Sto lat! A właściwie ok. 2500 lat, bo tyle ma teatr...

Dzisiaj obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Teatru, co za tym idzie, oczywiście, recenzja (?) o utworze baaaardzo starym, ale też i baaaaardzo aktualnym. Dobrze jest mieć wybór, ale trudniej jest podjąć decyzję, zwłaszcza kiedy stawką jest własne życie. Czy warto ryzykować i czy zawsze warto bronić własnego zdania? Odpowiadają: Antygona i Kreon.


Sofokles, Antygona, tragedia grecka

Nie chcę rozwodzić się na temat historii teatru greckiego i tragedii, wolę od razu przejść do rzeczy i napisać słów kilka o problemie poruszonym przez jednego z trzech najwybitniejszych autorów sztuk świata starożytnego. Mimo to muszę napisać o jednym z wymogów tragedii greckiej - jej podstawie, czyli sytuacji tragicznej. Bohater wchodzi w konflikt z innym bohaterem, z którego ciężko wyjść bez szwanku, ponieważ jakakolwiek decyzja zapadnie, przynosi ona zło - w mniejszej bądź większej postaci. Bohater zatem nie ma szans na załagodzenie sprawy, nie ma szans na zgodę. Przeszkodą bywa duma, upór lub fatum, coś od czego człowiek, zwykły śmiertelnik, nie ucieknie.

Antygona, córka Edypa, wchodzi w podwójny konflikt - konflikt z prawem i z siostrą. Najpierw Sofokles - mistrz wiązania konfliktu, ukazuje scenę siostrzanej scysji z powodu zakazu Kreona dotyczącego grzebania zwłok najeźdźcy - brata Antygony. Tytułowa bohaterka, sądząc, że siostra ją wesprze, zwierza się jej z szalonego planu - oddania należnej czci poległemu Polinikowi zgodnie z obrzędami. Ismena nie popiera swej zbuntowanej i gwałtownej w podejmowaniu decyzji siostry: "Nie trza się z góry porywać na mary" - mówi jej. Antygona odbiera to jak zdradę i znamienne, wyrzeka się żyjącej siostry - jedynej tak bliskiej krewnej, i wybiera zmarłego brata-zdrajcę... Coś tu jest na rzeczy. Czy tylko miłość kieruje postępkiem Antygony? Czy obawa przed ponownym gniewem bogów? Na  ród Labdakidów, z którego wywodzi się Antygona, spadło już wiele nieszczęść, być może chciała uniknąć kolejnego. A tymczasem sama je wywołała. Uparta, harda, stawiająca się wyżej nad innymi nie przebacza siostrze, nie próbuje się nawet wczuć w jej postawę. Myśli tylko o swoim postanowieniu, tłumacząc się wiarą i tradycją. Dlaczego Antygona, młoda, piękna i kochana przez Hajmona, wybiera umarłych? Wkrótce się to wyjaśni. Brawa dla Sofoklesa, który ze swojej bohaterki nie uczynił męczennicy czystej jak łza, lecz wyposażył ją w złożoną psychikę.

Kolejne starcie ma ponownie dwóch bohaterów. Antygona i Kreon walczą na racje religii, tradycji i racje władzy nad ludźmi. Antygona podważa autorytet Kreona (czy tak się mówi z władcą?), znieważa jego rozkazy i od razu - podobnie jak w sytuacji z Ismeną - stawia się ponad. Jej prawa  ludzkie nie obchodzą: "nie mniemałam, by ukaz twój ostry tyle miał wagi i siły w człowieku, aby mógł złamać święte prawa boże". Taką linię obrony obrała Antygona - butna, wyniosła, a nawet przemądrzała. Kreon dał się sprowokować i na zjadliwość odpowiada zjadliwie: "Wstręt zaś ja czuję przeciw tym złoczyńcom, którzy swe grzechy chcą potem upiększać". Lecz Antygona posuwa się dalej i wykrzykuje Kreonowi jego największą słabość - władza, w dodatku kiepska, ponieważ nie szacunkiem, a tyranią sprawowana i strach. Wychodzi na jaw prawda o Kreonie jako kiepskim władcy, bojącym się ustąpić kobiecie. Spór zaognia się dzięki informacjom wyczytywanym między wierszami. Antygona broni się wiernością tradycji i prawom boskim. Grzebiąc brata najeźdźcę, okazała miłosierdzie (a żyjącej siostrze nie...): "Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić". Kreon też nie jest całkiem przegrany. Chciał ukarać zdrajcę i tym samym pokazać, co czego jemu podobnych. Władca musi być surowy, kiedy ktoś zaburza spokój państwa, nawet w przypadku rodziny: "Bo kto w swym domu potrafią rządzić, ten sterem państwa pokieruje dobrze" - powie Kreon do Hajmona, przed którym będzie się tłumaczył z powziętej decyzji uśmiercenia Antygony. Władca musi tłumić bunt i być stanowczy, konsekwentny. "Wybrańcom ludu posłusznym być trzeba" bezwzględnie.

Sofokles mistrzowsko rozegrał sceny konfliktu, grając na emocjach widzów. Jeśli w jednej chwili trzymało się stronę Antygony, szybko można było ją porzucić na rzecz Kreona. Czy spór był w istocie nie do rozstrzygnięcia? Sofokles chciał pokazać, że racje rozumu przegrywają nieraz z racjami serca, zwłaszcza gdy gniew bierze górę. Młodość jednak ponosi klęskę, starość... cóż, za późno idzie po rozum do głowy. Antygona zaryzykowała i pochowała brata wbrew zakazom Kreona i wcale nie broniła się - jej wybór. Kreon dokonał dwóch wyborów - najpierw chciał ją uśmiercić, później odwołał swój rozkaz i tylko fatum (gniew bogów) zakończyło tragicznie ów spór. Wybór może być przekleństwem, podobnie jak decyzja nieprzemyślana, pochopna. 

Jeszcze drobna uwaga: Antygonę zwykło się odbierać jako bohaterkę, a Kreona jako despotę, ale tylko jedno z nich reflektuje się, że sprawę ich konfliktu można było rozwiązać inaczej. Kto w takim razie jest bohaterem? Ten, który uparcie broni idei, chociaż czynami jej zaprzecza? Czy ten, który potrafił przyznać się do błędów?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie