jest wielką zagadką. Wiadomo o jego neuroplastyczności, ale nigdy nie
będzie kompletnie poznany, zwłaszcza ludzkie reakcje – zbyt wiele czynników od
tego zależy. To nie puzzle. Dlatego sam pomysł wynalezienia leku na podstawie szeregu
bodźców i doznań skazany jest z góry na przegraną. W trakcie lektury naprawdę
wolałabym, aby okazało się, że to krew kogoś, kto przetrwał chorobę wymieszana
z czymś prostym, chociażby ze zwykłą wodą. Autor wybrał inaczej, ale czym jego
wybór był podyktowany, nie wiem, czy tylko dystopią.
Jak pisałam wyżej przygody i w tym tomie są powielonym ciągiem niefartów głównie za sprawą ponoć bardzo inteligentnego Thomasa, który zawsze zapyta nie w porę, za długo myśli, czy hojraczy. Czyta się głównie o pościgach, nawalankach, podejrzanych typkach. To wszystko jest takie absurdalne, niedopracowane. Szkoda, ponieważ potencjał był.
Nie poleciłabym tej serii do zakupu w ramach NPRCz 2.0. Są inne lepsze, np. "Igrzyska śmierci", "Metro 2033". Seria "Więzień labiryntu" jest jak pusta kaloria.
Komentarze
Prześlij komentarz