Adam Mickiewicz - epilog, część VI
Życie rodzinne i akademickie
W 1834 roku żeni się z Celiną z Szymanowskich, którą dość dobrze znał z Petersburga, a to za sprawą wielkiej przyjaźni z jej matką - Marią, słynną pianistką. W dzień ślubu Mickiewicz spóźnił się kilka godzin, albowiem zapomniał klucza od domu. Pobiegł do swego przyjaciela i jednocześnie drużby. Przejął od niego frak i w czasie przebierania namacał w marynarce... tak, właśnie to... klucz od własnego mieszkania. Za późno już było na powrót do domu i powtórne przebieranie. W końcu Mickiewicz trafił na miejsce, na ślubny kobierzec i wypowiedział sakramentalne: "Tak". Celina musiała mieć anielską cierpliwość. Z drugiej jednak strony Mickiewicz słynął ze swojego gapiostwa.
W 1834 roku żeni się z Celiną z Szymanowskich, którą dość dobrze znał z Petersburga, a to za sprawą wielkiej przyjaźni z jej matką - Marią, słynną pianistką. W dzień ślubu Mickiewicz spóźnił się kilka godzin, albowiem zapomniał klucza od domu. Pobiegł do swego przyjaciela i jednocześnie drużby. Przejął od niego frak i w czasie przebierania namacał w marynarce... tak, właśnie to... klucz od własnego mieszkania. Za późno już było na powrót do domu i powtórne przebieranie. W końcu Mickiewicz trafił na miejsce, na ślubny kobierzec i wypowiedział sakramentalne: "Tak". Celina musiała mieć anielską cierpliwość. Z drugiej jednak strony Mickiewicz słynął ze swojego gapiostwa.
Rodzina, niestety, powiększa się odwrotnie proporcjonalnie do zarobków (Celina urodziła sześcioro dzieci!), a tych było coraz mniej. Odbiło się to i na zdrowiu żony, która popadała w obłęd, a Mickiewicz, co już wielokrotnie sugerował: "chorych nie lubił". Musiał więc powrócić do pracy. Napisał dwa dramaty: "Konfederatów barskich" i "Jakuba Jasińskiego" (oba z 1836 roku), ale nie doczekały się wystawienia w teatrze. Dzięki przyjaciołom otrzymuje w 1839 roku stanowisko profesora literatury rzymskiej w Lozannie. Cieszy się z tej funkcji, z wykładów. Dolegliwości żony również zmniejszyły się w Lozannie, co też przyczyniło się do powrotu Mickiewicza do pisania. Powstają wówczas liryki lozańskie - wiersze dojrzałe, pełne ważnych i mądrych refleksji mężczyzny doświadczonego przez życie.
Trudne życie w rodzinie pozbawionej określonych i stałych funduszy umilała muzyka. Sam Mickiewicz grał na trzech instrumentach, lubił śpiewać, a i jego żona pięknie grała na fortepianie. Odwiedzał ich również Fryderyk Chopin, którego Mickiewicz raz złajał za nie-polską grę. Zresztą Mickiewiczów często nawiedzali goście, przyjaciele. Wówczas domownicy chętnie, jeśli mieli za co, wystawiali polską tradycyjną ucztę, do której chętnie sam pan domu dawał wskazówki i rady, jak co upichcić.
W 1840 roku, po skończonej umowie z Lozanną, powraca Mickiewicz do Paryża i tam obejmuje posadę w College de France. Zostaje pracownikiem katedry słowiańskiej. Dzięki tej pracy miał czas na wykonanie dogłębnej syntezy dziejów słowiańskiej literatury i na szczęście, pozostały notatki. Mickiewicz już w młodości, pracując jako nauczyciel, cechował się zmysłem umiejętnego odczytywania, podsumowywania dziejów. Wyciągał trafne wnioski, chłodno kalkulując fakty. Zresztą jego wczesna poezja, co podkreślali koledzy Mickiewicza, była "logiczna", "matematycznie" przeliczona, precyzyjna. W College de France spędził cztery lata na bardzo owocnej pracy, która przyniosła mu sławę slawisty. Jego wykłady, a dzielił się na nich nie tylko wiedzą merytoryczną, ale także postępowymi poglądami, stały się bardzo popularne wśród studentów polskich i zagranicznych. Głoszenie idei antymonarchistycznych nie przyniosło mu wiele pożytku, jedynie szkody. Traci posadę w College de France. Co studenci skwitowali protestami, manifestami. Jednak władza była głucha.
