Franklin na walentynki


Paulette Bourgeois i Brenda Clark, Franklin i walentynki



Spóźniłam się z recenzją! No trudno. Chociaż, z drugiej strony... zresztą posłuchajcie.

Historia krótka i z morałem. Takie są książeczki z małym żółwiem Franklinem w roli głównego bohatera.

Franklin długo pracował nad przygotowaniem dla przyjaciół walentynek, ale – jak to w życiu żółwika bywa – wszystko się pogmatwało. Kartki przepadły i Franklinowi niespodzianka się nie udała. Żółwik nie należy do tych, którzy łatwo się poddają. I tego uczy też dzieci. To ważna i dobra lekcja dla nas wszystkich.

Walentynki to świetna okazja by pomówić o uczuciach, o czym już pisałam przy okazji prześwietnych książek o emocjach Grzegorza Kasdepki. Chodzi jednak o coś więcej. O nas Polakach mówi się często jako o malkontentach. My też jesteśmy świadomi tego, że naszym sportem narodowym jest narzekanie. Z komplementami „radzimy” sobie podobnie. O uczuciach nie mówimy wcale. Więc jak możemy tego oczekiwać od naszych dzieci, które nie potrafią przekazać jak się czują, gdy ktoś ich obraża, tylko od razu reagują przemocą? Tego trzeba się nauczyć. Ale to będzie długi i trudny proces. Czas zakasać rękawy i do dzieła!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie