W labiryncie kłamstw i potworności w imię nauki – słów kilka o powieści pt. „Więzień labiryntu”
James Dashner, Więzień labiryntu
Ten
tom opowiada o nieludzkim eksperymencie na dzieciach i nastolatkach. Nad pozorną
sielanką w labiryncie wisi nieustanne zagrożenie śmiercią. W momencie, w którym
chłopcy – króliki doświadczalne – są bliscy znalezienia wyjścia z labiryntu,
pojawia się Thomas – główny bohater serii. I wszystko zaczyna się psuć.
Labirynt staje się groźniejszy. Chłopcy wszczynają kłótnie. To nie koniec pasm
nieszczęść, ponieważ zjawia się jedyna dziewczyna, a wraz z nią wątpliwości, co
do sensu życia w labiryncie. I tak chłopcy pod przewodnictwem Thomasa
rozpoczynają walkę z tragizmem sytuacji – walkę z nieludzkim doświadczeniem i
bezcelową śmiercią.
To
w skrócie. Co z konstrukcją? Książka ma zadatki na dobrą powieść, ja w niej
dostrzegam jednak braki. Zwłaszcza w postaci, która miała scalać wszystkich i
fabułę, a wyszła… niekonsekwentnie. Thomas raz jest mądry, sprytny, a za chwilę
staje się nielogiczny. Przez całą powieść on ma przeczucia, nie wie, co i po
co, ale coś mu nie gra. Serio? Od początku zachowuje się, jak lider, ale
oficjalnie nie chce nim zostać. Namawia wszystkich do buntu, a później żałuje,
ale szybko mu przechodzi. Działa intuicyjnie, po omacku. Ufa Teresie, ale działa
odwrotnie. Wybiera gorsze zło. I w tym jest konsekwentny. To za dużo jak na prawie
400 stron powieści.
Kolejny
brak. Teresa. Nie wiem, po co się pojawia w powieści, skoro niewiele wnosi do
akcji – może oprócz tego, że powtarzała jak mantrę „DRESZCZ jest dobry”, na co
Thomas i reszta chłopców reagowali… dreszczem na plecach. Teresa jest sztuczna,
zachowuje się jak zaprogramowana. Mogłaby dużo szybciej zakończyć eksperyment,
ale tego nie zrobiła, ponieważ wierzy w sens i powodzenie misji DRESZCZu. Miała
być wsparciem dla Thomasa, zjednać go sobie, ale jest za spokojna,
zdystansowana, za silna, jak dla niego, a właściwie… papierowa.
Kolejny
brak. Powtarzające się zwroty językowe, sytuacje, nudne dialogi. Dostrzeżecie
to bardziej, przeczytawszy całą serię.
Jedyny
plus, jaki dostrzegam to konstrukcje postaci drugoplanowych. Te jedyne są
konsekwentne i ciekawe. Thomas mnie bardzo zawiódł. Książka też.
Komentarze
Prześlij komentarz