Wzruszająca historia z Ameryki do Polski


Ta piękna opowieść o ocaleniu od zapomnienia posiada polski akcent, chociaż wydarzyła się w Ameryce na początku XXI wieku. Trzy uczennice z Kansas: Elizabeth, Megan i Sabrina wciągają się w pełną tajemnic i niezrozumienia historię życia polskiej bohaterki – Ireny Sendlerowej, na trop której przez przypadek trafia Elizabeth. W ten sposób przywróciły nam, Polakom, bohaterkę.


Jack Mayer, Życie w słoiku. Ocalenie Ireny Sendlerowej

Przeszukując materiały na Dzień Historii Narodowej Elizabeth spostrzegła niewielką wzmiankę – kilka wersów – o Polsce, która podczas II wojnie światowej ocaliła życie ok. 2500 dzieci żydowskich. 2500?! To musiała być pomyłka – sugerował nauczyciel, pan Conard i wielki propagator historii. Elizabeth zaczęła drążyć temat, wypytywać i Irenę Sendlerową różne instytucje żydowskie działające w Ameryce. W tropienie niedocenionej polskiej bohaterki zaangażowała się Megan, później Sabrina. Dziewczyny nie dawały za wygraną. Ich celem nie stało się samo przedstawienie szykowane na dzień historii tylko dowiedzenie się, dlaczego osoba taka jak Irena Sendlerowa nie jest znana na całym świecie jak Oskar Schindler. Ostatecznie ocaliła więcej osób.

Pisanie sztuki, przygotowywanie się do niej posuwało się w tempie odkrywania po kawałeczku fragmentów z życia polskiej bohaterki. Dziewczynom udało się – ich krótki występ porwał serca amerykańskiej publiczności. Nie wiem do końca, czy bardziej zachwyciła ich tkliwość – w końcu oddawanie własnych dzieci w nieznane ręce, w dodatku chrześcijańskie, jest dramatem wyciskającym łzy i inne emocje; może Amerykanie widzieli w tym coś jeszcze, czego my – Europejczycy, my Polacy, skażenie cieniem II wojny światowej – nie możemy dostrzec.

Nagle akcja przenosi się do czasów II wojny światowej. Irena jako Jolanta przygotowuje się do realizacji misternego, choć bardzo trudnego, planu ratowania setek dzieci z getta warszawskiego. Historia urywa się w momencie pojmania Ireny i zawiezienie jej na Pawiak.

Następne rozdziały poświęcone są pełnych wzruszeń i radości spotkań Ireny Sendlerowej, wiekowej już staruszki, z młodymi dziewczynami z dalekiej Ameryki. To niesamowite, że dzięki samozaparciu, dobrej woli obcych ludzi i ogromnej wierze w cel projektu udało się dziewczętom kilkakrotnie odwiedzić Polskę, a sam projekt dostał własne życie. Amerykanki nauczyły się nawet ról w języku polskim na potrzeby polskiej publiczności.
„Życie w słoiku” – tytułowy projekt dziewczyn i zarazem tytuł ich przedstawienia na Dzień Historii Narodowej pokazuje determinacje, bohaterstwo, wiarę w człowieka i miłość do ludzi bez względu na rasę czy wyznanie. To historia pełna wzruszeń, pytań o granice człowieczeństwa, o granice pomocy niesionej drugiemu człowiekowi, poruszająca kwestie honoru, powinności, miłości, wyborów. Jedna sprawa mnie niepokoi. Kiedy my sami zaczniemy odkopywać bohaterów - zwyczajnych ludzi, pomagających najbardziej poszkodowanym – z gruzów wojny? Kiedy mit Polaka-partyzanta bez skazy i zadrapań zacznie nabierać ludzkich, wreszcie prawdziwych kształtów? Kiedy zaczniemy mówić na temat wojny bez pretensji, oskarżeń i patosu? Czy do tego też będziemy potrzebować obcej pomocy?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie