Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

Myląca okładka współczesnej przypowieści

Obraz
Richard Paul Evans, Papierowe marzenia Na okładce dwoje przytulonych ludzi, z tyłu opis o drugiej szansie, miłości, przebaczaniu itp. W środku - nawiązanie do przypowieści o synu marnotrawnym. Aha, więc nie będzie to zwykły romans... Faktycznie o romansie w tej powieści autora bestsellerów było niewiele. Zacznijmy od początku. Bohaterem jest pospolity, choć okropnie bogaty chłopak, którego ojciec wysyła na studia. Tam, z dala od domu i ojcowskiej opieki (nie mam na myśli kontroli), chłopak o imieniu Luke trafia w najgorsze z możliwych towarzystw - inteligentów. Tak, właśnie błyskotliwa młodzież, nowobogaccy intelektualiści mający sarkazmoodzywkę pasującą do każdej sytuacji. Ponieważ Luke przeszedł pomyślnie test z filozofii życia, był naprawdę pospolicie uległy i naiwny, wpadł w szpony pięknych i próżnych, lubiących łatwe życie ludzi. Tak Luke stał się synem marnotrawnym. Dalsza część przypowieści jest znana, więc Evans nie zaskakuje czytelnika żadną modyfikacją biblijnej p

Czy bohater musi być zawsze piękny i zdrowy?

Obraz
John Green, Gwiazd naszych wina Czy bohater zawsze musi być piękny i zdrowy? Nie musi, nie zawsze, a nawet nie powinien, zwłaszcza, gdy chodzi o śmierć i cierpienie. To całkiem dobre (i pedagogizujące) dla młodzieży - głównego odbiorcy książek Greena, żyjącej w świecie celebrytów o nieskazitelnej urodzie i wiecznej młodości. Bohaterowie "Gwiazd..." są chorzy, umierający, kalecy, ale na pewno nie nudni, na pewno nie smutni i nie wyciskają łez z oczu czytelnika z powodu litości. Narratorką jest szesnastolatka cierpiąca na nowotwór uniemożliwiający jej swobodne oddychanie, dlatego też zawsze i wszędzie towarzyszy jej Phillip (butla tlenowa) i matka. Hazel chodzi na terapie grupowe dla śmiertelnie chorych i podupadłych na duchu nastolatków. Pewnego dnia spotyka chłopaka, który nie spuszcza z niej oczu. I tak poznaje - wydawałoby się na pierwszy rzut oka - zdrowego i diablo przystojnego Augustusa Watersa. Pewny siebie chłopak nie traci czasu, gdyż sam przeszedł walkę z

Kolejna dawka recenzji

Obraz
Maureen Johnson , John Green , Lauren Myracle , W śnieżną noc. Świąteczne opowiadania o miłości Grubo po czasie, ale co tam. Dzisiaj zamieszczam trzy recenzje trzech (i jedynych) opowiadań w tomie "W śnieżną noc". Autorami są pisarze ulubieni przez nastolatków za granicą i w Polce też. Napisali wiele bestsellerów na amerykańskich listach, w Polsce też radzą sobie nieźle. Opowiadania łączy wigilia, świąteczne cuda, wielkie zmiany, ale oczywiście szczęśliwe zakończenia. Przez napisane historie przewijają się cheerleaderki, próbujący odzyskać dziewczynę Indianin, a także kilku nastolatków szukających szczęścia i miłości. Opowiadania są lekkie i przyjemne, dowcipne i błyskotliwe. Miejscami "za bardzo amerykańskie", komediowo-romantyczne, ale... głównymi odbiorcami i bohaterami jest przecież młodzież.

Co może być gorsze od…

Obraz
Maureen Johnson, Podróż wigilijna Moment może niezbyt dobry na recenzowanie tomu „W śnieżną noc”, ale luty też jest miesiącem zimowym i ma swoje własne święto – Walentynki – święto miłości. Opowiadanie amerykańskiej pisarki jest serią niefortunnych zdarzeń w pewną zaśnieżoną wigilijną noc. Narratorką jest nastolatka przeciętnej urody, przynajmniej tak o sobie twierdzi. Włosy na pazia, okularki – esencja czystej przeciętności. Jednak nieprzeciętne nosi imię – Jubilatka – nadane przez zauroczonych rodziców świątecznym miasteczkiem Flobie, czyli porcelanowych domków piernikowych, lukrowych, ciasteczkowych, żelkowych itp. (czego ta Ameryka jeszcze nie wymyśli). Rodzice Jubilatki, przeszczęśliwie zakochanej w boskim Noah „peryferycznie szwedzkiego pochodzenia”, wybrali się na coroczną sprzedaż najrzadszych elementów wioski Flobie i… uruchamiają serię nieszczęsnych przygód, jakie przytrafią się ich córce w wigilijną śnieżną noc. Od czego zacząć? Od aresztowania rodziców za utarc

Wyścig po szczęście

Obraz
John Green, Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy Wróćmy do Gracetown. Śnieżyca spowodowała wymarcie wszelkiej aktywności w miasteczku. Czynny jest tylko Waffle House, w którym dyżur prowadzi Don-Keun, nastolatek z tutejszej szkoły. Wigilijny wieczór minąłby niepostrzeżenie i nudnie, gdyby nie banda… cheerleaderek. Bo one również postanowiły rozgrzać się i rozprostować kości w Waffle House, podobnie jak Jubilatka. Don-Keun uznał to za łaskę Bożą. Razem z dwójką dyżurujących kelnerów urządził wyścig szczęścia – czyja pierwsza paczka przyjdzie z Twisterem do Waffle House, ta zostanie wpuszczona do nieba pełnego szczebioczących cheerleaderek. Gotowi do startu… wystartowali – studenci z beczką piwa, szkolny osiłek i jego chuderlawy brat, trójka odludków – Tobin, Diuk i JP. To oni są właściwymi bohaterami opowiadania. Inteligentni, żyją w swoim świecie Bonda, placków ziemniaczanych i upośladków. Kto pierwszy dobiegnie do Waffle House w tę śnieżną noc? Posługując się stereotypem c

Anioły, świnki i róż

Obraz
Lauren Myracle, Święta patronka świnek W tym opowiadaniu nie pojawiają się na szczęście cheerleaderki, ale nowa bohaterka – Addie. Dziewczyna rozstała się z chłopakiem, z przyczyn wylewności (lub jej braku) w okazywaniu sobie uczuć. Najpierw szczęśliwa, że spotyka się z Jebem – nieco mrukliwym Indianinem – później załamana z powodu incydentu na imprezie. To takie typowe – kłótnia, impreza i koniec. I diametralna zmiana fryzury, która powinna być również złączona ze zmianą w zachowaniu. Addie, jak uzmysławiają jej to: przyjaciółka, aluminiowy człowiek, szefowa, przypadkowi klienci Starbucksa, była niereformowalną egocentryczką, której wszystko wali się na głowę, wszelkie siły sprzeciwiają się przeciwko niej, a ona biedna jest jak piorunochron przyciągający same burze. By udowodnić przyjaciółkom i samej sobie, że nie jest egoistką, zadeklarowała się odebrać ze sklepu mikroświnkę. Zaspa to jeszcze nic, kłopoty pączkują jak drożdże, gdy Addie pojawia się w pracy. Wytknięcie

Zmiana tematyki. W lutym trochę miłości!

Obraz
Tematyka fantastyki dobiegła końca. Czas przejść do powieści miłosnych, obyczajowych. W szkolnej bibliotece te gatunki również kradną wiele miejsca na półkach ;)

Powrót króla... i akcji. Ostatnia część "Władcy Pierścieni"

Obraz
J.R.R. Tolkien, Władca Pierścieni. Powrót Króla przekład M. Skibniewska Autor bestsellera fantastyki kontynuuje podział "Frodo i reszta świata", choć w odwrotnej kolejności. W tym przypadku jest to zabieg uzasadniony - opowiadanie najpierw losów Gondoru i zakończenie księgi piątej brawurowym "Puk, Puk" do Bramy Mordoru - trzyma w napięciu i zachęca do dalszego czytania. W "Powrocie Króla" obie księgi są równorzędne, tzn. w obu jest akcja, nagłe w niej zwroty, choć szczerze pisząc, Tolkien sam psuje atmosferę komentarzami, pojawiającymi się na końcu dwóch pierwszych części: "Drużyny Pierścienia" i "Dwóch Wież". Czytelnik wiedział, że Sauron zostanie pokonany. A przecież nic tak nie pcha do czytania jak słodka niewiedza, nimb tajemnicy, a może jednak... nie będzie happy-endu, na który się tak liczy? Frodowi udaje się, z ogromną i chyba jednak niezbyt docenioną pomocą skromnego Samwise'a Gamgee'ego, dokończyć zadania. Nieom