Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Świąteczne życzenia

Obraz
To już drugi taki świąteczno-życzeniowy post, a więc blog ma już rok! Dzięki Wam, czytelnicy ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Francji, Niemiec i Polski, piszę sobie od czasu do czasu o książkach, które są w szkolnej bibliotece w gimnazjum pewnej małej polskiej miejscowości. Chcę Wam życzyć, jak i wszystkim, którzy chcieliby czytać, ale jeszcze nie wiedzą jak zacząć i od czego, abyście w te Święta Bożego Narodzenia znaleźli pod choinką wymarzoną książkę, taką która zabierze Was w najpiękniejszą przygodę życia. Jednocześnie nie zapominajcie, że człowiek też pisze sobie książkę - codziennymi uczynkami, myślami... Czasem piszemy sobie scenariusze rodem z melodramatów, tragedii, a czasem - komedii (niekoniecznie romantycznej)... W te święta niech powstaną najlepsze opowiadania wigilijne - Wasze rodzinne wspomnienia! Zdrowych, pogodnych, rodzinnych Świąt pełnych radosnej atmosfery, rozbrzmiewających kolęd i christmassongów, pełnych aromatów świątecznych wypieków, jak i refleksji

Ostatnia opowieść Tolkiena - to tylko chwyt marketingowy

Obraz
Fani prozy Tolkiena - mistrza fantastyki - znanego na całym świecie za sprawą powieści o Władcy Pierścieni i maleńkim acz dzielnym hobbicie, znanego za sprawą bardzo pięknie wyreżyserowanych kultowych utworów przez Petera Jacksona powraca... Tylko czy było warto kupić ostatnio wydaną "opowieść" Johna R.R. Tolkiena? J.R.R. Tolkien, Opowieść o Kullervo Pięknie wydana książka - twarda oprawa nosząca znamiona starej księgi; na okładce człowieczek wyglądający jak chodząca góra... wszystko to razem sprawia, że apetyt na zawartość tej opowieści rośnie. Tym bardziej, że w tytule jest "opowieść o Kullervo". Słuchajcie... czego spodziewacie się po słowie "opowieść"? I tu jest cały problem. Tak pięknie wydana książka przez wydawnictwo Prószyński i S-ka zawiera (UWAGA!) referaty, opracowania i fragmencik wierszowany historii fińskiego eposu pt. "Kalevala". Ten fragmencik - gdyby mimo wszystko ktoś miał wątpliwości - to jest właśnie ta tytułowa &

Zafon raz jeszcze - Światła września

Obraz
Carlos Ruiz Zafon, Światła września Jest to trzecia powieść hiszpańskiego autora, który zasłynął trylogią o Cmentarzu Zakazanych Książek , sławiących Barcelonę jako miasto tajemnych, mrocznych postaci i zakątków. Karierę jednak rozpoczął od zaspakajania potrzeb młodego czytelnika - a dodać należy, że jest to najkapryśniejszy i najbardziej wymagający czytelnik. Wracając do „Świateł września” - często bierze się tę książkę za kontynuację dwóch poprzednich, chociaż ani bohaterowie, ani miejsce akcji i czas się nie powtarzają. Chodzi - po prostu - o mroczne sekrety, świat nadprzyrodzony, który sporo potrafi namieszać w życiu zwykłych ludzi. Nie będę pisać o stylu Zafona, który jest ba-jecz-ny! (Nie można się powstrzymać od pochwał nad językiem - zrozumiałym, malowniczym, idealnym i jakże różnym od bestsellerów młodzieżowych zza Atlantyku!). Fabuła, na tym się skoncentruję, ponieważ dzisiejszy młody czytelnik zwraca uwagę na „opowiedzianą historię”. To ona jest powodem przywarci

W Pałacu Północy...

Obraz
Czy już opanowała Was zafonomania? Mnie bardzo, ale tylko w wersji dla dorosłych (i tu też z pewnymi zastrzeżeniami). Nie można odmówić porywającemu stylowi narracji, dzięki któremu młody czytelnik może w naturalny sposób przyswoić sobie powoli wychodzące z użycia słowa. Jest to styl błyskotliwy, erudycyjny, ale nie ciężki czy barokowy. Jest lekkostrawny i przyjemny dla ucha. Carlos Ruiz Zafon, Pałac północy Zafon zdaje się być zagorzałym fanem stylistyki powieści gotyckich. Krótkie wyjaśnienie dla młodego czytelnika, niezorientowanego jeszcze w historii gatunków literackich: fabuła powieści gotyckich dotyczy wydarzeń w klasztorach owianych tajemnicą, w mrocznych i ponurych zamczyskach; praktycznie w każdym utworze dochodzi do makabrycznych wydarzeń, w których winowajcami są zjawy, upiory, duchy przodków pragnących zemsty, jak i też sił zła; akcja tych powieści jest wartka, pełna nieoczekiwanych zwrotów, napięć. Kto czytał cykl Cmentarz Zakazanych Książek Zafona na p

Jeśli pisać, to tylko jak on...

