Franklin mówi "kocham Cię"
Paulette Bourgeois i Brenda Clark, Franklin mówi “kocham cię”
Franklin jest już dużym żółwiem, w końcu chodzi do szkoły, i nie boi się
mówić o uczuciach.
Ok, wiem, że ostatnio dużo o tym
bloguję, zwłaszcza o tym, że nie umiemy mówić o uczuciach. Pracuję w szkole, w
gimnazjum (!) i jak czasem powiem do swoich uczniów: „Hej, zachowując się w ten
sposób, ranisz moje uczucia. Robisz mi przykrość!”. Uczniowie patrzą wówczas
wzrokiem, jakby nie wiedzieli o czym mówię. Bo nie wiedzą. Szturchać się
umieją, wyśmiewać też, ale powiedzieć, co ich boli otwarcie, nie potrafią.
Dzięki Franklinowi i jego
perypetiom uczę najmłodszych tej trudnej sztuki komunikacji „JA”. Ostatnio na
zajęciach bibliotecznych rozmawiałam z drugoklasistami o miłości. Wiecie, że
niektórzy nie potrafili powiedzieć kogo kochają i za co? Na szczęście był ze
mną mały gadżet – serce z popularnego szwedzkiego sklepu. Wówczas dzieci
chętniej chciały złapać serce za rączkę, a nawet palce, i przyznać się kogo
kochają, przyznać się, że kochają w ogóle. Aż się wszystkim miło i przyjemnie
zrobiło, po tym „outcomingu”!
Bajeczka o Franklinie uczy, że nie
trzeba nie wiadomo jakich prezentów, dowodów, aby powiedzieć że się kogoś
kocha. Wystarczą słowa, uścisk i buziaczek. Pamiętajcie o tym, że najlepsze
rozwiązania to te najprostsze, a dowodem mogą być gesty płynące prosto z serca!
Komentarze
Prześlij komentarz