Adam Mickiewicz na Zachodzie część III
Jak Mickiewicz ocenił okres rosyjski? Nader przychylnie - dorósł, zmądrzał, oprzytomniał z młodzieńczych zapałów, uświadomił sobie wiele ważnych spraw, zwłaszcza to, że jako poeta powinien wyrażać wolę narodu, wspierać swój naród. Aż sam się dziwił, że "Życie moje płynie jednostajnie i ledwie nie powiem: szczęśliwie... Spokojność, swoboda myśli (...). Niekiedy przyjemna zabawa, nigdy gwałtownych wzruszeń namiętnych (...)... Charakter mój wyrównał się i uspokoił." Przyjaciele nie mogli mu tak łatwo wybaczyć tej duchowej "przemiany". Ale jednak Mickiewiczem nie do końca "targał" wewnętrzny spokój, raczej dojrzałość, na sumę której składały się zniechęcenie polityką, hipokryzja salonowa, wyobcowanie i brak miłości. Dlatego też wyrusza w podróż po Zachodzie, podróż która powinna "poruszyć" nim na nowo... może przywrócić schowanego w nim romantyka?
W stronę Zachodu - "Powinienby nastąpić rozdział sentymentalny"
Od 1829, przez cały rok 30 i 31 przemierza Mickiewicz Europę: Niemcy, Szwajcarię, Włochy, znowu Szwajcarię i znowu Włochy. W Rzymie czuje się jak w domu, zabytki starożytności mocno do niego przemawiają, ale też i subiektywizują jego lirykę, wyczulają zmysł obserwatorski, pogłębiają ciekawość świata. Budzą też w nim badacza, którym Mickiewicz zawsze był (pilny student, skrupulatny nauczyciel). Jednocześnie wzmaga się w nim tęsknota za ojczyzną.
W środowisku katolickiej polonii Mickiewicz czuł się bardzo dobrze. Oczywiście był podziwiany ect., a nawet wiązał plany małżeńskie z młodą Henriettą Ankwiczówną. Niestety jego zabiegi potraktowano dokładnie tak, jak Jacka Soplicy w "Panu Tadeuszu". Mimo to katolicka polonia obudziła w Mickiewiczu religijność. Zaufał Bogu, w którym to widział nie tylko Arcymistrza (podobnie jak Jan Kochanowski w pieśni "Czego chcesz od nas, Panie?"), ale i źródło prawdy.
Tworzy więc Mickiewicz osobliwą filozofię natchnienia, które jest pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem - wybrańcem, bo przecież poetą. Natchnienie to ten dar nieba, który potrafi zinterpretować iskrę prawdy. Tylko pycha stanowi jedyną barierę w drodze do prawdy. Mickiewicz utrzymuje więc swoje utwory w konwencji realistycznej, kończy z młodzieńczym uwielbieniem fantastyki, grozy i tajemniczości; kończy z ludowym zabobonem, bajaniem. Bierze się od teraz za poważniejesze tematy dla swych skrystalizowanch myśli.
W dziennikach z podróży i w listach łączy tęsknotę z radością odkrywania świata, melancholię z afirmacją świata, radość i uśmiechy, ze smutkiem, wolność z przymusowym pielgrzymstwem. Powstają wówczas liryki lozańskie. W ogóle to mało pisze, więcej zwiedza i przesiaduje w salonach. Pianistka Maria Szymanowska "załatwia" mu spotkanie z Goethem, od którego Mickiewicz otrzymuje pióro i dwuwersowy wierszyk. Mimo to w środowisku "polskich" Niemców nie czuł się nasz poeta dobrze. Dochodziło do filozoficznych zgrzytów, ponieważ Mickiewicz nie poddał się wpływom Hegla, aż w końcu Niemcy stwierdzili: "Nie dla nasa Adam". Natomiast jemu samemu bardziej podobały się szwajcarskie Alpy, w których to, niestety, przypomniał sobie młodość i... Marylę.
Tworzy więc Mickiewicz osobliwą filozofię natchnienia, które jest pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem - wybrańcem, bo przecież poetą. Natchnienie to ten dar nieba, który potrafi zinterpretować iskrę prawdy. Tylko pycha stanowi jedyną barierę w drodze do prawdy. Mickiewicz utrzymuje więc swoje utwory w konwencji realistycznej, kończy z młodzieńczym uwielbieniem fantastyki, grozy i tajemniczości; kończy z ludowym zabobonem, bajaniem. Bierze się od teraz za poważniejesze tematy dla swych skrystalizowanch myśli.
W dziennikach z podróży i w listach łączy tęsknotę z radością odkrywania świata, melancholię z afirmacją świata, radość i uśmiechy, ze smutkiem, wolność z przymusowym pielgrzymstwem. Powstają wówczas liryki lozańskie. W ogóle to mało pisze, więcej zwiedza i przesiaduje w salonach. Pianistka Maria Szymanowska "załatwia" mu spotkanie z Goethem, od którego Mickiewicz otrzymuje pióro i dwuwersowy wierszyk. Mimo to w środowisku "polskich" Niemców nie czuł się nasz poeta dobrze. Dochodziło do filozoficznych zgrzytów, ponieważ Mickiewicz nie poddał się wpływom Hegla, aż w końcu Niemcy stwierdzili: "Nie dla nasa Adam". Natomiast jemu samemu bardziej podobały się szwajcarskie Alpy, w których to, niestety, przypomniał sobie młodość i... Marylę.
Bal 1830
W grudniu na balu w Rzymie Mickiewicz dowiaduje się o powstaniu listopadowym. Mickiewicz kieruje się na Zachód, do Paryża, oczekując na ruch władz. Ale niczego się nie doczekał, czego się zresztą spodziewał - tam gdzie są wewnętrzne waśni nie może dojść do jakiejkolwiek mądrej decyzji, ponieważ każdy liczy na swój własny interes. Mickiewicz również nie wierzył w zwycięstwo powstania, a nawet w to nie wierzył, że gloria ta będzie trwała i konstruktywna. Oburzony "polskim Paryżem" wyjeżdża i w sierpniu 1831 roku pod przybranym nazwiskiem Adam Muhl przybywa do granic Poznańskiego. Miał zasmakować wówczas żywota przemycanego na front patrioty, ale... Co prawda przez dwa dni męczył się na strychu w Komorzu, ale Prosny już nie przepłynął. Odezwała się hipochondria. Wiedzie odtąd żywot gościa dworków należących do poznańskiej średniej szlachty. Poluje, ucztuje, obcuje z polską tradycją i językiem. Prowadzi, jak sam to określił "egzystencję zwierzęcą czy raczej roślinną w lasach poznańskich". Nie można jednak nie zauważyć, że Mickiewicz zachłysnął się polską wsią, polską gościnnością i obyczajem szlacheckim. W przeciwieństwie do wielmożów okresu rosyjskiego, tu, Mickiewicz był kandydatem na męża wręcz pożądanym! "brunet, oczy ciemnozielone, włosy czarne, nos piękny, w ustach częsty grymas, a że nosi po parysku brodę, więc się wydaje jak uczony Żyd. Fizjonomia nic nie pokazuje, często zamyślony, a rzadko wesoły, liberalista wielki, głęboko uczony" - w takim gościu zakochałaby się każda szlachcianka. Nikogo by nie kłuło w oczy jego pochodzenie, brak majątku. Liczyła się sława nazwiska Mickiewicz! Sam poeta rozważał pewne opcje, mianowicie łączyła go przyjaźń (i nie tylko) z Konstancją Łubieńską, która dla poety chciała się rozejść z mężem. Echa tej miłości znajduję się w powieści Łubieńskiej pt. "Niedowiarek".