W 1840 roku, po skończonej umowie z Lozanną, powraca Mickiewicz do Paryża i tam obejmuje posadę w College de France. Zostaje pracownikiem katedry słowiańskiej. Dzięki tej pracy miał czas na wykonanie dogłębnej syntezy dziejów słowiańskiej literatury i na szczęście, pozostały notatki. Mickiewicz już w młodości, pracując jako nauczyciel, cechował się zmysłem umiejętnego odczytywania, podsumowywania dziejów. Wyciągał trafne wnioski, chłodno kalkulując fakty. Zresztą jego wczesna poezja, co podkreślali koledzy Mickiewicza, była "logiczna", "matematycznie" przeliczona, precyzyjna. W College de France spędził cztery lata na bardzo owocnej pracy, która przyniosła mu sławę slawisty. Jego wykłady, a dzielił się na nich nie tylko wiedzą merytoryczną, ale także postępowymi poglądami, stały się bardzo popularne wśród studentów polskich i zagranicznych. Głoszenie idei antymonarchistycznych nie przyniosło mu wiele pożytku, jedynie szkody. Traci posadę w College de France. Co studenci skwitowali protestami, manifestami. Jednak władza była głucha.
Spotkanie z Mistrzem i dalsza walka o wolną Polskę
Jego spotkanie z Andrzejem Towiańskim latem 1841 roku było jak spełnienie marzeń. Mistyk z Litwy wszak głosił to, w co Mickiewicz sam od dawna wierzył. Była to idea naśladownictwa Chrystusa, miłowanie wszystkich nacji, nawet wrogich, a przede wszystkim przekonanie o szczególnej roli wybranych narodów: Polaków, Francuzów (ze względu na Napoleona) i Żydów. Proroctwa Towiańskiego i jego zbawienny wpływ na Celinę musiało wywrzeć na Mickiewiczu olbrzymie wrażenie... cudu? Towiański kazał Mickiewiczowi zabrać żonę ze szpitala dla psychicznie chorych. A gdy sam już w domu Mickiewiczów podszedł do niej i wyszeptał jej coś do ucha, Celina tylko rzekła: "Klątwa została zdjęta". I tak wyrwana z letargu poszła... zmywać naczynia. Zachwyt nie trwał zbyt krótko. Panów poróżniła kwestia wiary: Mickiewicz doznał nawrócenia w Rzymie i przy wierze w Boga trwał nadal, Towiański odrzucał Kościół. Ponadto "uzdrowiciel" z Litwy napisał do cara Mikołaja I list o miłości do bliźniego, co oburzyło wielu jego wyznawców. Towiański okazał się hochsztaplerem, więc Mickiewicz podziękował za współpracę i założył własne Koło Sprawy Bożej.
Jego spotkanie z Andrzejem Towiańskim latem 1841 roku było jak spełnienie marzeń. Mistyk z Litwy wszak głosił to, w co Mickiewicz sam od dawna wierzył. Była to idea naśladownictwa Chrystusa, miłowanie wszystkich nacji, nawet wrogich, a przede wszystkim przekonanie o szczególnej roli wybranych narodów: Polaków, Francuzów (ze względu na Napoleona) i Żydów. Proroctwa Towiańskiego i jego zbawienny wpływ na Celinę musiało wywrzeć na Mickiewiczu olbrzymie wrażenie... cudu? Towiański kazał Mickiewiczowi zabrać żonę ze szpitala dla psychicznie chorych. A gdy sam już w domu Mickiewiczów podszedł do niej i wyszeptał jej coś do ucha, Celina tylko rzekła: "Klątwa została zdjęta". I tak wyrwana z letargu poszła... zmywać naczynia. Zachwyt nie trwał zbyt krótko. Panów poróżniła kwestia wiary: Mickiewicz doznał nawrócenia w Rzymie i przy wierze w Boga trwał nadal, Towiański odrzucał Kościół. Ponadto "uzdrowiciel" z Litwy napisał do cara Mikołaja I list o miłości do bliźniego, co oburzyło wielu jego wyznawców. Towiański okazał się hochsztaplerem, więc Mickiewicz podziękował za współpracę i założył własne Koło Sprawy Bożej.
