Przejdź do głównej zawartości

"Pielgrzymka" Słowackiego. Biografii część IV

"W Szwajcarii" - poemat napisany podczas pobytu Słowackiego w tym pięknym i spokojnym kraju - zachwyca pięknem krajobrazów, oddanych językiem tak malowniczym, że bezkonkurencyjnym, który w dodatku rysuje wszystkimi kolorami miłość romantyczną. Co jeszcze pozostało po szwajcarskim okresie? Plany napisania cyklu dramatów historycznych i pierwsza zrealizowana część - "Balladyna" (1834), utwór genialny pod każdym względem. Pozostały również niesnaski polityczne, ponieważ poeta nadto żywo krytykował swych przeciwników, jasno wytykając im błędy: zacofanie i duma szlachty, ślepota i głuchota rządzących na problemy uciskanego ludu, tchórzostwo narodu, zmienianie zdania, złośliwość sarmacka i obłuda Kościoła.
Opuszcza Szwajcarię zahartowany, ustatkowany ideowo i poetycko, lecz znienawidzony przez polską emigrację, niezrozumiały. W takim nastroju jedzie Słowacki do Włoch spotkać się z rodziną.

Juliusza Słowackiego wojaże po świecie 1836-1838

W Rzymie przepędza dni w towarzystwie nudnych krewnych "Filów", czyli Januszewskich. Zwiedzanie z obowiązku, wysłuchiwanie pustosłowia salonowego - też z obowiązku, nużą Słowackiego. Wspólny język, wspólne marzenia i poglądy znajduje u Zygmunta Krasińskiego, któremu dedykował "Balladynę". Tak pisał do matki: "Z wszystkich rzeczy, które dotychczas moja mózgownica urodziła, ta tragedia jest najlepszą - zwłaszcza, że otworzyła mi nową drogę, nowy kraj poetyczny, nie tknięty ludzką stopą, kraj obszerniejszy niż ta biedna ziemia, bo idealny. Zobaczysz kiedyś, Mamo kochana, co to za dziwna kraina - i czasy". Był przekonany, że utwór podbije czytelnicze serca. Jednak, jak prawie z każdym genialnym utworem Słowackiego, i ten budził tylko śmiech i niezrozumienie. Sens utworu zrozumiał tylko serdeczny przyjaciel Juliusz - Krasiński, ani ówczesna śmietanka krytyków, ani nawet Mickiewicz, który notabene nie śledził poczynań Słowackiego... Łącząca go z Krasińskim serdeczna przyjaźń wygasła, nie przetrwała konfliktu na tle politycznym i religijnym. Słowacki miał liberalny, lecz noszący znamiona krytyki, stosunek do Kościoła. Krasiński był jego zaciekłym obrońcą. Juliusz nie potrafił z nim się porozumieć 
Wraz z Brzozowskimi Słowacki kontynuuje podróż-pielgrzymkę przez Neapol do Grecji. Dalej podróżuje do Egiptu, gdzie zachwyca się pięknymi widokami zachodzącego słońca nad Aleksandrią (tak rodzi się "Hymn o zachodzie słońca" znany pod innym tytułem "Smutno mi, Boże..."), urokliwymi zakątkami Nilu i widokiem piramid - monumentalnej przeszłości ludzi (tak zrodziły się wiersz "Piramidy" i poemat "Ojciec zadżumionych"). Nie tylko na piśmie utrwalił swoje wrażenia. Słowacki był też zdolnym malarzem.

Na początku stycznia Słowacki przybywa do Jerozolimy, miejsca które znał tylko z młodzieńczych lektur, które widział wcześniej tylko oczami wyobraźni, teraz - podobnie jak z Grecją - mógł zobaczyć na własne oczy to, co tak podziwiał, to, co go tak skłaniało do marzeń. Przemierza przez Palestynę, dociera do Betlejem i Morza Martwego czy do Nazaretu. Wspomnienia młodości pogłębiają nostalgię Słowackiego, pogłębiają jego wyobcowanie i tułactwo. Te uczucia wpływają na napisanie poematu "Anhelli" - bardzo symbolicznego. Jest to utwór stylizowany na przypowieść biblijną i jest kolejną ostrą krytyką uderzającą w bierność emigracji.

