Nie powiem, żebym przeczytała Miziołków szybko, bo trochę mnie nudzili. Uczniowie podzielają moje wrażenia. Co jest nie tak? Chyba ta dynastia... Joanna Olech, Dynastia Miziołków Powieść dla dzieci w formie dziennika to miła odmiana, zwłaszcza dla pożeraczy książek, jak i dla tych czytających same lektury. Pokazuje to, że książki mogą przybrać różną postać, a narracja pierwszoosobowa przybliża czytelnika do bohatera i na odwrót. Dobrze, że dzieci poznają i takie oblicza literatury. Niemniej, co mi nie odpowiada to chyba brak... akcji. Dziennik zawiera nieraz ciekawe, nieraz dowcipne przemyślenia dojrzewającego Miziołka o rodzinie – Mamiszonie, Papiszonie, Kaszydle i Potworze, oraz o szkole i kolegach. Fabuła trwa mniej więcej rok. Nie można więc powiedzieć, że nic się nie dzieje, wręcz przeciwnie – poznajemy zawiłe stosunki małżeńskie, trudne relacje między rodzeństwem, a także z kolegami walczącymi o tę samą Beatę. Mi jednak brakuje jakiegoś wydarzenia, które miałoby cią...
Pamiętacie szkolne biblioteki? Z półkami pełnymi książek, które z upływem lat nabrały uroku w postaci pożółkłych stron i papierowych okładek? Dla mnie te wspomnienia, które stały się rzeczywistością – sama pracuję w takim miejscu (o ironio losu!). W szkolnym świecie książki to głównie lektury. Będę więc o nich pisać, by uczniowie zrozumieli, dlaczego warto po nie sięgać i jakie wartości skrywają, nawet te najbardziej pożółkłe. Zapraszam Was do literackiej podróży i zachęcam: Book z nami!