Posty

Wyświetlanie postów z 2019

"Ania z Zielonego Wzgórza" - Wakacyjny post numer 6 i ostatni

Nie wiem, jak Wy, ale co pojadę nad morze pewna "słoneczna stacja" puszcza jeden z moich ulubionych filmów młodości. Budzę się, włączam TV i widzę... "Anię z Zielonego Wzgórza". Czasem jest też tak, że przychodzę z plaży, włączam TV i widzę... "Anię z Zielonego Wzgórza". Niewiele myśląc, po powrocie pognałam do publicznej biblioteki po Anię i jeszcze więcej Ani. Lucy Maud Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza Trochę się obawiałam - przeczytać po raz enty Anię i to po latach wcale nie musi być tak dobrym pomysłem, jak się wydaje. Drobne rozczarowanie przeżyłam, czytając "Dzieci z Bullerbyn" - to taka dygresja. "Ania..." mnie nie zawiodła, a raczej uwiodła już po raz nie wiem który... enty! Ania jest dzieckiem aż nienaturalnym w swojej kwiecistej mowie. Jednak Montgomery wrzuca tę biedną małą rudowłosą dziewczynkę w takie hece, że nie pozwala nam to myśleć o bohaterce inaczej jak o dziecku. Perypetie Ani wzruszają, ale gł

Kraszewskiego powieść "Za Sasów" - Wakacyjny post numer 5

To będzie podróż w przeszłość. Do Polski za Sasów. Józef Ignacy Kraszewski, Za Sasów Bohaterem jest Zachariasz Witke, młody i przedsiębiorczy Niemiec z Drezna, który pragnie wykorzystać koronację Augusta Mocnego na króla Polski i zrobić na tym interes. Po słowiańskiej matce wyuczenie trudnej polskiej mowy stało się szybkie i skuteczne, ponieważ przyniosło to, na co młody Zachariasz liczył - otworzyło mu drogę na salony królewskie. I chociaż był ostrzegany przez matkę, że to się źle skończy, posłuchał się, ale własnego młodzieńczego głosu przygody. Nie chcę streszczać kolei losu młodego przedsiębiorcy. Płynący morał z losów bohatera jest dość czytelny, ale - jak to napisał Kochanowski trzy wieki wcześniej: "Polak przed szkodą i po szkodzie głupi", głupi nadal pozostał. I choć bohaterem powieści był przecież Niemiec (może to przez te słowiańskie korzenie?)… Bardziej mnie interesowało tło powieściowe - bohaterowie polscy, niemieccy. Nic się nie zmieniło, mam na my

"Kolumbowie" - Wakacyjny post numer 4

To nie będzie łatwy temat. Powstanie warszawskie. Zwłaszcza w 75. rocznicę wybuchu. Ale w końcu się zdecydowałam - jako fanka mini serialu Kolumbowie - przeczytać książkę Bratnego. Roman Bratny, Kolumbowie. Rocznik 20 Myślałam, że to będzie książka w stylu "Kamieni na szaniec" - książkopomnik usypany z zachwytów nad brawurą młodzieży ginącej w imię przyjaźni i ojczyzny. Nie tym razem. "Kolumbowie" to książką, która w mojej opinii, nie jest serią bezrefleksyjnej euforii, lecz próbą chłodnego spojrzenia na rok 1944 i jego następstwa. Widać to i w postawach bohaterów i w narracji trochę takiej filmowej, urywanej, przemilczanej - drastycznej. Bohaterowie wahają się, kombinują, boją się albo też na ślepo idą w gruzy strzelać do gołębiarzy... Kochają z wyrachowania, ze strachu, z tęsknoty za czymś lepszym niż w kółko wałkowana wolność i obowiązek względem ojczyzny. Widać to doskonale po wojnie - młodzi akowcy nie potrafią się odnaleźć w powojennej komunistyczne

"Dziewczyna z pociągu" Wakacyjny post numer 3

Obraz
Będzie krótko.    Napiszę tylko, że książka jest wciągająca i nie taka oczywista. Pewnie to dlatego, że bohaterka wcale nie sprawia wrażenia sympatycznej, wręcz na odwrót - sieroty zamazanej, nieudaczniczki… No ale jest jeszcze morderstwo i urwany film. Skrawek po skrawku, gdzieś między kłamstwami, jawi się prawda. Całą mocą przychodzi i wtedy robi się gorąco. A wszystko zaczęło się od jazdy pociągiem i obserwowania ludzi. Zwłaszcza jednej pary, na pozór szczęśliwej. Niestety, wszystko jest na pozór. Tak jak i jazda pociągiem na pozór może być kompletnie pozbawiona przygód. A jednak... a jednak nie. Dlatego polecam w pociągu i nie-w-pociągu książkę " Dziewczyna z pociągu " Pauli Hawkins , dla odświeżenia sobie bestselleru lub dla porównania z filmem lub... bez konkretnego powodu. Pozdrawiam

O Marii Skłodowskiej-Curie - Wakacyjny post numer 2

Obraz
Dzisiejszy post będzie nieco unaukowiony, ponieważ zrelacjonuje książkę dla dzieci o bardzo poważnej tematyce... biograficznej, że tak podpowiem. Jakub Skworz, Mania Skłodowska To całkiem pokaźnych rozmiarów propozycja biograficzna dla dzieci. Raczej dzieci niż młodzieży. Akcja fikcyjna wplątuje się w sceny z życia polskiej noblistki. Naszą chlubę narodową poznajemy od strony dziecinnych igraszek, młodzieńczych wygłupów, flirtów i zdeterminowanej pracy na rzecz ludzkości. Ale w jaki sposób autor połączył fikcję z biografią Marii Curie-Skłodowskiej... szatański pomysł! Mnie osobiście bardzo przypadł do gustu i żałuję, że aż tak "wciągających" książek nie ma naprawdę. No. Bo chodzi o to, że czekamy na rozwiązanie dwóch akcji - fikcyjnej współczesnej i faktycznej, choć odległej o sto lat. W "Mani..." znajdziecie wszystko co nauczy, poinformuje, da do myślenia, rozbawi, wzruszy, wzbudzi zachwyt, gniew, a nawet wstyd. W ten oto zręczny (i naprawdę szatański)

"Alcatraz contra Bibliotekarze" - Wakacyjny post numer 1

Obraz
W pierwszym wakacyjnym poście będzie o "oryginalnej" książce dla nieco starszych dzieci. Mianowicie o "Alcatrazie kontra Bibliotekarze. #1 Piasek Raszida" autorstwa niejakiego Brandona Sandersona, ale uwaga! to tylko pseudonim... Nie dajcie się zwieść! Brandon Sanderson, Alcatraz kontra Bibliotekarze. #1 Piasek Raszida To pierwsza część przygód młodego okulatora, który wychowywany przez Ciszlandczyków, w swoje trzynaste urodziny otrzymał niesamowity prezent - prawdziwą tożsamość i siłą został zabrany do... biblioteki, gdzie spotkają go niezwykłe, ale i niebezpieczne, przygody. Takie to trochę Potterowe, no ale cóż... Nie zdradzę Wam, kim jest okulator ani Ciszlandczyk, zdradzę natomiast, że jest to odjechana książka, którą czyta się... szybko i przewrotnie. Autor, zdaję się, czerpie niesamowitą frajdę z grania czytelnikowi na nosie, co mi przypomina poemat dygresyjny. Bo tak! Pojawiają się tu wtręty autorsko-narratorskie co do pożądanej reakcji czytelni

TAK dla strajku nauczycieli!

Niech szlag trafi te wszystkie zmiany! Nie mam na myśli tylko zmiany w koncie Google i tego, ile się napociłam, żeby wejść na Bloggera. Mam na myśli również zmiany proponowane przez "nasz" rząd dla strajkujących nauczycieli, bo sama jestem nauczycielem. I napiszę, co o tym myślę. Strajkuję od wczoraj, nie tylko dla pieniędzy, ponieważ podczas strajku Organ Prowadzący zabiera mi całą dniówkę, czyli 1/30 pensji. TAK! Chcę dostawać godziwą płacę za swój wkład, za swoją pracę na rzecz cudzych dzieci, na rzecz całego społeczeństwa (bo te dzieci, kiedyś będą głosować, pracować i tworzyć przyszłe pokolenia). A ile zarabiam? Jako bibliotekarz za godzinę  zegarową dostaję ok. 18 zł na rękę. Tyle samo za logopedię. Oba przedmioty są nieporównywalne, ale takie "niesprawiedliwości" w systemie szkolnictwa są na porządku dziennym. I z tym chcę walczyć! Strajkuję, ponieważ mam dość tych niesprawiedliwych komentarzy typu: "jak mało kasy dostajesz, nauczycielu, to z

Kopnięte Królestwo matematyki

Obraz
Jutro jest 12 marca - Dzień Matematyki! Ale w mojej bibliotece, już dzisiaj, dzieci, zwłaszcza klas pierwszych i drugich, mogły się nieźle zabawić z matematycznymi zadaniami. Wszystko za sprawą cudownej książki. Chociaż nie. Wszystko za sprawą cudownej gazetki, jaką jest "Świerszczyk" i drukowanych w niej bajeczek matematycznych Natalii Usenko. Natalia Usenko, Kopnięte Królestwo. Zabawy z matematyką  i językiem polskim Ok. Zapomnijmy na chwilę o tym, że matematyka to twardy orzech do zgryzienia. Ostatnio tyle debat się toczy i o szkolnictwo i o przyszłości matury z matematyki. Szkoda czytania tych "wypowiedzi". Czas wziąć się do działania, panowie eksperci i panie ekspertki! Ale ja o bajeczkach i Tygodniu Czytania Matematyki u mnie w bibliotece szkolnej. Zakupiłam sobie "Kopnięte królestwo" i właściwie mogłabym skończyć na czytaniu bajeczek i patrzeniu na spocone od liczenia główki moich małych czytelników, ale nie byłabym sobą. Przygotowa

Lista nienawiści, czyli "Hatelist"

Obraz
Jennifer Brown, Hate list. Nienawiść Książkę poleciła mi jedna z gimnazjalistek, mówiąc, że fajna. Przeczytałam i nie wiem, co fajnego jest w opowieści o masakrze w szkole. Po dłuższych rozważaniach doszłam do wniosku, że powieść nie traktuje tylko o dwójce nastolatków, gdzie jedno wyżywa się na znienawidzonych uczniach poprzez wpisywanie ich do czerwonego zeszytu - listy do odstrzału, a drugie uskutecznia plan i zabija tylu, ilu nie przerwała samobójcza śmierć. Powieść jest nieco ambitniejsza, ponieważ dotyka tematu oczarowania i zaślepienia drugim człowiekiem. Valerie ulega wpływowi Nicka, chłopaka zakompleksionego, nieakceptowanego przez szkolne środowisko i przez dom rodzinny. Valerie, jak to nastolatka, przeżywa różne rozterki i wszelkie żarty czy "dogryzki" odbiera śmiertelnie poważnie. Dochodzą jeszcze problemy rodzinne. Dziewczyna szuka ukojenia w chłopaku, którego obsesją jest śmierć, i w wpisywaniu imion swoich wrogów na listę do odstrzału. Dla niej to tylko

Franklin mówi "kocham Cię"

Paulette Bourgeois i Brenda Clark, Franklin mówi “kocham cię” Franklin jest już dużym żółwiem, w końcu chodzi do szkoły, i nie boi się mówić o uczuciach. Ok, wiem, że ostatnio dużo o tym bloguję, zwłaszcza o tym, że nie umiemy mówić o uczuciach. Pracuję w szkole, w gimnazjum (!) i jak czasem powiem do swoich uczniów: „Hej, zachowując się w ten sposób, ranisz moje uczucia. Robisz mi przykrość!”. Uczniowie patrzą wówczas wzrokiem, jakby nie wiedzieli o czym mówię. Bo nie wiedzą. Szturchać się umieją, wyśmiewać też, ale powiedzieć, co ich boli otwarcie, nie potrafią. Dzięki Franklinowi i jego perypetiom uczę najmłodszych tej trudnej sztuki komunikacji „JA”. Ostatnio na zajęciach bibliotecznych rozmawiałam z drugoklasistami o miłości. Wiecie, że niektórzy nie potrafili powiedzieć kogo kochają i za co? Na szczęście był ze mną mały gadżet – serce z popularnego szwedzkiego sklepu. Wówczas dzieci chętniej chciały złapać serce za rączkę, a nawet palce, i przyznać się kogo kochaj

