„Sezon na zielone kasztany” – wreszcie mądrze o problemach dzieci i nastolatków
Co prawda jeszcze za wcześnie na kasztany, ale zawsze jest dobra pora na świetną książkę dla dzieci i młodzieży. W „Sezonie na zielone kasztany” znajdziecie całą paletę barw emocji, galerię postaci, w których na pewno odnajdziecie cząstkę siebie. A wszystko to ma wspólny koniec i początek. Chociaż ten koniec... jest taki sobie.
Barbara Kosmowska, Sezon na zielone kasztany
Ostatnio pisałam o tym, że wielką szkodę czyni się dzieciom infantylnością w literaturze. Książki naprawdę nie muszą być arcymądre i arcymądrym językiem napisane. Wcale nie trzeba przedzierać się przez gąszcz niezrozumiałego słownictwa, ani wytężać umysłu nad skomplikowaną fabułą. Lektura może być lekka i przyjemna, a przy tym wcale nie głupia czy nudna. Nie musi też nikogo obrażać, ani „karykaturzyć” stereotypów.
W „Sezonie...”, jak napisałam już w lidzie, jest galeria postaci i ich problemów. Autorka przedstawiła ich w sposób prosty, a jednocześnie inteligentny, miejscami dowcipny, wartki, wciągający. Tutaj też mamy wielogłos – każdy bohater ma swoje „pięć minut”, czyli własne opowiadanie. Łącznie mamy 11 historyjek o oddalających się relacjach matki i córki, syna i ojca, o własnych ukrytych pragnieniach, kompleksach, zauroczeniach, „wstydliwych” chorobach, problemach z rówieśnikami – właściwie o tym, co nurtuje wyrastające dzieci i dorastających nastolatków. A wszystkie opowiadania połączone są wspólnym motywem – to uczniowie jednej klasy, do której dochodzi nowa uczennica. Narratorzy, co prawda brzmią podobnie, ale to nie wpływa na sposób – wartki i zwarty, ich relacji. Opowiadania są krótkie, takie nowelistyczne, ale zawierają wszystko – zawiązanie, kontrapunkt, rozwiązanie, a nawet „chwyt sokoła” (!). Trzymanie się klasycznych form, adaptowanie ich do współczesnych warunków, wychodzi na dobre. Dodajmy do tego piękny język, inteligentny, czasami cięty dowcip, czasami sentymentalny opis. Sukces gwarantowany!
A! Jeszcze nawiązanie do tytułu! Zielony kolor kojarzy się z niedojrzałością, i faktycznie, bohaterowie są młodzi i różnie radzą sobie z problemami. Ale czy wszyscy są „zieloni” w TYCH sprawach? A może jest nadzieja, że skomplikowane węzły można rozwiązać jednym pociągnięciem ręki... Kasztany mają też kolce, i faktycznie, bohaterowie potrafią „ukłóć”, ale czy warto? Przeczytajcie i zastanówcie się, jak Wy zareagowalibyście na kłótnie z koleżankami, na wytykanie palcami, na zapracowanych rodziców czy tych, którzy wiedzą lepiej, co Was interesuje niż Wy sami.
Kupiłam książkę w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Polecam ją do czytania dzieciom i młodzieży na lekcjach nie tylko wychowawczych, ale też języka polskiego czy na zastępstwach. Opowiadania są na tyle krótkie, że można je wykorzystać podczas jednej godziny – no, odrobinę skracając. Warto porozmawiać o tym, co się dzieje w głowach bohaterów, o ich wyborach i czy ma to rację bytu w rzeczywistości, w której żyją uczniowie. Jak oni by postąpili? Książka jest naprawdę super i na wiele okazji. Nie pożałujecie.
Komentarze
Prześlij komentarz