Przejdź do głównej zawartości

Miesiąc z teatrem - Szekspir i jego wielka tragedia "Romeo i Julia"


Melodramat na deskach teatru

Publiczność angielska miała zaszczyt obejrzeć premierę tragedii miłosnej wszechczasów w 1595 roku. Polscy widzowie musieli czekać, bagatela, do roku 1798! Sporo. Chociaż… może… lepiej, zważywszy na fakt, że w czasach Williama Shakespeare’a wszystkie role, również kobiece, odgrywali mężczyźni (jak w teatrze greckim!). Przynajmniej polskiej publiczności role tragicznych kochanków mogły się wydać nieco autentyczniejsze, a w związku z tym, nieszczęśliwsze.
Shakespeare jest mistrzem psychologii i ciętych ripost, których, na nieszczęście, żadne polskie tłumaczenie nie oddaje w stu procentach. Biorąc przykład z mistrzów greckich tragedii autor „Romea i Julii” uderza w najczulsze struny ludzkich uczuć, ludzkiej psychiki. Więc dlaczego współczesny młody człowiek nie pała sympatią do dwójki bohaterów z Werony, nie burzy się na los, jaki ich spotkał? Wszak z tego dramatu tryska młodzieńczy bunt, skłonność do zmiany nastrojów, wahań, rozterek sercowych – tu jest kwintesencja młodości! Jest na pewno. Chociaż napisana w XVI wieku, jest nadal aktualna, droga młodzieży.
Dowód numer jeden: zakochać się, to stracić poczucie rzeczywistości, być w niebie albo piekle, zarzekać się, że to TA jedyna, przysięgać i przysięgi zrywać. Taki właśnie jest Romeo. Wkracza do akcji jako młodzieniec o rozdartym sercu, bo pewna panna wybiera czystość niż miłosne uciechy. On przecież młody, gorąca krew! Załamany, nie dzieli się ze światem swoim złamanym sercem, jak to nastolatek - cierpi w samotności. I choć jego kuzyn – Benvolio – tłumaczy mu, jak młody chłopak młodemu chłopakowi, że znajdzie ładniejszą, mądrzejszą, tylko trzeba mu iść między ludzi, niż straszyć wyrytym na twarzy smutkiem. Mówiąc współczesnym językiem – Romeo musi wyrwać nową laskę, najlepiej na krojącej się imprezie. Cóż, że okazja nadarza się u odwiecznych wrogów rodziny Romea – Capuletów...
Że kochliwy jest ten Romeo? Młodzież zarzuca mu brak stałości? Tę cechę nabiera się z wiekiem, więc takie są prawa młodości – wczoraj Rozalina, dzisiaj Julia. Shakespeare specjalnie wplótł wątek nieszczęśliwej miłości (czy zauroczenia) do Rozaliny, by podkreślić pełnię przeżywania tego uczucia przez Romea, młodego werończyka (Włocha, na Boga!). A tym samym rozprawia się z miłością młodych. Tak, dokładnie tak. „Romeo i Julia” jest tragedią wymierzoną przeciwko takiej miłości, która spada na człowieka jak grom z jasnego nieba, która ocenia „po okładce”, nie doszukuje się głębi, nie analizuje, nie ma korzeni. Ile słów z ust Benovlia, Brata Wawrzyńca jest jawną krytyką młodzieńczego sercowego zapału. Nawet prorocze słowa Romea „mój umysł/ Żywi przeczucie, że groźne następstwa,/ Wiszące jeszcze pomiędzy gwiazdami,/ Złowrogi marsz swój rozpoczną od chwili/ Zabaw tej nocy i nakreślą koniec/ Nienawistnemu życiu, zamkniętemu/ W mej piersi, karząc mnie przedwczesną śmiercią”. Ale młody człowiek nie słucha głosu rozsądku i rzuca się w największe płomienie.
I cóż, że Julia wątpi w uczucia Romea? A która dziewczyna nie wątpi? Pierwsze porywy serca studzi chłodna noc spędzona na balkonie. Ale serce wyrywa się do młodzieńca, rozum szuka logicznego wyjaśnienia, stąd te obawy przed płochością, jak i okazaniem się zbyt „nowoczesną”, frywolną. Jednak to Julia bierze ster w swoje ręce, jako ta „wylewniejsza” podsuwa rozwiązanie  - ślub. Znamienne.

Dowód trzy: że młodzi w gorącej wodzie kąpani? Tybalt, krewki krewny Capuletów, łapie za oręż, choć nie wie, o co chodzi, byle bić się w imię honoru (czy on dobrze to słowo rozumie, trzeba w to raczej wątpić). Krewka, krnąbrna, zbuntowana przeciwko starszym, bezczelna, bezpretensjonalna, śmiała, niecierpliwa - taka jest młodzież! Nie kieruje się rozumem, tylko sercem; działa pochopnie; nie znosi, jak starszy narzuca im wolę. Takie epitety Shakespeare wysyła pod adresem młodzieży. Tybalt, Merkucjo, Romeo, Julia – wszyscy tacy sami, wszyscy tak szybko reagują, sercem się kierując. Z tego wynikają same kłopoty, to przekazuje autor tragedii. A starsi? Załamują ręce, często wplątani w miłosne intrygi, bo żal im młodych, takich zakochanych i niewinnych. Zamiast być dla nich głosem rozsądku, pomagają im w matactwach, chcąc dobrze, ale los jest niemiłosierny. Kolejna przestroga dla młodych.
Dowód numer cztery: ostrej krytyce ulega również rodzina, wydawałoby się szczęśliwa. Ale w domu Capuletów rządzi ojciec – despota, któremu ulega matka, kompletnie bezpłciowa istota. Kiedy pan Capulet dowiaduje się, że jego córka nie chce Parysa za męża, wpada w srogi gniew, miota groźbami i przekleństwami, ponieważ jego córka jedynaczka ośmiela się sprzeciwić jego woli. Bo w tamtych czasach córka musiała być posłuszna i nie miała nic do powiedzenia w kwestii ożenku. Choć na początku sam Capulet w rozmowie z Parysem oświadcza, że Julia winna przychylnie się wypowiedzieć o tym małżeńskim projekcie, a wtedy on – kochający ojciec – chętnie pobłogosławi młodym. A teraz… szybko zapomniał o wcześniejszych słowach. Złość ojców, brak reakcji  matek oto realia XVI wieku. Na pewno zauważacie ogromną różnicę, droga młodzieży, i w duchu cieszycie się, że nikt wam żadnego małżeństwa nie narzuci. Ale z posłuszeństwem... inna sprawa.

Kończąc, słów kilka o budowie tragedii. Język, dla współczesnej młodzieży może być pozbawiony temperamentu, ostrego dowcipu, choć po wnikliwej lekturze i odrobinie empatii na pewno każdy poczuje klimat XVI-wiecznej Werony. Ponadto autor "Romea i Julii" zrywa z zasadą decorum - do poważnego, wręcz zmuszającego do płaczu stylu, wprowadza dowcip, ironię, pisze raz wierszem raz prozą. Jednym słowem - urozmaica. Shakespeare odchodzi od tradycyjnej budowy tragedii, zrywa z jednością miejsca i czasu, choć pozostawia fatum - zły los, który karze najsurowszą karą młodych za grzechy ich ojców. Czy tragedia naprawdę musiała się wydarzyć, by Monteki i Capuletowie się pogodzili? Oczywiście, że nie. Ale sztuka - jako nauczycielka życia - musi uderzyć w najczulsze struny, by pobudzić ludzką duszę (skruchę) do refleksji.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Henryk Sienkiewicz zawsze podobał się kobietom i on wybierał te szczególnie piękne i urocze. Pierwszą była Maria Keller, z którą już prawie miał się ożenić, gdyby nie zbytnia szczerość w listach. Niepotrzebnie Sienkiewicz użalał się bogatej narzeczonej, że skąpi sobie w uzdrowisku w Ostendzie. Rodzice Kellerówny obawiali się, że przyszły zięć - bez porządnego fachu - nie zdoła utrzymać córki. Więc dostał pierwszego kosza. Po powrocie z Ameryki Sienkiewicz nie umiał usiedzieć na miejscu. Warszawa mu obrzydła, a ponieważ końskim zdrowiem też się nie cieszył, miał usprawiedliwienie. We Włoszech - druga ojczyzna - spotkał rodzinę Szetkiewiczów z córką Marią. Podchody trwały około roku. Obawy rodziców te same - brak stałej posady, brak pieniędzy. Pomocni okazali się przyjaciele, zwłaszcza Godlewscy, którzy „wychodzili” Sienkiewiczowi piękną i uroczą żonę. Małżonkowie uzupełniali się idealnie, rozumieli się wspaniale. Marynia, która też przejawiała talenty literackie, była surow...

Pomysł na kreatywne lekcje biblioteczne

Czołem! Dzisiaj nie będzie czystej recenzji książki. Będzie pomysł na zajęcia biblioteczne. Kilka lat temu dowiedziałam się od uczniów o pierwszym (?) polskim gamebooku. Zaczęłam szperać w internetach co to jest gamebook - sprawa okazała się banalnie prosta. Gamebook to rodzaj książki, który pozwala czytelnikowi utożsamić się z bohaterem i kierować akcją. Każdy paragraf daje kilka alternatyw. Co daje to uczniowi? Uczy się dokonywać wyborów, analizując sytuację. Ostatnio na zastępstwach zapoznaję uczniów z historią Janka, małego powstańca. Gamebook autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego odznacza się zawrotną akcją i dość trudnymi wyborami - pozostać człowiekiem czy służba "żołnierska"? Uczniowie wczuli się w postać młodego Zawiszaka i udało im się tak pokierować jego losami - żywo przy tym dyskutując - że doszedł do finału żywy, choć nieco poobijany. Sami byli zaskoczeni, jak bardzo dali się "wkręcić" w powstańcze klimaty. Mieli tylko jedn...

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie

Juliusz Słowacki, Balladyna Jak zachęcić uczniów do czytania tekstów kompletnie im obcych? Zwłaszcza tak zawiłych jak "Balladyna" Słowackiego... Sprawa wydaje się z góry przegrana, ale... "Balladyna" jest dobrym przykładem literatury fantastycznej (tak jest!), a także dotyczy problemu siostrzanej miłości/zazdrości. Ta uczennica, która ma siostrę, "Balladynę" powinna dobrze zrozumieć. Utwór ten napisał Juliusz Słowacki, autor dość trudnych liryków, poematów, dramatów. Trudność ta polega głównie na zawiłym języku naszpikowanym metaforami, symbolami, dowcipem, który w obecnych czasach nie musi być koniecznie zrozumiały. Niemniej, "Balladynę" - jeśli przerobi się ją na współczesny grunt - zaczyna się doceniać, zwłaszcza za wykreowanie głównej bohaterki, nie do końca typowego szwarccharakteru. Od czego zacząć? Słowacki, swoją wielką tragedię, stanowiącą część kronik historycznych Polski, umieszcza w odległych czasach. Tropem jest obecno...