Franklin na walentynki

Paulette Bourgeois i Brenda Clark, Franklin i walentynki Spóźniłam się z recenzją! No trudno. Chociaż, z drugiej strony... zresztą posłuchajcie. Historia krótka i z morałem. Takie są książeczki z małym żółwiem Franklinem w roli głównego bohatera. Franklin długo pracował nad przygotowaniem dla przyjaciół walentynek, ale – jak to w życiu żółwika bywa – wszystko się pogmatwało. Kartki przepadły i Franklinowi niespodzianka się nie udała. Żółwik nie należy do tych, którzy łatwo się poddają. I tego uczy też dzieci. To ważna i dobra lekcja dla nas wszystkich. Walentynki to świetna okazja by pomówić o uczuciach, o czym już pisałam przy okazji prześwietnych książek o emocjach Grzegorza Kasdepki. Chodzi jednak o coś więcej. O nas Polakach mówi się często jako o malkontentach. My też jesteśmy świadomi tego, że naszym sportem narodowym jest narzekanie. Z komplementami „radzimy” sobie podobnie. O uczuciach nie mówimy wcale. Więc jak możemy tego oczekiwać od naszych dzieci, które

Grzegorz Kasdepke uczy uczuć w "Kocha, lubi, szanuje..." - hit dla przedszkolaków

Obraz
Grzegorz Kasdepke, Kocha, lubi, szanuje, czyli jeszcze o uczuciach Szukając książkowych inspiracji na walentynkową akcję biblioteczną, natrafiłam na książkę napisaną przez Grzegorza Kasdepkę. Znany autor. Wiedziałam, że to będzie strzał w dziesiątkę! „Kocha, lubi, szanuje...” to ciąg dalszy wcześniej napisanej książki „Tylko bez całowania...”. Zawiera 7 (szczęśliwa siódemka!) krótkich historyjek o uczuciach takich, jak miłość, nienawiść, pogarda, strach, smutek, poczucie winy, szczęście wreszcie. Nie są to oderwane historyjki tylko łączy je jeden wspólny wątek: związek pani nauczycielki z panem Kubą, gitarzystą. Opowiadania są przezabawne, pełne napięć, zwrotów, akcji. Cały swój genialny warsztat pan Grzegorz Kasdepke włożył w te krótkie traktaciki o uczuciach. Po każdej historyjce znajdują się rady dla małych i dorosłych, napisane ze szczyptą troski i humoru. Bibliotekarze, nauczyciele, a przede wszystkim, rodzice znajdują w nich pomysły na przeprowadzenie rozmów

"Eleonora i Park"... ciekawa historia miłości dwojga nastolatków

Obraz
Rainbow Rowell, Eleonora i Park Brakuje mi tej książki. Dopiero co ją przeczytałam, a już mi jej brakuje... I stwierdzam to ja – postpostpostnastolatka. Ich historia jest wciągająca, zabawna, urocza, ale z mrocznym akcentem. Cóż, życie to nie bajka... Naprawdę dawno nie czytałam powieści dla młodzieży, która wciągnęłaby również dorosłego. A! I to powieści o miłości! To taki rodzaj reminiscencji... Dobre stare czasy, które przedłużam sobie (!), pracując w szkole! Jednak w historii miłosnej Eleonory i Parka, na pierwszy rzut oka tak przeciwnych charakterów, chodzi o coś więcej. Dziewczyna, która nie szuka problemów – bo ma swoich zanadto – ubiera się krzykliwie. To na pewno jej pomoże przejść niezauważoną (!). Oczywiście, chodzi o Eleonorę. Chłopak, zaczytany w komiksach, ma malutkie kompleksy dotyczące swojej koreańskiej części genów i wzrostu, przez co woli żyć, jakby go nigdy i nic nie dotyczyło. To, oczywiście, Park. Spotykają się w autobusie i... tak się zaczęło

Grzegorz Kasdepke uczy uczuć w "Tylko bez całowania" - hit przedszkolaków

Obraz
Grzegorz Kasdepke, Tylko bez całowania! czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami Np. z chęcią powstrzymania się od opinii...? O nie! Ta książka aż się prosi o komentarz. Życzliwej natury, oczywiście. „Tylko bez całowania...” to zbiór ośmiu krótkich opowiadań dedykowanych najczęściej odczuwanym emocjom, nie tylko w przedszkolu, czyli: tęsknocie, wstydowi, zazdrości, gniewowi, wstrętowi, nudzie, poczuciu krzywdy i radości. Bohaterami są przedszkolaki, pani Miłka i teatralny pajacyk, który służy młodej i niedoświadczonej nauczycielce w prowadzeniu rozmów z dziećmi na temat emocji. Ale nie łudźcie się, że są to rozmowy kontrolowane przez młodą „terapeutę”. O nie! Każda „prowokacja” wychodzi spontanicznie ze strony dzieci, chociaż najczęściej prowokuje całuśna Rozalka (!). Pani Miłka to jest obiektem uczuć sympatycznych łobuziaków, to czasem próbuje rozładować negatywne emocje. Wychodzi jej to różnie, „bo wiedza z uniwersytetów nie pokrywa się z prawdziwym życiem”. Ale o

"Dziewczyny, które zabiły Chloe" - intrygujący thriller

Obraz
Alex Marwood, Dziewczyny, które zabiły Chloe Powieść o skomplikowanej budowie. I bardzo niesprawiedliwej fabule. Z jednej strony przypomina mi grecką tragedię – nie ma ucieczki przed fatum, no i ta budowa piętrząca napięcie. Z drugiej strony – to jakiś kiepski dowcip. Los chyba jeszcze nigdy nie był aż tak... podły. Powieść opowiada historię dwóch dziewczynek, urodzonych gdzieś w zapadłej dziurze. Jedna pochodziła z rodziny patologicznej. Druga miała nieco więcej szczęścia – miała pieniądze. Ale nie miała miłości, oparcia, niczego. Poza wbitym w nią wzrokiem-oskarżeniem, że jest, że żyje. Spotkały się przypadkiem i połączyła ich zbrodnia... z przypadku. Po latach, już nie dziewczynki, a kobiety spotykają się znowu. Przypadkiem. W okolicznościach serii morderstw w nadmorskim angielskim miasteczku. Niechętnie, ale rozmawiają ze sobą. Boją się, że ktoś   je podkabluje i wtedy wszyscy się dowiedzą o ich przeszłości. W końcu obie są na zwolnieniu warunkowym. Jednej, można po

O "Dziewczynce z parku" - wzuszająca historia rodzinna z naturą w tle

Obraz
Z jedyną czwartą klasą w mojej szkole - ex gimnazjum - umówiłam się na taki układ podczas zastępstw: raz robimy coś extra, następnym razem - coś mega! W ten sposób uczniowie mniej więcej wiedzą, czego mogą się po mnie spodziewać. Ale co to jest "extra" i "mega"? Czytanie jest extra kompetencją - uczy słuchania, szacunku, myślenia, mówienia, czucia. Mega są zabawy inspirowane książkami, ale przede wszystkim, życiem. Więc od września uskuteczniam z czwartoklasistami taką oto mega-extra przeplatankę. Napiszę, z racji bibliotecznego bloga, o tym "extra", czyli o rewelacyjnej książce Barbary Kosmowskiej "Dziewczynka z parku". Barbara Kosmowska, Dziewczynka z parku Temat poruszany w tej niezwykłej książce dla dzieci jest dość trudny do udźwignięcia nawet dla nas - dorosłych. "Proszę pani, ja się zaraz rozpłaczę" - powiedziała w trakcie lektury jedna z uczennic klasy czwartej. "Ja też" - zawtórowała inna. Do takiej

O "Lokatorce" - ciekawy pomysł na thriller

Obraz
Przeczytałam ostatnio książkę autorstwa JP Delaney'a. Od dłuższego czasu kurzyła się w bibliotece na półce z thrillerami, więc co mi tam... zaczęły się ferie! Właśnie. Ferie chyba są po to, aby odpoczywać, relaksować się, czyli... CZYTAĆ! Zatem - do dzieła. JP Delaney, Lokatorka Wyobraźcie sobie sytuację, która ma wam pomóc zamknąć pewien smutny, dołujący rozdział w życiu. Ale bez ofiary się nie da. Czym możecie zapłacić? Zmianą swego stylu życia. To oczywiste, że przeszłość prowokuje zmiany, ale żeby prowokowało do tego wynajęcie domu? (sic!). Sterylność, pedanteria, surowość - wymagane. Oprócz tego nakazy, zakazy, na Boga - przecież to dom! Oaza spokoju i szczęścia, azyl, królestwo... A jednak. A teraz wyobraźcie sobie przyszłość. Nie żeby tak od razu 100 lat do przodu. Wystarczy klika, kilkanaście lat. Dom sterowany aplikacją, aplikacja sterująca domem, dom sterujący lokatorem... Science-fiction staje się bliższe rzeczywistości, ponieważ z niektórych rozwiązań już