Biblioteka czyli… cmentarz?


Niemożliwe? Dla gigantycznej wyobraźni Zafona, oscylującej wokół mroczności i grozy powieści gotyckich, wszystko jest możliwe. Także i to, że biblioteka może być wielkim, nigdy nie kończącym się cmentarzem książek. Niejeden miłośnik lektur, wytrwany smakosz druku, kolekcjoner tytułów i pisarzy oniemiałby ze szczęścia, gdyby mógł w Cmentarzu Zapomnianych Książek, gdzieś w zaułkach Barcelony, przeżyć chociaż minutę! (Ja bym chciała… baaaaardzo!!!!!!)
Kiedy na ulicach jest pusto… i mglisto…. cisza zalega w każdym kącie, a nieśmiałe promienia światła wydobywają powoli miasto z cienia, wtedy jest najlepszy moment, by zapukać w wielkie drewniane drzwi. Echo stukania tylko podkręca to pełne napięcia oczekiwanie. Nagle wynurza się strażnik - długowieczny Isaac Monfort i, chcąc nie chcąc, wpuszcza przybyszy do środka. Unosi lampkę, by przybyli napatrzyli się i nadziwili skomplikowanym mechanizmom - mozaikom kół zębatych, zapadek i rygli, dzielnie strzeżących skarbów - zapomnianych książek.
I wreszcie, długim i ciemnym zamkowym korytarzem przechodzi się do auli oświetlonej szklaną kopułą. Z niej wybiegają dróżki-korytarzyki do istnych labiryntów, tuneli, schowków, arkad i sklepień wypełnionych po brzegi książkami - jakby „gałęzie z pnia jakiegoś monstrualnego drzewa książek” pięły się „ku niebu w niepojętej geometrii”.
To raj dla każdego bibliofila. Książki różnego formatu, różnej treści, różnego wieku… Jest w czym wybierać! Choć pozornie wyglądają na pozostawione w nieładzie, byle szybko, byle je ocalić, to z drugiej strony - wnikliwa analiza wytrwanego znawcy potrafi znaleźć logikę w ułożeniu zapomnianych książek. Natomiast logice wymyka się pogląd, jakoby każda książka miała cząstkę duszy jej twórcy. I kiedy trafi w ręce czytelnika - to nigdy nie jest przypadek! - cząstka ta staje się silniejsza. Bo to jest tak… gdy książki się wyrzuca, gdy zamyka się biblioteki, strażnik daje tym książkom nowy dom. Te zaś czekają, mają w końcu całą wieczność, aż weźmie je do rąk czytelnik i tchnie w nie nowego ducha. Skąd ta zażyłość? Ponieważ te książki były dla swoich twórców jak rodzina, jak powiernik najskrytszych sekretów, jak… dusza, w którą wlewali całą paletę uczuć.
Jest tylko jedna zasada, która tu panuje - ocalić książkę od zapomnienia. Albo można ją tu przynieść, albo można ją ze sobą zabrać, w zależności jak zinterpretujemy słowo „ocalić”. Jest jeszcze coś… śluby milczenia - nie wolno nikomu wygadać się o Cmentarzu Zakazanych Książek - to miejsce jest dla wybrańców. Zatem… zapomnijcie o tym, co tu przeczytaliście.
Carlos Ruiz Zafon, Cmentarz Zakazanych Książek

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie