Papierowe życie w papierowych miastach - recenzja Natalii z III c

John Green, Papierowe miasta

Niewątpliwie znacie książki Johna Greena - amerykańskiego autora powieści dla młodzieży. Są to bestsellery takie jak "Gwiazd naszych wina" czy "Szukając Alaski". Nie mniej znane są niedawno zekranizowane "Papierowe miasta". Jest to historia o dojrzewaniu, poznawaniu siebie i ważnych w życiu wartościach.

Książka opowiada przygodę osiemnastoletniego Quentina, typowego nastolatka - zatraconego w grach komputerowych, ceniącego spokój i monotonię. Do momentu aż na jego drodze stanie przebojowa Margo Roth Spiegelman. Dziewczyna jest szkolnym guru, wszyscy podziwiają jej ekscesy jak wkręcenie się na rockowy koncert, samodzielne wypady za miasto itp. Co może łączyć tych dwoje? Wspólna przeszłość, tragiczna należałoby dodać. Właściwie to tamto wydarzenie ich podzieliło, ale teraz ich drogi znowu się schodzą. Pewnej nocy Margo - niczym ninja - wpada do domu Quentina i zabiera go w szaloną podróż. Rano ginie po niej słuch. Ale zostawia chłopakowi pewne ślady. Teraz Quentin - detektyw sam musi zmierzyć się z własnymi słabościami. Odkrywa prawdziwą twarz Margo i samego siebie.

Powieść czyta się bardzo przyjemnie. Jest ona przystępnie napisana dla młodego odbiorcy, głównie dlatego że narratorem jest sam Quentin, który nie oszczędza słów. Jest ona pełna typowych dla nastolatków wypowiedzi oraz napisana w żartobliwym tonie. Co typowe dla książek Greena niesie ona wiele ważnych przesłań zawartych w przemyśleniach bohaterów. Powieść jest świetnie skonstruowana, spójna i dynamiczna. Ciężko się od niej oderwać. Zaskakuje nas zwrotami akcji. Przyłączając się do poszukiwania mamy nadzieję na szybkie i szczęśliwe odnalezienie dziewczyny. Momentami dopada nas zwątpienie, jednak nie zwalniamy tempa i po chwili znów widzimy szanse na happy end. Jest to bardzo ekscytująca pogoń za marzeniami oraz odnalezieniem prawdziwego "ja".

Ciekawa jest również teoria "Papierowych miast". "Każdy opętany jest manią posiadania przedmiotów. Cienkich jak papier i jak papier kruchych". Margo zauważa jak ludzie maniakalnie dążą do bezsensownych, nic nieznaczących celów. Pracują, by żyć, żyją , by pracować. Ludzie starają się dublować pokolenia, ciągle powtarzają utarte schematy i hierarchie, jak papierowe klony z wycinanki. Zresztą bohaterka nosi nie przypadkiem nazwisko Spiegelman, czyli jest pewnym lustrem dla szukającego odbicia Quentina, ale jest też tym zwierciadłem, w którym odbija się prawda o ludziach "miastowych".

Polecam tę książkę. Warto ją przeczytać, by odkryć na nowo wartości, które przemyca Green właściwie w każdej swej powieści, wartości uniwersalne. Ktoś, kto szuka mocnych wrażeń, powinien po nią sięgnąć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie