„Kolorowy szalik” - dwie pieczenie na jednym ogniu...

Autorka „Dziewczynki z parku” połączyła dwie historie pod wspólnym tytułem. Obie zapowiadały się dobrze, ale skończyło się tylko na zapowiedzi. Szkoda, że autorka nie dokończyła pierwszej z nich, książka na pewno byłaby ciekawsza, a tak... rozczarowanie, bo to drugie opowiadanie jest dość tendencyjne.

Barbara Kosmowska, Kolorowy szalik

 

W książce ukazane są dwie historie – dwa cierpienia. Pomijając powód owego bólu, cierpienie zawsze odbiera nam mowę. Kto wie, jak pocieszyć człowieka po stracie bliskiej osoby? Człowieka nieuleczalnie chorego? – ale to motywy przewodnie „Kolorowego szalika”, pierwszego opowiadania i – moim zdaniem – o niebo lepszego od drugiego. Do zapyziałej polskiej wsi trafia rodzina chłopca w kolorowym szaliku. Nowy jest taki delikatniutki, że szybko zostaje okrzyknięty klasowym pieszczochem. Mentalność dzieci z Dąbrówki przeszkadza w szerszym spojrzeniu na Nowego – młodzi nie rozumieją, że są inne powody, dla których chodzi się w szaliku albo nie uczestniczy w różnych wydarzeniach klasowych. Oni zmierzyli chłopca swoją miarą, a właściwie wąską perspektywą, i tym samym doprowadzili do nieszczęścia. Wielka szkoda, że nie została ta historia dopowiedziana, brakuje tego komentarza zwłaszcza, że książka jest dedykowana dzieciom czy młodzieży.

Drugie opowiadanie, „Dziwne spodnie”, dotyka problemu zadufania, egoizmu, zazdrości i stygmatyzacji. Bohaterką jest rozpieszczona dziewczyna, i tu słowo „pieszczoch” jest jak najbardziej uzasadnione. Utalentowana młoda artystka przygotowuje się do konkursu wokalnego i cały świat powinien jej w tym kibicować. Nie rozumie, jak ktoś może stracić zainteresowanie jej osobą na rzecz drugiej, wyglądającej jak margines, łachudry jakiejś. Trzeba się zemścić...

Dwie historie połączył ten sam wątek – pieszczenia się ze sobą albo z kimś, jak i wąskiej perspektywy widzenia, która jest skutkiem nieszczęść i nieporozumień, a nie jakby się wydawało „kolorowy szalik”. Szczerze, to gdyby książka nosiła tytuł „Pieszczoch” dałaby możliwości większej interpretacji, a tak... ja czuję tylko niedopracowanie, skądinąd, ciekawych pomysłów, a przede wszystkim pobudzających do refleksji. Pierwsze opowiadanie za szybko się kończy, drugie razi tendencyjnością.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie