Książki z biblioteką w w tle
Otóż to! Zawsze kojarzy się bibliotekę pełną książek... chociaż moje miejsce pracy odbiega od tego stereotypu. Tymczasem są takie wyjątkowe książki, napisane przez wyjątkowe osoby... W tych książkach biblioteka... może nie gra pierwszych skrzypiec, ale swój epizod ma!
Dzisiaj będzie o jednej z nich - o bibliotece HOGWARTU.
Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie to wyjątkowe miejsce, do którego - jak mniemam - chętnie trafiłby niejeden jedenastolatek. Nie dość, że człowiek uczy się tam czarować, warzyć eliksiry, może od czasu do czasu poszusować na miotle, nafaszerować się wyśmienitym jadłem, to jeszcze może sobie zrobić coś bardzo mugolskiego - poczytać książki. W tym celu wybiera się na piąte (?) piętro wielkiego zamczyska. Prawie jak u mnie, to znaczy, że moja biblioteka też jest wysoko - trzecie piętro. (Mamy coś wspólnego!)
Biblioteka jest przeogromna! Tysiące, ba, dziesiątki tysięcy książek, ksiąg, książysk i książeczek rozlokowanych na setkach półek wzdłuż tysiąca rzędów. Widok zapierający dech w piersiach! Uczniowie przychodzili tu odrabiać referaty lub obmawiać teorie spiskowe, albo jak w przypadku Harry'ego, Rona i Hermiony - zdobywać informacje o ludziach świata magii, o sposobach warzenia skomplikowanych eliksirów, obmyślać plany, po prostu - szukać sposobów na przeciwstawienie się Volde... czyli Sami-Wiecie-Komu.
Biblioteka staje się istotna w walce z Czarnym Panem, albowiem już od pierwszego tomu mali bohaterowie zaciekle szukają informacji o Nicolasie Flamelu - przyjacielu Dumbledore'a, wynalazcy kamienia filozoficznego. Szukają też informacji, które mogłyby pomóc uratować Hipogryfa. Zatem biblioteka górą!
Dział Ksiąg Zakazanych - nazwa działająca jak magnes na zwolenników przygód. Nie da się ukryć, że znajdowały się tu najciekawsze książki, po które mogli sięgać albo najstarsi uczniowie albo ci mający pisemne zezwolenie nauczyciela. Albo posiadacze peleryn-niewidek. Harry zrobił dobry użytek ze swojego wigilijnego daru i włamał się do działu Ksiąg Zakazanych, znajdującego się na szarym końcu biblioteki. O rany!!! Atmosfera tam panująca, musiała być rozkosznie przerażająca! Jęczące, szepczące, wrzeszczące i poplamione czymś złowróżbnym książki... no jak można nie kusić losu!
Czasem sobie myślę, zwłaszcza podczas październikowych szarug, że znalazłaby się grupka zwolenników uczynienia lektur Działem Zakazanym na wieki... bez konieczności sięgania po znajdujące się tam książki...
Niestety, biblioteka Hogwartu nie odróżnia się od innych, nawet mugolskich bibliotek nieco senną atmosferą, odrobinę napiętą imperatywem zachowania ciszy. Strażniczka księgozbioru - pani Pince, nie należała do zbyt wylewnych osób, raczej zaaferowanych przestrzeganiem nakazu obowiązkowej ciszy i konserwowania tomiszczy. Była podejrzliwa, mrukliwa, gderliwa, ale... jednego nie można jej odmówić - księgozbiór znała na wylot i szybko odszukiwała żądane przez czytelnika książki.
Biblioteka Hogwartu to marzenie wielu moli książkowych! W następnym poście będzie o niecodziennej, nietypowej, mrocznej i zakazanej bibliotece w pewnym mieście europejskim... Miłego czytania!
Komentarze
Prześlij komentarz