Trudne słowa o matce, córce i wojnie... nie tylko między nimi – o powieści pt. „Wojna, która ocaliła mi życie”
Powieść o trudnej tematyce jest napisana dość przystępnym językiem, miejscami zakrawającym na poezję - opisy przeżyć wewnętrznych, a w tle dzikość cwałujących koni i szał. Czasami wplecione zostają suche komentarze - oziębłe kwestie, jak zimny potrafi być klimat brytyjski. Dla mnie osobiście to... odkrycie. Arcydzieło.
Kimberly Brubaker Bradley, Wojna, która ocaliła mi życie
Nie spotkałam się dotąd z tak ujętym tematem II wojny światowej, w którym wojna byłaby pewnego rodzaju... wybawieniem. Z reguły wojna jest straszna, zagraża ludziom, matkom, dzieciom, trzeba jej... nienawidzić. Ada - główna bohaterka, doznaje podczas wojny i dzięki niej swoistego wyzwolenia.
Dziecko rodzi się ze szpotawą nogą. Z tego powodu jest poniewierana przez własną matkę. Kiedy Londynowi zaczyna grozić bombardowanie i władze podjęły decyzję o ewakuacji dzieci na wieś, Ada wraz z bratem dostaje się pod opiekę samotnej Susan, która za grosz nie wie, jak opiekować się dziećmi takimi jak Ada i jej brat Jamie - oboje zaniedbani, wychudzeni i bez konkretnej wiedzy o świecie, zwłaszcza starsza siostra - trzymana przez matkę z dala od ludzi.
Ada, z początku niechętnie, a nawet butnie, przechodzi na wsi swoistą metamorfozę. Zrzuca skorupę zalęknionej, opóźnionej w rozwoju kaleki, której trzeba się wstydzić. Staje się dziewczyną samodzielną, odkrywa pasję do koni, zaprzyjaźnia się, a nawet chodzi na herbatki. Staje się kimś ważnym, a z czym kompletnie nie umie sobie poradzić, bo wiecznie była pogardzana.
Książka ukazuje etap przepoczwarzania się, który łatwy nie jest. Dobrze dobrane opisy przeżyć wewnętrznych, konstrukcje bohaterów, włożenie tych bohaterów w takie, a nie inne sceny pomagają zrozumieć, jak wielkim brzemieniem rodzice obarczają swoje dzieci, jak wielką krzywdę im wyrządzają, jak niszczą "ja" własnego dziecka. Ada ma twardy charakter, co nie pozwala jej współczuć tak po "litościwemu". To, przez co przeszła, nie pozostawia wątpliwości odnośnie przyczyn jej oziębłości, paniki, rezerwy. To dziecko nie umie się cieszyć, nie wierzy w siebie, ale za wszelką cenę pragnie udowodnić, że dla kalek też jest miejsce w świecie. Tak bardzo pragnie być zauważona przez matkę.
Ta książka jest smutna i jednocześnie optymistyczna. Gigant! Powieść jest niezwykle ciekawa, barwna, obfitująca w różne zwroty, więc to nie jest nuda ciągnąca się jak flaki z olejem, fabuła dostarcza wielu wrażeń, właśnie... wrażeń i wzruszeń. To piękna podróż w głąb dziecięcej psychiki.
Polecam na lekcjach polskiego i do zakupu w ramach NPRCz.
Komentarze
Prześlij komentarz