„Ewolucja według Calpurnii Tate” podróż po meandrach ewolucji i „cnót niewieścich”
Opowieść o małej obserwatorce przyrody zabiera czytelnika nie tylko w podróż po teorii ewolucji, ale także po południowych stanach Ameryki i ówczesnej pozycji kobiety. Książka ani łatwa ani trudna w odbiorze. Raczej dla konesera. Zainteresuje tych o otwartych umysłach i lubiących dysputy (zwłaszcza podczas czytania). Gotowi do rozmów o ewolucji – rewolucji?
Jacqeline Kelly, Ewolucja według Calpurnii Tate
Calpurnia Tate jest córką bogatych plantatorów z Teksasu. Żyje na przełomie wieków XIX i XX. Trochę dawno... Dzięki temu czytelnik – a Calpurnię może czytać każdy bez względu na wiek – przenosi się w czasy wyzysku czarnoskórych mieszkańców Ameryki i wąskich, patriarchalnych poglądów na rolę kobiety. Tymczasem Calpurnia jest jedyną córką swoich rodziców i nie ciągnie jej do rozmów o koronkach i szarlotkach, chociaż lubi jeść. Jest zafascynowana młodą telegrafistką, rewolucjonistką, która nie przyjęła typowego zajęcia dla młodych kobiet – nie jest kurą domową ani nie szuka rozpaczliwie kawalera. Calpurnia marzy o tym, żeby pójść w jej ślady ku przerażeniu matki – typowego wytworu owych czasów i poglądów.
Na tworzącym się dopiero światopoglądzie Calpurnii ślady odcisnął także nestor rodziny – pan dziadek. Tajemniczy, ekstrawertyczny jegomość spędzał całe dnie w swoim domowym laboratorium, gdzie trzymał różne ustrojstwa, gdzie destylował orzechy pekan i gdzie trzymał książki. Calpurnia przełamała barierę jaką pozostali członkowie tworzyli wobec dziadka – dziwaka i... w ten sposób weszła do świata nauki i ewolucji. Tej Darwinowej. W ten sposób zbliżyła się jeszcze bardziej do świata przyrody (malownicze, obrazotwórcze opisy, że wow!), którą czytelnik podgląda razem z nią. Co wyniknie z jej współpracy z dziadkiem? Jak przeżyje to matrona rodu? Co na to bracia Calpurnii?
Osobiście uważam, że ta książka jest genialna, nowatorska i świetnie wpisująca się w obecną tendencję w kontekście „cnót” ministerialnych. Powinna zostać obowiązkową lekturą dla wszystkich, którym nie jest obojętna pozycja kobiet i dziewczynek w świecie na nowo się patriarchizującym po „chwilowym popuszczeniu pasa”. Książka jest niezwykle ciekawa, bogata w głębokie przemyślenia, które czytelnik, wspólnie z Calpurnią, snuje z kart jej historii. Jak zaznaczyłam wcześniej, książka jest do rozważań, więc nie musi przypaść do gustu starszym dzieciom czy nastolatkom, bądź co bądź, szukającym lekkiej lektury. Calpurnię albo się pokocha od razu albo się nie podejmie wysiłku i nie dobrnie do końca.
Mam egzemplarz w bibliotece, kupiony w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, i od czasu do czasu podrzucam młodym umysłom do poszerzenie horyzontów myślowych. Nie wszystkie młode umysły potrafią przetrzymać liryczność opisów, a czasem senną, nieśpieszną aurę narracji. A szkoda. Bo naprawdę warto.
Komentarze
Prześlij komentarz