Stan czytelnictwa w Polsce po raz kolejny nie zaskakuje
Smutny koniec jedynego takiego tygodnia w Polsce - Tygodnia Bibliotek. Smutny, ponieważ podam kilka danych na temat stanu czytelnictwa w naszym kraju w roku ubiegłym.
Badaniami zajmuje się Biblioteka Narodowa, która w roku 2017 poszerzyła informacje o czytające otoczenie. Czy częściej po książki sięgną dzieci, w których domu się czyta? I odwrotnie - czy dzieci, w których domach się nie czyta, z góry skazane są na brak zainteresowania się książkami? Oczywiste oczywistości zostały w badaniach BN potwierdzone (czy w ogóle było to potrzebne?).
Tendencja ta zatrzymała się na 38% - tylko tyle Polaków przeczytało chociaż jedną książkę w roku. Mało! Biblioteki starają się zwabić w sidła rodaków, co wychodzi, jak wychodzi. Motywacja jednak jest spora, ponieważ 82% z nas sięgnie po książkę, jeśli otoczenie też czyta książki. Więc może... wabikiem okażą się poloniści (100% z nich przeczytało min. jedną książkę w 2017 roku). Choć to nauczyciele, może zarażą kilka lub więcej młodych główek, może nie od razu, raczej metodą małych kroczków, ale...
Mnie martwi coś innego. Reprezentatywność grupy respondentów. 3185 osób na 37 milionowe społeczeństwo?! 323 polonistów na kilkaset tysięcy nauczycieli? Niedowierzam.
Ale pustki w bibliotekach miejskich widziałam. Nie musi to od razu oznaczać, że czyta tylko ten, kto ma kartę w bibliotece. Widzę, że ludzie kupują książki. Książki w Polsce do tanich zakupów nie należą. Czy są kupowane po to, by stać na regałach z Ikea czy innych meblowych sieciówek? Wątpię.
Ale pustki w bibliotekach miejskich widziałam. Nie musi to od razu oznaczać, że czyta tylko ten, kto ma kartę w bibliotece. Widzę, że ludzie kupują książki. Książki w Polsce do tanich zakupów nie należą. Czy są kupowane po to, by stać na regałach z Ikea czy innych meblowych sieciówek? Wątpię.
Jednak czymś trzeba wytłumaczyć społeczeństwu spadek zainteresowania się książką. Przyszedł chyba czas na inną rozrywkę. Gry, seriale, życie fit, slow life, podróże, robienie kasy, pudelki i inne pomponiki, a teraz grille, łomżing, leżing... Książki to też rodzaj gustu, a o gustach się...
Mimo to jako bibliotekarz na etacie w szkole, chciałabym przeczytać solidne dane o stanie czytelnictwa wśród młodzieży, wśród rodziców najmłodszych dzieci. "Widzę i opisuję" stan w mojej szkole co roku i... dzięki zakupom nowości stan ów rośnie. Szkoda, że decydenci nie rozumieją prostej zależności - są książki w bibliotece, nowe i ciekawe, są czytelnicy. Czytelnicy oznaczają mądre i myślące społeczeństwo (patrz na czytających Finów, Amerykanów, Niemców, Anglików...). Mądre i myślące społeczeństwo to z kolei dobra nowina dla państwa - myślący rozumieją zależności społeczne lepiej, są twórczy, pracują szybciej, przynoszą dochody (czy ktoś uważa ich za niebezpiecznych?!). Czemu, ja się pytam, nikt w tym kraju nie inwestuje w czytelników (nie inwestuje również w szkolnictwo)? Z taką antyintelektualną "polityką" długo na 38% się nie utrzymamy.
Komentarze
Prześlij komentarz