Przejdź do głównej zawartości

O miłości dystopijnie – słów kilka o „Niezgodnej”

Dziewięć lat temu, kiedy stawiałam pierwsze kroki w zawodzie nauczyciela, moi uczniowie otrzymali zadanie – przeprowadzić lekcje, w której pokazaliby swoje zainteresowania, pasje. Jedna z uczennic zrobiła lekcję o „Niezgodnej”. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam od pełnej zapału nastolatki o książce, w której świat i rozum upadli dość nisko. Dzisiaj, świeżo po wrażeniach z lektury, wyrabiam swoje własne zdanie o tej powieści.

 

Veronica Roth, Niezgodna

Przemyślenia podzielę na dwie części. Uczucia mam, naprawdę, mieszane.

Z jednej strony fabuła jest dość ciekawa. Człowiek pogrążył się tak nisko w zapędach do władzy absolutnej, że świat stanął na krawędzi. Ludzkość stanęła przed trudnym wyborem. Na szczęście znaleźli się tacy, którzy chcieli ratować to, co ocalało. Podzielono więc tych, którzy przeżyli na pięć frakcji, a każda z nich miała swoje konkretne zadanie i dość sztywne reguły. Razem dbano o to, aby błędy już nigdy nie zostały powielone. Ciekawe, że ludzie i w nowych porządkach nie znaleźli satysfakcji, dlatego już od początku nad fabułą rozlewa się aura zagrożenia. Zresztą sam tytuł nawiązuje do konfliktu, który dopiero nadejdzie. Czytelnik musi doczytać do końca, bo tak naprawdę ostatnie 50 stron to... szybsza akcja.

Fabuła powieści przedstawia główną bohaterkę od momentu jej wyboru, do której frakcji chce należeć, do – właściwie – kolejnej decyzji. Szesnastoletnia Beatrice jest Altruistką, osobą, która dobro ogółu przedkłada nad własne. Jej wybór – frakcja Nieustraszonych, ludzi walecznych, trochę bezwzględnych i brawurowych, takich współczesnych Spartan – daje jej wreszcie upragnioną wolność i satysfakcję, ale z drugiej strony – wychowanie wśród Altruistów jest dla Tris i hamulcem i szóstym biegiem. Poznajemy jej przemyślenia, wrażenia, „przygody”, trening hartowania ciała i ducha wśród Nieustraszonych. Tris musi się wiele nauczyć, jak przeżyć w świecie, który znowu próbuje się przeformułować i próbuje do tego wykorzystać najniebezpieczniejszą broń – ludzki rozum i to, co potrafi on stworzyć. Tris ostatecznie wybiera po raz drugi, po której stronie i jakiego porządku chce bronić. Wybór trudny. Ale może nie dla Niezgodnej.

Z drugiej strony powieść czyta się tak sobie. Akcja jest spowalniana, czasem przyspiesza – dokładnie jak ten pociąg w powieści. Najmocniej przyczepię się do języka. Często nie opuszczało mnie wrażenie, że powieść tłumaczył Google. Język bardzo słaby, czasami wręcz niezrozumiały w dialogach. O ile mogę zrozumieć surowość, ascetyczność narracji – wszystko jest pisane z perspektywy Beatrice, Altruistki i to może tłumaczyć tę oszczędność, o tyle nie potrafię przejść obojętnie od niedotłumaczonych skojarzeń bohaterów, ich dowcipów (może i sucharów), uszczypliwości – innymi słowy nie zawsze tłumaczenie dosłowne jest dobrym rozwiązaniem. Język musi być dostosowany do danej grupy adresatów, użytkowników języka docelowego.

Czy powieść jest warta „zachodu”? Tak, mimo wszystko tak. Pokazuje dość smutną wizję ludzkości, nasze niezmienne wady i chęć manipulowania. Podział na słabych i silnych to nieodzowna część naszej ludzkiej natury. Powieść ma tendencje moralizatorskie, a to napawa optymizmem, że mimo wszystko znajdą się tacy, którzy będą bronić tego, co w nas dobre. Że w ogóle jest w nas coś dobrego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Henryk Sienkiewicz zawsze podobał się kobietom i on wybierał te szczególnie piękne i urocze. Pierwszą była Maria Keller, z którą już prawie miał się ożenić, gdyby nie zbytnia szczerość w listach. Niepotrzebnie Sienkiewicz użalał się bogatej narzeczonej, że skąpi sobie w uzdrowisku w Ostendzie. Rodzice Kellerówny obawiali się, że przyszły zięć - bez porządnego fachu - nie zdoła utrzymać córki. Więc dostał pierwszego kosza. Po powrocie z Ameryki Sienkiewicz nie umiał usiedzieć na miejscu. Warszawa mu obrzydła, a ponieważ końskim zdrowiem też się nie cieszył, miał usprawiedliwienie. We Włoszech - druga ojczyzna - spotkał rodzinę Szetkiewiczów z córką Marią. Podchody trwały około roku. Obawy rodziców te same - brak stałej posady, brak pieniędzy. Pomocni okazali się przyjaciele, zwłaszcza Godlewscy, którzy „wychodzili” Sienkiewiczowi piękną i uroczą żonę. Małżonkowie uzupełniali się idealnie, rozumieli się wspaniale. Marynia, która też przejawiała talenty literackie, była surow...

Pomysł na kreatywne lekcje biblioteczne

Czołem! Dzisiaj nie będzie czystej recenzji książki. Będzie pomysł na zajęcia biblioteczne. Kilka lat temu dowiedziałam się od uczniów o pierwszym (?) polskim gamebooku. Zaczęłam szperać w internetach co to jest gamebook - sprawa okazała się banalnie prosta. Gamebook to rodzaj książki, który pozwala czytelnikowi utożsamić się z bohaterem i kierować akcją. Każdy paragraf daje kilka alternatyw. Co daje to uczniowi? Uczy się dokonywać wyborów, analizując sytuację. Ostatnio na zastępstwach zapoznaję uczniów z historią Janka, małego powstańca. Gamebook autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego odznacza się zawrotną akcją i dość trudnymi wyborami - pozostać człowiekiem czy służba "żołnierska"? Uczniowie wczuli się w postać młodego Zawiszaka i udało im się tak pokierować jego losami - żywo przy tym dyskutując - że doszedł do finału żywy, choć nieco poobijany. Sami byli zaskoczeni, jak bardzo dali się "wkręcić" w powstańcze klimaty. Mieli tylko jedn...

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie

Juliusz Słowacki, Balladyna Jak zachęcić uczniów do czytania tekstów kompletnie im obcych? Zwłaszcza tak zawiłych jak "Balladyna" Słowackiego... Sprawa wydaje się z góry przegrana, ale... "Balladyna" jest dobrym przykładem literatury fantastycznej (tak jest!), a także dotyczy problemu siostrzanej miłości/zazdrości. Ta uczennica, która ma siostrę, "Balladynę" powinna dobrze zrozumieć. Utwór ten napisał Juliusz Słowacki, autor dość trudnych liryków, poematów, dramatów. Trudność ta polega głównie na zawiłym języku naszpikowanym metaforami, symbolami, dowcipem, który w obecnych czasach nie musi być koniecznie zrozumiały. Niemniej, "Balladynę" - jeśli przerobi się ją na współczesny grunt - zaczyna się doceniać, zwłaszcza za wykreowanie głównej bohaterki, nie do końca typowego szwarccharakteru. Od czego zacząć? Słowacki, swoją wielką tragedię, stanowiącą część kronik historycznych Polski, umieszcza w odległych czasach. Tropem jest obecno...