Przejdź do głównej zawartości

Ostatnia opowieść Tolkiena - to tylko chwyt marketingowy

Fani prozy Tolkiena - mistrza fantastyki - znanego na całym świecie za sprawą powieści o Władcy Pierścieni i maleńkim acz dzielnym hobbicie, znanego za sprawą bardzo pięknie wyreżyserowanych kultowych utworów przez Petera Jacksona powraca... Tylko czy było warto kupić ostatnio wydaną "opowieść" Johna R.R. Tolkiena?

J.R.R. Tolkien, Opowieść o Kullervo

Pięknie wydana książka - twarda oprawa nosząca znamiona starej księgi; na okładce człowieczek wyglądający jak chodząca góra... wszystko to razem sprawia, że apetyt na zawartość tej opowieści rośnie. Tym bardziej, że w tytule jest "opowieść o Kullervo". Słuchajcie... czego spodziewacie się po słowie "opowieść"?

I tu jest cały problem. Tak pięknie wydana książka przez wydawnictwo Prószyński i S-ka zawiera (UWAGA!) referaty, opracowania i fragmencik wierszowany historii fińskiego eposu pt. "Kalevala". Ten fragmencik - gdyby mimo wszystko ktoś miał wątpliwości - to jest właśnie ta tytułowa "opowieść".

Tolkien interesował się literaturami starodawnymi - fińska, celtycka tudzież staroangielska - to one były głównym czynnikiem-budulcem jego prozy. Stąd brał motywy, tematy, m.in. wyprawę po skarb, walkę ze smokiem czy pierścień władzy. Z języków tych eposów, legend czerpał inspiracje do utworzenia języków Śródziemia. Przetłumaczył na angielski "Beowulfa" - poemat pochodzący prawdopodobnie z okolic wieku X czy XI. Nie trudno się zatem dziwić, że pokusił się o przekład fińskiego poematu "Kalevala". Opowiada on o zatargu między braćmi: Untamo a Kalervo. Pierwszy zabije swojego brata i pozostawi przy życiu tylko ciężarną bratową. Ta rodzi syna i córkę. Na chłopcu spoczywać będzie przekleństwo, niczym na mitologicznym Edypie - Kullervo będzie odpychał wyglądem, porażał siłą i gburowatością. Jedyne co go będzie trzymać przy życiu to nóż - pamiątka po ojcu i czarodziejski pies.

Kullervo, nie potrafiący zaskarbić sobie życzliwości innych, będzie nosicielem negatywnych uczuć: złości, wrogości, agresywności, zemsty, egoizmu. To postać, której mimo wszystko należy współczuć, ponieważ ciąży na nim fatum, prowadzące Kullervo od jednej tragedii do drugiej tragedii.

Cały wierszopoemat to kilka stronic. A książka liczy sobie o wiele więcej. Pozostałe stronice wypełniają przekłady angielskie - i to jest plus tegoż wydania, oraz referaty-peany Verlyn Flieger na cześć Tolkiena i jego twórczości. Nie powiem, jest to ciekawe. Tylko gdzie jest ta "opowieść"? Czy tylko ja spodziewałam się kolejnego hitu na miarę "Hobbita..."? Tęskniąca za narratorem-gawędziarzem, za Śródziemiem, za wspaniale wykreowanym światem przedstawionym i świetnie poprowadzoną fabułą, cieszyłam się na wieść o wydaniu "Kullerva". Tymczasem zamiast świętowania było rozczarowanie. Szkoda... temat zaczerpnięty z "Kalevali" mógł rozrosnąć się do rozmiarów "opowieści". Chwyt marketingowy zrobił swoje....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Henryk Sienkiewicz zawsze podobał się kobietom i on wybierał te szczególnie piękne i urocze. Pierwszą była Maria Keller, z którą już prawie miał się ożenić, gdyby nie zbytnia szczerość w listach. Niepotrzebnie Sienkiewicz użalał się bogatej narzeczonej, że skąpi sobie w uzdrowisku w Ostendzie. Rodzice Kellerówny obawiali się, że przyszły zięć - bez porządnego fachu - nie zdoła utrzymać córki. Więc dostał pierwszego kosza. Po powrocie z Ameryki Sienkiewicz nie umiał usiedzieć na miejscu. Warszawa mu obrzydła, a ponieważ końskim zdrowiem też się nie cieszył, miał usprawiedliwienie. We Włoszech - druga ojczyzna - spotkał rodzinę Szetkiewiczów z córką Marią. Podchody trwały około roku. Obawy rodziców te same - brak stałej posady, brak pieniędzy. Pomocni okazali się przyjaciele, zwłaszcza Godlewscy, którzy „wychodzili” Sienkiewiczowi piękną i uroczą żonę. Małżonkowie uzupełniali się idealnie, rozumieli się wspaniale. Marynia, która też przejawiała talenty literackie, była surow...

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie

Juliusz Słowacki, Balladyna Jak zachęcić uczniów do czytania tekstów kompletnie im obcych? Zwłaszcza tak zawiłych jak "Balladyna" Słowackiego... Sprawa wydaje się z góry przegrana, ale... "Balladyna" jest dobrym przykładem literatury fantastycznej (tak jest!), a także dotyczy problemu siostrzanej miłości/zazdrości. Ta uczennica, która ma siostrę, "Balladynę" powinna dobrze zrozumieć. Utwór ten napisał Juliusz Słowacki, autor dość trudnych liryków, poematów, dramatów. Trudność ta polega głównie na zawiłym języku naszpikowanym metaforami, symbolami, dowcipem, który w obecnych czasach nie musi być koniecznie zrozumiały. Niemniej, "Balladynę" - jeśli przerobi się ją na współczesny grunt - zaczyna się doceniać, zwłaszcza za wykreowanie głównej bohaterki, nie do końca typowego szwarccharakteru. Od czego zacząć? Słowacki, swoją wielką tragedię, stanowiącą część kronik historycznych Polski, umieszcza w odległych czasach. Tropem jest obecno...

Pomysł na kreatywne lekcje biblioteczne

Czołem! Dzisiaj nie będzie czystej recenzji książki. Będzie pomysł na zajęcia biblioteczne. Kilka lat temu dowiedziałam się od uczniów o pierwszym (?) polskim gamebooku. Zaczęłam szperać w internetach co to jest gamebook - sprawa okazała się banalnie prosta. Gamebook to rodzaj książki, który pozwala czytelnikowi utożsamić się z bohaterem i kierować akcją. Każdy paragraf daje kilka alternatyw. Co daje to uczniowi? Uczy się dokonywać wyborów, analizując sytuację. Ostatnio na zastępstwach zapoznaję uczniów z historią Janka, małego powstańca. Gamebook autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego odznacza się zawrotną akcją i dość trudnymi wyborami - pozostać człowiekiem czy służba "żołnierska"? Uczniowie wczuli się w postać młodego Zawiszaka i udało im się tak pokierować jego losami - żywo przy tym dyskutując - że doszedł do finału żywy, choć nieco poobijany. Sami byli zaskoczeni, jak bardzo dali się "wkręcić" w powstańcze klimaty. Mieli tylko jedn...