Ile procent Krzyżaków jest w "Krzyżakach"?
W szkolnej bibliotece wypożycza się głównie lektury. Niestety, to fakt. Ile razy przychodzą uczniowie, z miną na cmentarz, bo pani od polskiego kazała wypożyczyć lekturę, a później nazbyt "uczciwie" uświadamiają bibliotekarza, że: "I tak przeczytam streszczenie...". Niestety, to też fakt. Takim top of the top rankingu cierpiętniczego oblicza związanego z obowiązkiem wypożyczenia lektury szkolnej jest moment, w którym uczniowska brać przychodzi po "Krzyżaków". Chociaż nie... Największy ból wychodzi na ich twarzyczkach wtedy, kiedy została już wersja - jak ja ją nazywam - sauté, czyli bez ściągawek. Skąd ta reakcja? Czy naprawdę należy bać się "Krzyżaków"?
Główny problem negatywnych reakcji ze strony uczniów leży w braku znajomości problemu, zagadnienia. Oczywiście, też po stronie obowiązku. Swoją drogą, czy gdyby "Krzyżacy" byli zakazaną lekturą, młodzież chętniej sięgałaby po nich? ... Przeraża też objętość. Kto z obowiązku polubi opasłe tomiska? Zwłaszcza jak tyle innych wabików jest dookoła. W tej sytuacji powtarzam uczniom, że "Krzyżacy" to opowieść o miłości, pełnej zwrotów akcji, tragedii, napięcia, a nawet poświęcenia. Z reguły reagują na to tak: "Co? To nie jest książka o historii Zakonu?". Otóż to. Ile zatem procent Krzyżaków jest w "Krzyżakach"?
Procent jest dość spory. Sienkiewicz szturmuje czytelnika, praktycznie od pierwszych stron, diabolicznym wizerunkiem Krzyżaków. Są źli, okrutni, srodzy, nieugięci, zawzięci, mściwi, fałszywi, innymi słowy - są nośnikami wszelkich możliwych przywar. Określenie "puszka Pandory" pasuje do nich idealnie, wszak zbroja też jest rodzajem "puszki", a Krzyżak jest tym co w tej puszce było. Czytając powieść Sienkiewicza tylko pod kątem wychwytywania informacji o rycerzach Zakonu, można naprawdę znielubić Niemców, ponieważ to głównie oni wchodzili w skład Krzyżaków. Rzadko pojawiają się informacje o ich gospodarności, praktyczności, dyscyplinie i rycerskich umiejętnościach godnych podziwu. Pod tym względem lektura ta nie jest dobrym źródłem historycznej wiedzy, może natomiast pogłębić stereotypy.
Procent jest też mały. Dlatego, że fabuła "Krzyżaków" osnuta jest wokół nieszczęśliwej miłości Zbyszka z Bogdańca do Danusi Jurandówny. I tak od zakochania się dwójki bohaterów, co następuje mniej więcej w okolicach pierwszych piętnastu stron, Sienkiewicz uruchamia cały swój kunszt, całą swoją maestrię, by zatrzymać czytelnika jak najdłużej. To mu się udaje, jeśli już czytelnik zda sobie sprawę, że nie jest to stricte opowiedziane studium historyczne. Nawet jeśli są odniesienia do prawdziwych osób, dat, wydarzeń, to i tak jest to FABUŁA wymyślona przez Sienkiewicza. A propos, scenki z bitwy pod Grunwaldem to przedostatni rozdział, w porównaniu z całością - to nawet nie zasługuje na miano marginesu.
Młody czytelnik powinien sobie zdać sprawę, że mentalność bohaterów a mentalność współczesnego statystycznego nastolatka bardzo się różni. Stąd też decyzje Zbyszka, jak i zachowanie Danuśki może wyglądać "dziko". Niemniej, Zbyszko posiada mnóstwo cech typowych dla młodego wieku: jest popędliwy, lekkomyślny, nierozważny, w gorącej wodzie kąpany, uparty, butny; czuje się panem sytuacji, a nawet wmawia sobie, że przecież wszystko się jakoś ułoży, choć tak naprawdę i on trzęsie portkami przed złym losem. Nie potrafi panować nad emocjami, nie potrafi się też oprzeć niewieścim urokom. Wuj Zbyszka - Maćko z Bogdańca - nie na darmo wyrabiał w chłopcu cechy rycerza. I takie też w tym młodym charakterze można odnaleźć.
Co z Danuśką? I co z ich miłością? Czy w ogóle można w ich przypadku mówić o miłości?
Ona - dwunastolatka, on - osiemnastolatek. Pojawia się i trzecia - Jagienka ze Zgorzelic. Czyli mamy trójkąt. Warto tu omówić problem miłości, a może okazać się tak uniwersalnym pojęciem, bez granic czasowych i przestrzennych, że i w ich przypadku da się dyskutować godzinami i czuć niedosyt. Jest tyle pytań, tyle wątpliwości. Tyle innych rozwiązań mógł wybrać Sienkiewicz, ale on - jako wytrwany pisarz tworzył napięcie i je burzył, by za chwilę znowu dać pstryczka w nos czytelnikowi.
"Krzyżacy" prowokują dyskusję i w zakresie formy. Sienkiewicza stać na lepszą powieść, czego przykładem jest "W pustyni i w puszczy", "Quo vadis". Czytający uważnie czytelnik znajdzie sporo momentów o wątpliwej jakości, sporo naciągających wątków i nieścisłości w konstrukcji bohaterów. Zatem może być to lekcja z warsztatu pisarskiego.
Reasumując, "Krzyżaków" nie należy się bać. Nie wyskoczą z kart książki i nie zaczną uskuteczniać swych metod rządzenia na czytającym. A teraz poważnie - w powieści, której akcja toczy się w odległej przeszłości, znaleźć można sporo odniesień do dzisiejszych postaw, w tym i do stereotypów. Jest też mnóstwo tematów do przedyskutowania: miłość, poświęcenie, przebaczenie, zdrada. Nie oszukując siebie i uczniów, powiem także, że jest to świetna lektura, którą można i zrugać. Kto by nie chciał popastwić się nad lekturą i jej autorem? Widzi ktoś palec w górze...?
Komentarze
Prześlij komentarz