W grudniu na balu w Rzymie Mickiewicz dowiaduje się o powstaniu listopadowym. Mickiewicz kieruje się na Zachód, do Paryża, oczekując na ruch władz. Ale niczego się nie doczekał, czego się zresztą spodziewał - tam gdzie są wewnętrzne waśni nie może dojść do jakiejkolwiek mądrej decyzji, ponieważ każdy liczy na swój własny interes. Mickiewicz również nie wierzył w zwycięstwo powstania, a nawet w to nie wierzył, że gloria ta będzie trwała i konstruktywna. Oburzony "polskim Paryżem" wyjeżdża i w sierpniu 1831 roku pod przybranym nazwiskiem Adam Muhl przybywa do granic Poznańskiego. Miał zasmakować wówczas żywota przemycanego na front patrioty, ale... Co prawda przez dwa dni męczył się na strychu w Komorzu, ale Prosny już nie przepłynął. Odezwała się hipochondria. Wiedzie odtąd żywot gościa dworków należących do poznańskiej średniej szlachty. Poluje, ucztuje, obcuje z polską tradycją i językiem. Prowadzi, jak sam to określił "egzystencję zwierzęcą czy raczej roślinną w lasach poznańskich". Nie można jednak nie zauważyć, że Mickiewicz zachłysnął się polską wsią, polską gościnnością i obyczajem szlacheckim. W przeciwieństwie do wielmożów okresu rosyjskiego, tu, Mickiewicz był kandydatem na męża wręcz pożądanym! "brunet, oczy ciemnozielone, włosy czarne, nos piękny, w ustach częsty grymas, a że nosi po parysku brodę, więc się wydaje jak uczony Żyd. Fizjonomia nic nie pokazuje, często zamyślony, a rzadko wesoły, liberalista wielki, głęboko uczony" - w takim gościu zakochałaby się każda szlachcianka. Nikogo by nie kłuło w oczy jego pochodzenie, brak majątku. Liczyła się sława nazwiska Mickiewicz! Sam poeta rozważał pewne opcje, mianowicie łączyła go przyjaźń (i nie tylko) z Konstancją Łubieńską, która dla poety chciała się rozejść z mężem. Echa tej miłości znajduję się w powieści Łubieńskiej pt. "Niedowiarek".
Mickiewiczem targały sprzeczne uczucia: z jednej strony sielanka szlachecka, z drugiej strony powstanie. Podjął nawet pewne samobójcze projekty, które na szczęście, układał tylko w myślach. Pisał bardzo mało, był w kiepskiej kondycji psychicznej. Może się twórczo wypalił? Może zauważył bezsens swojej wcześniejszej twórczości, która tyle młodych, a teraz ginących na froncie głów, zapaliła i zachęciła do walki? Czuł się winny? Odpowiedzialny? Na pewno bezsilny...i nękany przez prorocze sny.
Na wiosnę 1832 roku wraca do Drezna i pisze trzecią część "Dziadów". Ponoć improwizację Konrada "usłyszał" w kościele w czasie modlitw i spisał ją w ciągu jednej nocy. Ta część przebija wszystko, co napisał do tej pory. Jest bardzo subiektywna, a jednocześnie bardzo krytyczna i kontrowersyjna. Mickiewicz spowiada się ze swojego życia, swojej bierności. Wplątuje tu bohaterów, których znał i którzy wywarli na niego wpływ: Rylejew, Ankwiczówna, przyjaciele Moskale, bywalcy rosyjsko-polskich salonów... Ta część stanowi rozliczenie z młodścią i przymusowym pielgrzymstwem. Sam Mickiewicz nazwał III część "Dziadów" "kielichem trucizny". Czy poeta przypuszczał jak zbliżył się do "Fausta" Goethego - lektury, którą tak cenił? Jak wielki ładunek rewolucjonizmu i patriotyzmu w nim zawarł? Tak, był świadom geniuszu ujętego w przemianie Gustawa w Konrada; był świadom geniuszu tkwiącego w swtorzeniu świata z tylu kawałeczków ludzkiej rzeczywistości oraz swtorzenia jedności metafizycznej i historycznej. III część "Dziadów" ukazała się w Dreźnie w 1833 roku. I wywołała literacki szum.
Komentarze
Prześlij komentarz