Przejdź do głównej zawartości

„Pestka, drops, cukierek. Ekonomia dziecinnie prosta”... gdyby tylko tak było w istocie

Refleksje poniższe zaczyna nadgryzać ząb czasu, ponieważ nikłe są wspomnienia z lektury tej krótkiej, acz ładnie ilustrowanej, książeczki. A może owa książeczka sama była nikła... nijaka?

 

Grzegorz Kasdepke, Pestka, drops, cukierek

Na regałach w bibliotece dzieci znajdą wiele książek autorstwa Grzegorza Kasdepki, którego wprost uwielbiają. I słusznie. Sama jestem fanką detektywa Pozytywki. Nie opuszcza mnie jednak wrażenie, że pojawienie się pana Grzegorza wywołało wielki entuzjazm wydawców, którzy z udziałem tegoż pisarza produkowali wszystko i o wszystkim. Ilość nie zawsze idzie w parze z jakością...

Teraz o „Pestce...”. Zamysłem książki była edukacja ekonomiczna dla dzieci. Temat karkołomny. Ekonomia ma wiele trudnych pojęć, które nie każdy pojmie w lot. Historyjka, a właściwie historyjki, opowiedziane w „Pestce...” nie wniosą zbyt wiele wiedzy w tej materii, jeśli nie będzie odpowiedniego komentarza z ust czytającego dziecku. Pierwsze opowiadanie dotyczy zakompleksionego chłopca, który gubi wszystko w kieszeniach. Drugie opowiada o tym, co w tych kieszeniach się dzieje. A dzieje się dużo. Obie historie przenikają się i powinny zawierać ekonomiczną wiedzę. Jednak tak nie jest. Oprócz kilku pojęć na marginesach książki, wyjaśnionych w dość przystępnych słowach, ja nie dostrzegłam związku z zamysłem powstania tej publikacji. Historia, owszem, ciekawa – fajnie pokazane rozwijanie się biznesu na tle wyzysku, ucisku i terroru. Przedsiębiorczość mogła stać się motywem przewodnim. Ale nie została.

Jak to zwykle w bajkach bywa, wszystko wyjaśnia się szybko z udziałem tajemniczych mocy, no i – oczywiście – szczęśliwie kończy. Tak trochę po łebkach. Ekonomia słów.

Kupiłam w ramach I edycji Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa i drugi raz nie kupiłabym. Osobiście nie lubię książek z zakończeniem szybkim i nielogicznym – chociaż po takie często sięga się w bajkach, gdy trzeba rozwiązać dość zasupłane wątki, oczekiwałam – co tu dużo ukrywać – bomby ekonomicznej, a wyszła z tego... pestka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Henryk Sienkiewicz zawsze podobał się kobietom i on wybierał te szczególnie piękne i urocze. Pierwszą była Maria Keller, z którą już prawie miał się ożenić, gdyby nie zbytnia szczerość w listach. Niepotrzebnie Sienkiewicz użalał się bogatej narzeczonej, że skąpi sobie w uzdrowisku w Ostendzie. Rodzice Kellerówny obawiali się, że przyszły zięć - bez porządnego fachu - nie zdoła utrzymać córki. Więc dostał pierwszego kosza. Po powrocie z Ameryki Sienkiewicz nie umiał usiedzieć na miejscu. Warszawa mu obrzydła, a ponieważ końskim zdrowiem też się nie cieszył, miał usprawiedliwienie. We Włoszech - druga ojczyzna - spotkał rodzinę Szetkiewiczów z córką Marią. Podchody trwały około roku. Obawy rodziców te same - brak stałej posady, brak pieniędzy. Pomocni okazali się przyjaciele, zwłaszcza Godlewscy, którzy „wychodzili” Sienkiewiczowi piękną i uroczą żonę. Małżonkowie uzupełniali się idealnie, rozumieli się wspaniale. Marynia, która też przejawiała talenty literackie, była surow...

Pomysł na kreatywne lekcje biblioteczne

Czołem! Dzisiaj nie będzie czystej recenzji książki. Będzie pomysł na zajęcia biblioteczne. Kilka lat temu dowiedziałam się od uczniów o pierwszym (?) polskim gamebooku. Zaczęłam szperać w internetach co to jest gamebook - sprawa okazała się banalnie prosta. Gamebook to rodzaj książki, który pozwala czytelnikowi utożsamić się z bohaterem i kierować akcją. Każdy paragraf daje kilka alternatyw. Co daje to uczniowi? Uczy się dokonywać wyborów, analizując sytuację. Ostatnio na zastępstwach zapoznaję uczniów z historią Janka, małego powstańca. Gamebook autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego odznacza się zawrotną akcją i dość trudnymi wyborami - pozostać człowiekiem czy służba "żołnierska"? Uczniowie wczuli się w postać młodego Zawiszaka i udało im się tak pokierować jego losami - żywo przy tym dyskutując - że doszedł do finału żywy, choć nieco poobijany. Sami byli zaskoczeni, jak bardzo dali się "wkręcić" w powstańcze klimaty. Mieli tylko jedn...

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie

Juliusz Słowacki, Balladyna Jak zachęcić uczniów do czytania tekstów kompletnie im obcych? Zwłaszcza tak zawiłych jak "Balladyna" Słowackiego... Sprawa wydaje się z góry przegrana, ale... "Balladyna" jest dobrym przykładem literatury fantastycznej (tak jest!), a także dotyczy problemu siostrzanej miłości/zazdrości. Ta uczennica, która ma siostrę, "Balladynę" powinna dobrze zrozumieć. Utwór ten napisał Juliusz Słowacki, autor dość trudnych liryków, poematów, dramatów. Trudność ta polega głównie na zawiłym języku naszpikowanym metaforami, symbolami, dowcipem, który w obecnych czasach nie musi być koniecznie zrozumiały. Niemniej, "Balladynę" - jeśli przerobi się ją na współczesny grunt - zaczyna się doceniać, zwłaszcza za wykreowanie głównej bohaterki, nie do końca typowego szwarccharakteru. Od czego zacząć? Słowacki, swoją wielką tragedię, stanowiącą część kronik historycznych Polski, umieszcza w odległych czasach. Tropem jest obecno...