Tego czytelnikom się nie robi! O "Żniwiarzu" część 2
Jestem po lekturze drugiego tomu "Żniwiarza" autorstwa Pauliny Hendel i jestem... zdruzgotana! Takich rzeczy nie robi się czytelnikom, którzy, poświęcając noce, czytają książkę dopóki powieki naprawdę same nie zaczną opadać! Jak można przerwać akcję w takim momencie!!!! Tym bardziej, że kolejny tom przygód żniwiarki Magdy i jej wujka Feliksa ukaże się za pół roku - jak wieść gminna niesie.
Szok i niedowierzanie...
Paulina Hendel, Żniwiarz. Czerwone słońce
Chyba każdy z nas widział kiedyś słońce zachodzące na zażar, tzn. na bardzo czerwono albo słyszał o porywistym i przeszywającym zimnem wietrze, biorącym się nie wiadomo skąd, wbrew wszelkim prognozom czy łupaniu w kościach. Ale pewnie nieliczni wiążą te "anomalia" ze światem demonów i wisielcami. Licho nie śpi, chociaż do tematyki powieści o żniwiarzach pasowałaby wersja odwrotna - licho się właśnie budzi i grasuje "bezpańsko" po świecie. A my - czytelnicy - dzięki takim powieściom możemy się dowiedzieć i wyobrazić sobie jak upiór czy jakiś inny "zaświatowy" huncwot dostaje od żniwiarza suszonymi ziołami po oczach czy gałązką szakłakową po grzbiecie albo łbie.
W kolejnej części "Żniwiarza" autorka funduje nam więcej wrażeń, jednak nie jest to strach, lecz śmiech, dowcip i nowe charaktery, tak nieprawdopodobnie zabawne... Ciocia Janina i jej wnuczęta - dorosłe "karki" zajmujące się lewymi interesami, pani Aniela z "fryzjerską porażką na głowie" w kolorze czerwieni, która lubi oferować swą pomoc przejezdnym, Klara - czy wszystkie prowincjuszki muszą być takie same: naiwne szczebiotki, próbujące dostać się przez żołądek do serca? Jest jeszcze Oliwia, czyli Magda, i siostra Oliwii, czyli Tosia. I sami powiedzcie, jak można zostawić czytelnika o takim głodzie na tak długo?
Paulina Hendel w swojej współczesnej baśni młodzieżowej tym razem pisze nieco skromnie o poszukiwaniach własnej tożsamości - chociaż ten wątek mogłaby lepiej rozwinąć, utwór stałby się głębszy. Magda powraca i nie potrafi przezwyciężyć w sobie wrednego charakterku Oliwii, szuka stale siebie. Ale czy chce odnaleźć prawdziwą Magdę? Mateusz szuka Pierwszego i jego śladów w sobie. Ale czy chce się ich pozbyć? Tosia poszukuje ciała swojej zmarłej siostry, w której cieniu żyła całe swoje życie. Czy dziewczyna zacznie w końcu żyć swoim własnym życiem? I kim - do licha - jest ciocia Janina i co łączy ją z największym wrogiem Pierwszego, którego - notabene - też wszyscy szukają?! Sami widzicie, ile jest tu wątków, jak się plączą, w związku z tym fabuła jest naprawdę wartka, przerywana od czasu do czasu kolejnymi potyczkami żniwiarzy z wieszczymi, zmorami, bezkostami i innymi. Pojawiają się również poszlaki dotyczące Gerarda i całej Nawii, szkoda, że dopiero na samym końcu powieści.
Co mi się w tej części nie podoba? Nie ma takiej rzeczy! Chociaż nie. Jest coś. Bohaterowie nie uczą się na błędach, ignorują pewne przesłanki, dokładnie te, które wcześniej przywiodły ich do tragedii. Szkoda, że autorka się trochę powtarza. Niemniej, jest to maleńki minusik (jak i to, że cały czas używa stwierdzania o wyjściu powietrza z płuc), który absolutnie nie zaważa na całości.
Powieść jest pasjonująca, i takiego Percy'ego Jacksona bije na łeb na szyję. Bardzo się cieszę, że powstało dzieło na polskim, słowiańskim gruncie, równie doskonałe jak "Wiedźmin". Pani Paulino, ja chyba do sierpnia nie doczekam!! Dziękuję.
Komentarze
Prześlij komentarz