„Eliksir przygód” – come back powieści historycznej dla dzieci... ?

Odgrzewany pomysł fabularny, wykonanie wywołujące (u)śmiech... nie wiem, szczerze pisząc, co tu jeszcze dodać, ponieważ ilekroć pomyślę o wrażeniach towarzyszących mi podczas lektury tej awanturniczej powieści, przypominam sobie tylko śmiech pobłażliwości. Znacie to uczucie – towarzyszy obserwacji dzieci zmagających się z czymś łatwym. Ich rozwiązania, często karkołomne albo absurdalne, wywołują ten rodzaj uśmiechu... albo śmiechu.

Beata Ostrowicka, Eliksir przygód

 

Chociaż pomysł nie jest oryginalny, to muszę przyznać, że spodobał mi się. Krótko – dawno temu włoski alchemik stworzył eliksir łamiący barierę czasoprzestrzeni, który –
w awanturniczych okolicznościach - trafia w polskie szlacheckie ręce. Poprzez niefortunne zdarzenia przeszłość zderza się z przyszłością.

I naprawdę rozumiem intencje autorki – trzeba jakoś podkreślić różnice czasowe między bohaterami, ale... nie wyszło to szczęśliwie. Współczesne dzieci muszą czytać tę książkę z kimś, kto objaśni pewne słownictwo. Składnia staropolska nosi znamiona łacińskie, bywa trudna nawet dla dorosłego czytelnika, a co dopiero dla dziecka. Nadmiar staropolszczyzny może znudzić, zniechęcić, a szkoda. Naprawdę! Bo powieść ma wszelkie znamiona by stać się hitem – jest wartka akcja, są śmieszne sytuacje, jest niebezpieczeństwo, wszystko to, co było żywiołem najlepszych awanturniczych powieści. Świetnie, że pani Beata do tego wróciła. Szkoda tylko, że obstała przy pełnej stylizacji partii dialogowych bohaterów staropolskich. Może mogła wybrać połowiczne rozwiązanie, uprościć trochę język.

Kupiłam tę książkę w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Nie umiem jasno zdecydować, czy były to złotówki zmarnowane czy nie. Żywię do „Eliksiru przygód” jakiś niesprecyzowany sentyment. Pewnie dlatego, że jest to morał wpisany w fabułę, że jest FABUŁA sensu stricte, a nie proza quasi-pamiętnikarska o „rutynowych” problemach nastolatków. Można wykorzystać archaizowane partie do ukazania dzieciom przeszłości Polski, w książce znajdują się też pewne opisy ubrań, obyczajów – świetnie. Ale szczerze wyznaję, że mnie ta archaizacja z jednej strony bawiła, z drugiej – nudziła. Sentyment pozostawiła ;)

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie