Z okazji Dnia Matki

Bo mię matka moja miła
Na słowika urodziła,
A ja wziąwszy taki głos,
Ze słowika jestem kos...
A to wszystko są nonsensa,
Te moje wierszyki nowe,
Gdzie się język mój wałęsa
I bawi zęby trzonowe...

W takich oto żartobliwych słowach pisał Juliusz Słowacki o sobie, o swoim talencie, ale też o nadziejach jego matki - pani Salomei, jakie żywiła wraz z synem - o sławie poetyckiej syna. Literatura jest pięknym albumem miłości macierzyńskiej: Niobe skamieniała z bólu po stracie dzieci, Demeter cierpiąca po zaginięciu córki, Maria stojąca pod krzyżem, Matka Polka... Ale wiersze Słowackiego o matce są wyjątkowe, bo oparte na prawdziwym uczuciu. Z listów pozostawionych przez poetę otrzymujemy obraz silnej więzi między synem a matką. Wyrażanie troski, dzielenie się zmartwieniami, nadziejami, świętowanie sukcesów choć na odległość... listy te przejawiają prawdziwą paletę miłości.
Do matki
W ciemnościach postać mi stoi matczyna,
Niby idąca ku tęczowej bramie -
Jej odwrócona twarz patrzy przez ramię,
I w oczach widać, że patrzy na syna.

Matka przez całe życie była dla Słowackiego podporą, poduszką, do której mógł się wypłakać; była pocieszycielką i powierniczką; przyjacielem i matką, choć na odległość...
Do matki
Zadrży ci nieraz serce, miła matko moja,
Widząc powracających i ułaskawionych,
Kląć będziesz, że tak twarda była na mnie zbroja
I tak wielkie wytrwanie w zamiarach szalonych.

Wiem, żebym ci wróceniem moim lat przysporzył; -
Mów, kiedy się spytają, czy twój syn powraca,
Że syn twój na sztandarach jak pies się położył
I choć wołasz, nie idzie - oczy tylko zwraca.

Oczy zwraca ku tobie... więcej nic nie może,
Tylko spojrzeniem tobie smutek swój tłumaczy;
Lecz woli konający - nie iść na obrożę,
Lecz woli zamiast hańby - choć czarę rozpaczy!

Przebaczże mu, o moja ty piastunko droga,
Że się tak zaprzepaścił i tak zaczeluścił;
Przebacz... bo gdyby nie to, że opuścić Boga
Trzeba by - toby ciebie pewno nie opuścił.

Jaka szkoda, że spotkanie Słowackiego z matką skończyło się rozczarowaniem. Jaka szkoda, że matka i syn byli sobie bliscy tylko w listach, na żywo, po osiemnastu latach - byli sobie... obcy.

Pani Salomea przeżyła syna o szesnaście lat. Gromadziła pamiątki po nim, łącznie z ponad stoma trzydziestoma listami, które wysyłał do niej przez całe życie. Została pochowana w Krzemieńcu, ale urna z ziemią z jej grobu w 1927 roku, w tym samym, w którym uroczyście przywieziono prochy Juliusza Słowackiego na Wawel, spoczęła obok grobu jej syna - w Krypcie Wieszczów Narodowych. I choć badacze przypinali różne łatki relacjom Juliusza Słowackiego z matką, to już właściwie bez znaczenia (zresztą czy musimy znać prawdę?), wystarczą same piękne i czułe słowa płynące z poezji niedocenionego geniusza i prawdziwego wieszcza. Oby każda matka doczekała się takich słów miłości z ust swoich pociech...

Wszystkiego najlepszego, drogie Matki!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie