Nietypowa biografia poetki we wspomnieniach jej asystenta
Sięgając po te książkę należy odłożyć wszelkie nadzieje na przeczytanie prawdziwej biografii poetki, takiej od deski do deski. Jest to raczej "coś" w rodzaju peanu na cześć zmarłej noblistki - Wisławy Szymborskiej. Ale czy tylko pochwały i same superlatywy da się wyczytać z lektury wspomnianej poetki w wykonaniu jej asystenta - Michała Rusinka? Niekoniecznie, Tę quasi biografię należy potraktować z przymrużeniem oka... z charakterystyczną dla Szymborskiej ironią. Taką leciuteńką.
Michał Rusinek, Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej
Niestety, o życiu poety/poetki nie można powiedzieć, że to "nic zwyczajnego", zwłaszcza jeśli ów poeta/ owa poetka jest laureatem Nagrody Nobla. Książka Michała Rusinka tu się właśnie zaczyna i wraca często do tegoż szczęśliwego dla Polski wydarzenia. Ale czy również szczęśliwego dla poetki? Na pewno był to przełom. Pani Wisława poszukuje asystenta, odpowiadającego na stosy listów, zajmującego się sprawami "sekretariatu" noblistki i znajduje go właśnie w osobie pana Michała Rusinka. Razem zmagają się z przygotowaniami do wielkiej noblowskiej gali; razem zmagają się ze stertami listów od wielbicieli, krytyków, "starych" znajomych...; razem obmyślają strategie odpowiadania na listy nagłych sympatyków i "piszących po prośbie".
Bynajmniej, nie są to tylko wspomnienia około-noblowskie. Właściwie "Nic zwyczajnego" to portret Wisławy Szymborskiej w oczach jej asystenta. A widział w niej kobietę przynajmniej o dwóch twarzach. Jakich? Nie zdradzę. Ale wspomnienia czyta się z wielką przyjemnością. Są momenty pełne wzruszeń, ale też i dowcipu. Dotyczy to momentów, w których pisze o niebanalnych nawykach noblistki. Jej poczucie humoru zabarwione ironią, ale też i urokiem (dziecięcej dociekliwości?), może rozbroić największego ponuraka. Są momenty i pełne refleksji - podróże poetki, jej marzenia, jej codzienność.
Cieszy mnie, że w książce znalazło się miejsce dla poetyki i poezji Szymborskiej. Autor okrasza wspomnienia cytatami i refleksjami interpretacyjnymi. Opowiada ciekawe anegdotki związane z ich powstawaniem, co rzuca nowe światło dla miłośników poezji i jej interpretowania. Zresztą poetkę inspirowało życie i ta przekora, lekki flirt z codziennością i obracanie tego w żart; stawianie pytań i odpowiedzi coś na podobieństwo Małego Księcia (ta jego dociekliwość i męczenie du...szy). To chyba jest klucz do sukcesu - światowego! - poezji Szymborskiej.
Jednym z hobby Szymborskiej były anegdotki. Znała ich całe mnóstwo i na różne okazje, zwłaszcza te, które sygnalizowały koniec rozmowy. Książka Michała Rusinka to taki patchwork anegdotkowy z noblistką w roli głównej. Naprawdę warto tę książkę przeczytać, bo daje ona więcej wiedzy o człowieku, jakim była autorka "Cebuli", niż jakakolwiek biografia obfitująca w daty i fakty. Wiedzy niebanalnej z lekkim przymrużeniem oka!
A z okazji Dnia Kobiet życzę wszystkim kobietom, aby w końcu życzenia przestały być tylko życzeniami i zaczęły się wreszcie przytrafiać!
Portret kobiecy
Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.
Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.
Wisława Szymborska
Komentarze
Prześlij komentarz