Czytając „Siostry...”, zdarzało mi się sprawdzać imię i nazwisko autora, ponieważ miałam nieodparte wrażenie, że czytam kolejną powieść Małgorzaty Musierowicz. Z tych późniejszych, czyli gorszych – bardziej w stylu harlekinów dla młodzieży. Nie polubiłyśmy się z siostrami, z których jedna jest echem Idy „sierpniowej”, a druga Kreski, a kolejne... Agnieszka Tyszka, Siostry Pancerne i pies Jest to krótka historia sióstr, które żyją w reżimie ekologicznym narzuconym przez rodzicielkę o zachodnim imieniu Linda. Dziewczęta, albowiem ekoLinda ma bzika na punkcie kwiatów, noszą imiona roślinne: Róża, Jaśmina, Hortensja, Georginia. Na wskutek kolizji drogowej dziewczęta – od pierwszaka do licealistki, zostają zdane na łaskę losu albo niełaskę babki-prawniczki i jej gosposi, która z kolei uznaje tylko jeden rodzaj rygoru – miotły i posłuszeństwa. Fabuła ma potencjał, ale niewykorzystany. Dlaczego tak uważam? To już druga powieść Agnieszki Tyszki zakupiona do szkolnej biblioteki w ...
Pamiętacie szkolne biblioteki? Z półkami pełnymi książek, które z upływem lat nabrały uroku w postaci pożółkłych stron i papierowych okładek? Dla mnie te wspomnienia, które stały się rzeczywistością – sama pracuję w takim miejscu (o ironio losu!). W szkolnym świecie książki to głównie lektury. Będę więc o nich pisać, by uczniowie zrozumieli, dlaczego warto po nie sięgać i jakie wartości skrywają, nawet te najbardziej pożółkłe. Zapraszam Was do literackiej podróży i zachęcam: Book z nami!