Przejdź do głównej zawartości

"Róże w garażu" - lektura na lato, ale czy udana?

Szukałam ostatnio w szkolnym księgozbiorze książek, których jeszcze nie przeczytałam. Jest ich całe mnóstwo, chociaż większość "mnóstwa" już mam za sobą. Pozostało parę książek z kategorii  +7 lat. "Róże w garażu" wybrałam ze względu na bardzo ładną i kolorową okładkę, intrygujący tytuł i ze względu na opis z tyłu książki. Obiecywana podróż pełna tajemnic okazała się... nudna.


Agnieszka Tyszka, Róże w garażu


Dwie koleżanki zapakowały w auto dzieci i wybrały się na letni wypoczynek z dala od miejskiej cywilizacji. Nie nad morze, nie w góry, ale... nieopodal garażu ukrytego w dzikim gąszczu. Historia opisywana jest z perspektywy dzieci - od najmłodszego po najstarsze, nastoletnie. Przekrój charakteru ukazuje różny stopień "dojrzałości", ale też i etap rozwojowy - mamy wypowiedzi zdawkowe, fantazyjne, zbuntowane (to dotyczy nastolatki), ale gdybym miała określić je jednym słowem, wahałabym się między "tendencyjne" a "nudne".

Co do fabuły - miała być tajemnica i faktycznie jest element "czarujący". Dzieci są zafascynowane pobliskim gąszczem i opuszczonym albo zapuszczonym garażem. Tym bardziej, że ewentualny mieszkaniec robi dziwne psikusy - rozsypuje cukierki, częstuje pizzą, a nawet posuwa się do... kidnaperki! Zakończenie jest również tendencyjne, co narracja - która, mam wrażenie, że gdyby była jednolita - może trzecioosobowa, a może opowiedziana z perspektywy tylko jednego bohatera - mogłaby być ciekawsza, spójna, lepsza. Szkoda, że autorka wybrała niepotrzebny zabieg. Mogę zrozumieć jej racje - ukazać ciekawość każdego bohatera i postępowanie "detektywistyczne", ale to nie wyszło za dobrze, bo się gdzieś rozmyło na skutek - podejrzewam - problemów poruszonych w fabule - nudne wakacje, problemy rodzinne, choroby. Tego jest za dużo i dlatego pod koniec opowiedziane za szybko.

Literatura dla dzieci nie musi być tendencyjna, czego dowodem jest książka Barbary Kosmowskiej "Sezon na kasztany" albo tejże "Dziewczynka z parku" - mądre historie o dramatach dzieci, ale opowiedziane w przemyślanej fabule. W "Różach..." są tylko piękne ilustracje, szczęśliwe zakończenie, przemiana bohatera - po prostu sztampa. Szkoda.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Henryk Sienkiewicz zawsze podobał się kobietom i on wybierał te szczególnie piękne i urocze. Pierwszą była Maria Keller, z którą już prawie miał się ożenić, gdyby nie zbytnia szczerość w listach. Niepotrzebnie Sienkiewicz użalał się bogatej narzeczonej, że skąpi sobie w uzdrowisku w Ostendzie. Rodzice Kellerówny obawiali się, że przyszły zięć - bez porządnego fachu - nie zdoła utrzymać córki. Więc dostał pierwszego kosza. Po powrocie z Ameryki Sienkiewicz nie umiał usiedzieć na miejscu. Warszawa mu obrzydła, a ponieważ końskim zdrowiem też się nie cieszył, miał usprawiedliwienie. We Włoszech - druga ojczyzna - spotkał rodzinę Szetkiewiczów z córką Marią. Podchody trwały około roku. Obawy rodziców te same - brak stałej posady, brak pieniędzy. Pomocni okazali się przyjaciele, zwłaszcza Godlewscy, którzy „wychodzili” Sienkiewiczowi piękną i uroczą żonę. Małżonkowie uzupełniali się idealnie, rozumieli się wspaniale. Marynia, która też przejawiała talenty literackie, była surow...

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie

Juliusz Słowacki, Balladyna Jak zachęcić uczniów do czytania tekstów kompletnie im obcych? Zwłaszcza tak zawiłych jak "Balladyna" Słowackiego... Sprawa wydaje się z góry przegrana, ale... "Balladyna" jest dobrym przykładem literatury fantastycznej (tak jest!), a także dotyczy problemu siostrzanej miłości/zazdrości. Ta uczennica, która ma siostrę, "Balladynę" powinna dobrze zrozumieć. Utwór ten napisał Juliusz Słowacki, autor dość trudnych liryków, poematów, dramatów. Trudność ta polega głównie na zawiłym języku naszpikowanym metaforami, symbolami, dowcipem, który w obecnych czasach nie musi być koniecznie zrozumiały. Niemniej, "Balladynę" - jeśli przerobi się ją na współczesny grunt - zaczyna się doceniać, zwłaszcza za wykreowanie głównej bohaterki, nie do końca typowego szwarccharakteru. Od czego zacząć? Słowacki, swoją wielką tragedię, stanowiącą część kronik historycznych Polski, umieszcza w odległych czasach. Tropem jest obecno...

Pomysł na kreatywne lekcje biblioteczne

Czołem! Dzisiaj nie będzie czystej recenzji książki. Będzie pomysł na zajęcia biblioteczne. Kilka lat temu dowiedziałam się od uczniów o pierwszym (?) polskim gamebooku. Zaczęłam szperać w internetach co to jest gamebook - sprawa okazała się banalnie prosta. Gamebook to rodzaj książki, który pozwala czytelnikowi utożsamić się z bohaterem i kierować akcją. Każdy paragraf daje kilka alternatyw. Co daje to uczniowi? Uczy się dokonywać wyborów, analizując sytuację. Ostatnio na zastępstwach zapoznaję uczniów z historią Janka, małego powstańca. Gamebook autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Beniamina Muszyńskiego odznacza się zawrotną akcją i dość trudnymi wyborami - pozostać człowiekiem czy służba "żołnierska"? Uczniowie wczuli się w postać młodego Zawiszaka i udało im się tak pokierować jego losami - żywo przy tym dyskutując - że doszedł do finału żywy, choć nieco poobijany. Sami byli zaskoczeni, jak bardzo dali się "wkręcić" w powstańcze klimaty. Mieli tylko jedn...