Powrót do Gorlanu

Magia Flanagana, autora cyklu "Zwiadowcy", polega chyba na kończeniu jednej części w najciekawszym momencie, by czytelnik chwycił zaraz po kolejny tom i zaspokoił swój niedosyt. Pierwsza część kończyła się w momencie, w którym młody Will, "niepełny" zwiadowca, staje przed poważnym wyzwaniem - uratowaniem swojej ojczyzny przed potężnym Morgarathem i jego armią.

Kolejny raz Flanagan czaruje swoją opowieścią pełną niespodzianek, akcji, brawurowych opisów bitwy; obraz płonącego mostu naprawdę staje przed oczami, jak żywy.

Tylko czy bitwa, która w pierwszym tomie wydawała się poważnym wydarzeniem, wymagającym pełnej mobilizacji rycerskiego świata Araluenu, nie skończyła się falstartem? Trójka nastolatków tak szybko pokonałaby wszechpotężnego Morgaratha, siejącego postrach w pierwszej części cyklu? A jednak, szkoda że Flanaganowi tak spieszyło się do kolejnych tomów, że nie pociągnął starcia dwóch sił - dobra i zła. Naiwne jest również to, że Willowi zawsze się udaje i wychodzi z opresji bez uszczerbków na zdrowiu, choć "Płonący most" znowu kończy się tarapatami (czyli autor zmusza nas do koniecznego sięgnięcia po tom trzeci; konieczność ta staje się wszak przyjemnością!) głównego bohatera.

Flanagan - mistrz przeróbki - kolejny raz serwuje niesamowicie wciągającą opowieść o przyjaźni, odwadze, waleczności i dojrzewaniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie