Przejdź do głównej zawartości

„Ella i jej sekret” – ma szansę stać się dziecięcym thrillerem...

Interesujące jest powstanie pomysłu do napisania książki o dziewczynce, która nie potrafi dochować sekretu własnej rodziny. A właściwie o dwóch dziewczynkach – jedna się łamie, druga broni się przed zdradą. Gdzieś między nimi unosi się złowieszcza aura tajemniczości i... mroku. To dobra powieść dla dzieci, które ulegają presji środowiska.

 

Cath Howe, Ella i jej sekret

Książka ma ciekawą konstrukcję fabularną. Zaczyna się listami, które Ella wysyła tacie. Na początku czytelnik przypuszcza, że ojciec rozstał się z matką i dlatego mieszka gdzie indziej. Po kilku listach bystry czytelnik domyśli się prawdy. I właśnie tę prawdę Ella powinna zatrzymać dla siebie. Ale jest tylko małą, przestraszoną i obrażoną na cały świat dziewczynką. Dlatego pada szybko ofiarą bezwzględnej Lydii, która wykorzystuje Ellę do swych niecnych celów. To nie jest jednak koniec akcji, ponieważ na scenę wkracza Molly – outsiderka z Klasy Wierzb. Molly również ma sekret, jednak jest dużo silniejsza, a sekret zostaje jej bezczelnie wyrwany w sposób typowy dla obecnych czasów.

Książka pobudza do refleksji z kilku powodów. Po pierwsze, problemy obu dziewczynek dotyczą kwestii rodzinnych – braku ojca, choć okoliczności absencji są zgoła różne. Po drugie, obie dziewczynki są wykorzystywane przez bezduszną małą manipulantkę. Obie dziewczynki się bronią i tu warto zwrócić uwagę na sposób obrony – alienacja czy konformizm. Czy są to jedyne wyjścia z sytuacji? Autorka poszerza ten problem „absencji rodzinnej” o sportretowanie reakcji matek obu dziewczynek. Tak jak i córki, matki radzą sobie, jak umieją – wyparciem albo depresją. To też jest warte podkreślenia – różnorodność postaw – bo daje to czytelnikowi prawo do zidentyfikowania się z jedną z nich. (Lub prawo do krytyki obu.)

Książka nie tylko stawia przed czytelnikiem pytania o dobro i zło, o winę i odkupienie za grzechy. Każe pochylić się jeszcze nad sytuacjami podbramkowymi. Mnie zastanawiała sprawa Molly i jej sekretu – brak reakcji środowiska nie tylko szkolnego, ale i sąsiedzkiego czy służb społecznych. Podobnie jak lekka pacyfikacja Lydii ze strony prowadzącej kółko plastyczne. Chociaż... może tak właśnie działamy – nie działając wcale, myśląc, że sprawa sama się rozwiąże.

Powieść jest o tyle ciekawa i wartka, że czyta się ją bardzo szybko. Dodatkowo wchodzi aura tajemniczości – bo chodzi już nie tylko o jeden sekret, zapanowuje mrok, a nawet strach, co dzieje się za drzwiami sąsiadów. Czy można się bać, czytając „Ellę...”? Nie do końca poczujecie dreszcze, chyba że rozumiejąc, do czego są w stanie posunąć się dzieci, by zaspokoić chorą ciekawość albo zadośćuczynić własnej próżności. Tak, to jest ostrzeżenie przed tym, że każdego spotka odpowiednia kara za... słabości.

Warto kupić w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa i wykorzystać na zajęciach. Jeśli znacie książki Eve Ainsworth, to „Ella...” jest taką wersją dla młodszych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Henryk Sienkiewicz zawsze podobał się kobietom i on wybierał te szczególnie piękne i urocze. Pierwszą była Maria Keller, z którą już prawie miał się ożenić, gdyby nie zbytnia szczerość w listach. Niepotrzebnie Sienkiewicz użalał się bogatej narzeczonej, że skąpi sobie w uzdrowisku w Ostendzie. Rodzice Kellerówny obawiali się, że przyszły zięć - bez porządnego fachu - nie zdoła utrzymać córki. Więc dostał pierwszego kosza. Po powrocie z Ameryki Sienkiewicz nie umiał usiedzieć na miejscu. Warszawa mu obrzydła, a ponieważ końskim zdrowiem też się nie cieszył, miał usprawiedliwienie. We Włoszech - druga ojczyzna - spotkał rodzinę Szetkiewiczów z córką Marią. Podchody trwały około roku. Obawy rodziców te same - brak stałej posady, brak pieniędzy. Pomocni okazali się przyjaciele, zwłaszcza Godlewscy, którzy „wychodzili” Sienkiewiczowi piękną i uroczą żonę. Małżonkowie uzupełniali się idealnie, rozumieli się wspaniale. Marynia, która też przejawiała talenty literackie, była surow...

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie

Juliusz Słowacki, Balladyna Jak zachęcić uczniów do czytania tekstów kompletnie im obcych? Zwłaszcza tak zawiłych jak "Balladyna" Słowackiego... Sprawa wydaje się z góry przegrana, ale... "Balladyna" jest dobrym przykładem literatury fantastycznej (tak jest!), a także dotyczy problemu siostrzanej miłości/zazdrości. Ta uczennica, która ma siostrę, "Balladynę" powinna dobrze zrozumieć. Utwór ten napisał Juliusz Słowacki, autor dość trudnych liryków, poematów, dramatów. Trudność ta polega głównie na zawiłym języku naszpikowanym metaforami, symbolami, dowcipem, który w obecnych czasach nie musi być koniecznie zrozumiały. Niemniej, "Balladynę" - jeśli przerobi się ją na współczesny grunt - zaczyna się doceniać, zwłaszcza za wykreowanie głównej bohaterki, nie do końca typowego szwarccharakteru. Od czego zacząć? Słowacki, swoją wielką tragedię, stanowiącą część kronik historycznych Polski, umieszcza w odległych czasach. Tropem jest obecno...

Pomysł na kreatywne lekcje biblioteczne

Czołem! Dzisiaj nie będzie czystej recenzji książki. Będzie pomysł na zajęcia biblioteczne. Kilka lat temu dowiedziałam się od uczniów o pierwszym (?) polskim gamebooku. Zaczęłam szperać w internetach co to jest gamebook - sprawa okazała się banalnie prosta. Gamebook to rodzaj książki, który pozwala czytelnikowi utożsamić się z bohaterem i kierować akcją. Każdy paragraf daje kilka alternatyw. Co daje to uczniowi? Uczy się dokonywać wyborów, analizując sytuację. Ostatnio na zastępstwach zapoznaję uczniów z historią Janka, małego powstańca. Gamebook autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego odznacza się zawrotną akcją i dość trudnymi wyborami - pozostać człowiekiem czy służba "żołnierska"? Uczniowie wczuli się w postać młodego Zawiszaka i udało im się tak pokierować jego losami - żywo przy tym dyskutując - że doszedł do finału żywy, choć nieco poobijany. Sami byli zaskoczeni, jak bardzo dali się "wkręcić" w powstańcze klimaty. Mieli tylko jedn...