Ze Wschodu wraca męczącą drogą morską i po odbyciu 40-dniowej kwarantanny opuszcza Livorno i jedzie do Florencji. Miasto zachwyciło Słowackiego średniowiecznym klimatem, zabytkami, unoszącym się duchem renesansu. Przede wszystkim we Florencji Słowacki zaczął być gościem pożądanym na polskich salonach. Bywał u Zamoyskich, Potockich, hrabiny Survilliers - bardzo wpływowej kobiety nie tylko przez koneksje z Bonapartymi.

Tak kończą się wojaże Słowackiego po Europie i Wschodzie - kolejnymi falami krytyki polskiej emigracji, kolejnymi sporami z obozem katolickim. Poeta jest wszak gotowy duchowo do walki z przeciwnikami, dojrzały ideologicznie i literacko, gotowy upomnieć się o sławę - w końcu po to przyjechał do Paryża po raz pierwszy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Henryk Sienkiewicz zawsze podobał się kobietom i on wybierał te szczególnie piękne i urocze. Pierwszą była Maria Keller, z którą już prawie miał się ożenić, gdyby nie zbytnia szczerość w listach. Niepotrzebnie Sienkiewicz użalał się bogatej narzeczonej, że skąpi sobie w uzdrowisku w Ostendzie. Rodzice Kellerówny obawiali się, że przyszły zięć - bez porządnego fachu - nie zdoła utrzymać córki. Więc dostał pierwszego kosza. Po powrocie z Ameryki Sienkiewicz nie umiał usiedzieć na miejscu. Warszawa mu obrzydła, a ponieważ końskim zdrowiem też się nie cieszył, miał usprawiedliwienie. We Włoszech - druga ojczyzna - spotkał rodzinę Szetkiewiczów z córką Marią. Podchody trwały około roku. Obawy rodziców te same - brak stałej posady, brak pieniędzy. Pomocni okazali się przyjaciele, zwłaszcza Godlewscy, którzy „wychodzili” Sienkiewiczowi piękną i uroczą żonę. Małżonkowie uzupełniali się idealnie, rozumieli się wspaniale. Marynia, która też przejawiała talenty literackie, była surow...

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie

Juliusz Słowacki, Balladyna Jak zachęcić uczniów do czytania tekstów kompletnie im obcych? Zwłaszcza tak zawiłych jak "Balladyna" Słowackiego... Sprawa wydaje się z góry przegrana, ale... "Balladyna" jest dobrym przykładem literatury fantastycznej (tak jest!), a także dotyczy problemu siostrzanej miłości/zazdrości. Ta uczennica, która ma siostrę, "Balladynę" powinna dobrze zrozumieć. Utwór ten napisał Juliusz Słowacki, autor dość trudnych liryków, poematów, dramatów. Trudność ta polega głównie na zawiłym języku naszpikowanym metaforami, symbolami, dowcipem, który w obecnych czasach nie musi być koniecznie zrozumiały. Niemniej, "Balladynę" - jeśli przerobi się ją na współczesny grunt - zaczyna się doceniać, zwłaszcza za wykreowanie głównej bohaterki, nie do końca typowego szwarccharakteru. Od czego zacząć? Słowacki, swoją wielką tragedię, stanowiącą część kronik historycznych Polski, umieszcza w odległych czasach. Tropem jest obecno...

Pomysł na kreatywne lekcje biblioteczne

Czołem! Dzisiaj nie będzie czystej recenzji książki. Będzie pomysł na zajęcia biblioteczne. Kilka lat temu dowiedziałam się od uczniów o pierwszym (?) polskim gamebooku. Zaczęłam szperać w internetach co to jest gamebook - sprawa okazała się banalnie prosta. Gamebook to rodzaj książki, który pozwala czytelnikowi utożsamić się z bohaterem i kierować akcją. Każdy paragraf daje kilka alternatyw. Co daje to uczniowi? Uczy się dokonywać wyborów, analizując sytuację. Ostatnio na zastępstwach zapoznaję uczniów z historią Janka, małego powstańca. Gamebook autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego odznacza się zawrotną akcją i dość trudnymi wyborami - pozostać człowiekiem czy służba "żołnierska"? Uczniowie wczuli się w postać młodego Zawiszaka i udało im się tak pokierować jego losami - żywo przy tym dyskutując - że doszedł do finału żywy, choć nieco poobijany. Sami byli zaskoczeni, jak bardzo dali się "wkręcić" w powstańcze klimaty. Mieli tylko jedn...