Legiony
W tym czasie pisał mało i sam to określał krótko "kiepszczyzną twórczą", która trwała do 1846 roku. W czasie Wiosny Ludów (1848) Mickiewicz ponownie angażował się w politykę, apelując o utworzenie legionów polskich we Włoszech. Bierze czynny udział w tworzenie programu owych legionów. Te miały przecież połączyć się w wirze walk z monarchiami i utorować Polsce drogę do niepodległości. Program ten nazwał "Składem zasad" (1848), w którym przewidywał m.in. że wolna Polska powinna być krajem demokratycznym, gdzie żyją wolni obywatele, gdzie jest równouprawnienie obejmujące kobiety i Żydów. Nie otrzymał jednak zgody papieża (Mickiewicz rzekł ponoć: "Wiedz, że Duch Boży jest dzisiaj w bluzach paryskiego ludu!") ani bogatych i wpływowych emigrantów, stąd też jego legionowi nie pozostało nic innego jak manifestacyjny przemarsz przez Rzym aż do Mediolanu i podporządkowanie się władzom Lombardii. Legion pomaszerował walczyć z Austriakami, a poeta powrócił do Paryża.
W tym czasie pisał mało i sam to określał krótko "kiepszczyzną twórczą", która trwała do 1846 roku. W czasie Wiosny Ludów (1848) Mickiewicz ponownie angażował się w politykę, apelując o utworzenie legionów polskich we Włoszech. Bierze czynny udział w tworzenie programu owych legionów. Te miały przecież połączyć się w wirze walk z monarchiami i utorować Polsce drogę do niepodległości. Program ten nazwał "Składem zasad" (1848), w którym przewidywał m.in. że wolna Polska powinna być krajem demokratycznym, gdzie żyją wolni obywatele, gdzie jest równouprawnienie obejmujące kobiety i Żydów. Nie otrzymał jednak zgody papieża (Mickiewicz rzekł ponoć: "Wiedz, że Duch Boży jest dzisiaj w bluzach paryskiego ludu!") ani bogatych i wpływowych emigrantów, stąd też jego legionowi nie pozostało nic innego jak manifestacyjny przemarsz przez Rzym aż do Mediolanu i podporządkowanie się władzom Lombardii. Legion pomaszerował walczyć z Austriakami, a poeta powrócił do Paryża.
Od 1849 roku pisze do "Trybuny Ludów" - pisma kulturalnie eklektycznego, tworzonego z przyjaciółmi cudzoziemcami, co z kolei nie podobało się polskiej emigracji i władzom francuskim. Głoszone prosocjalistyczne hasła i prorewolucyjne kłuły władzę w oczy i wydawały się wielkim niebezpieczeństwem, a na kolejne ludowe zrywy nikt nie miał, mówiąc brzydko, ochoty. Mickiewiczem znów zainteresowała się policja, i znów do jego domostwa zajrzała nędza. Poeta stał się, mówiąc krótko - niewygodny. Przyjaciele pomogli mu w znalezieniu kolejnej pracy, tym razem w Bibliotece Arsenału. Było to w 1852 roku. Ale i tu nie potrafił wysiedzieć.
Po śmierci żony w 1855 roku Mickiewicz, zostawiając dzieci, wyjeżdża najpierw na Bałkany, gdzie poznaje Ordona, a później do Konstantynopola, widząc w Turcji sprzymierzeńca w walce z Moskalami. Wielkie nadzieje łączył z powstawaniem oddziałów tzw. kozaków otomańskich, ponieważ mieli oni walczyć z Rosją. Poznał tam nawet Sadyka Paszę, czyli Mikołaja Czajkowskiego, powieściopisarza, z którym szybko znalazł wspólny język. Jego nowe plany legły w gruzach na skutek polityki Czartoryskich, albowiem usiłowali oni podporządkować sobie oddziały kozaków, a Mickiewicz się temu wyraźnie sprzeciwiał. Wykończony starciami politycznymi, zniechęcony, rozczarowany uległ atakowi cholery (choć niektórzy twierdzą, że umarł z powodu otrucia). Zmarł 26 listopada 1855 roku. Jego ciało - arcysławnego poety - wystawione było bardzo długo dla "widowni", dopóki głosy rozsądku nie oznajmiły, że przecież jest to wysoce ryzykowne. Dopiero po kilku miesiącach przewieziono jego zwłoki do Paryża. Został pochowany na cmentarzu polskim w Montmorency, a w 1890 roku trafił na Wawel do krypty królów.
Komentarze
Prześlij komentarz