Obraz
Pierwsza powieść nieznanego autora może nam sporo o nim powiedzieć. To ona jest głównym decydentem w sprawie kariery pisarskiej. Jak to jest w przypadku Carlosa Ruiza Zafona, pewnego barcelończyka i miłośnika powieści gotyckich? Carlos Ruiz Zafon, Król Mgły Hiszpański pisarz debiutował powieściami przeznaczonymi dla młodego odbiorcy. Były to trzy powieści, powiązane tematycznie: „Książę Mgły”, „Pałac Północy”, „Światła września”. Tymczasem rozgłos na świecie Zafon zdobył jako autor cyklu dla dorosłych - Cmentarz Zakazanych Książek . Moja przygoda z twórcą „Cienia wiatru” rozpoczęła się właśnie od tej powieści i nie ukrywam… długo czekałam na współczesną książkę napisaną konkretnym językiem literackim. Po przeczytaniu wszystkich tomów Cmentarza… przeniosłam się - z ciekawości (żeby nie było!) - na twórczość Zafona adresowaną do młodzieży. I jakie wnioski dało się wyciągnąć? Po pierwsze: powieść młodzieżowa, choćby nawet główny bohater tegoż postu - „Książę Mgły”,

Spokojna niedziela na wsi?

Obraz
Kto chociaż raz nie marzył o miłym odpoczynku na wsi? Otóż to. Zdarza się to nie tylko miłośnikom arkadyjskich krajobrazów, ale także (jeśli nie przede wszystkim) ludziom zapracowanym. Takim właśnie jest bohater kolejnego kryminału Agathy Christie, ostatniego znajdującego się w skromnych zasobach biblioteki szkolnej. Agatha Christie, Niedziela na wsi (tyt.org.: The Hollow) John Christow jest doktorem bogatych dam, starszych i nie tylko, który romansuje z pewną rzeźbiarką. Ma oddaną, wierną i usługującą mu żonę i dwójkę dzieci. Mimo wszystko John Christow nie jest szczęśliwy - dom go irytuje, kochanka nie zapewnia pełni szczęścia i zapomnienia od szarej codzienności, od problemów z pacjentami i wiecznie potakującej żony. John Christow doszedł do takiego punktu w swoim życiu, że tylko "męska" decyzja może położyć kres irytacji, nieszczęściu, które stanowi dla niego udrękę. Weekend poza domem, na wsi u bogatych przyjaciół, powinien przynieść wyczekiwaną ulgę, tym bar

ABC morderstwa

Obraz
Wydana w 1936 roku powieść zatytułowana "A.B.C." różni się od tych utworów, które do tej pory były omawiane na blogu. Szarym komórkom Herculesa Poirota zostało rzucone nie lada wyzwanie (jak zawsze zresztą). Tym razem akcja powieści wcale nie jest pokrętna... Zatem jaka jest? Agatha Christie, A.B.C. "A.B.C." zostało wydane później niż "Karty na stół", ale w obu tych powieściach autorka nawiązuje do tematyki powieści kryminalnych, powieści detektywistycznych. W omawianej tu i teraz Christie rozprawia na temat nowszych metod szukania sprawcy w opozycji do starych, opierających się tylko na dowodach. Tymczasem Hercules Poirot szuka charakteru, a dowody... zawsze się znajdzie. Jest to, poniekąd, powieść autotematyczna, w której autorka stara się dać wskazówki, właśnie takie ABC tworzenia portretu psychologicznego zbrodniarza, ABC śledztwa na miarę Poirota - mistrza dedukcji. Poirotowi zostało rzucone wyzwanie. Słynny belgijski detektyw otrzymuje a

I nie było już nikogo... nawet Poirota

Obraz
Czy potraficie wyobrazić sobie powieść Agathy Christie bez detektywa Poirota? Bez jego osobliwych pytań, wybuchów przemądrzalstwa i arcypopisowej mowy zakończeniowej i wyjaśniającej zbrodnię? Ja też nie... a mimo to Agatha Christie popełniła powieść, w której zagadka... no właśnie... wyjaśnia się post factum. Agatha Christie, I nie było już nikogo albo Dziesięciu małych Murzynków Powieść została napisana w 1939 roku, kiedy autorka "detektywek" była już dość znana, jak i Herkules Poirot. Mimo wszystko angielska pisarka postanowiła zrezygnować z pedantycznego i zmanieryzowanego Belga na rzecz zupełnie nietypowej sprawy. Naprawdę nietypowej i zaskakującej. Tego samego dnia zjeżdżają się goście w liczbie 8 do domku na wyspie należącego do niejakiego pana U.N.Owena. Tak poznajemy ośmiu bohaterów: sześciu mężczyzn i dwie kobiety. Każde z nich otrzymuje list od tajemniczego nadawcy, którego adresaci się trochę domyślają, ale nie są zbyt pewni. Na wyspie orientują się,
Obraz
  „ Ja - stwierdził Poirot - zawsze mam rację. Jest to tak niezmienne, że aż mnie zaskakuje. Ale teraz wygląda na to, że się mylę. To mnie niepokoi .” Agata Christie, Karty na stół Fabuła jest osnuta wokół nietypowego wieczoru u nietypowego, choć groteskowego, człowieka o nazwisku Shaitana - stylizującego się na Mefistofelesa, kolekcjonera arcyzbrodniarzy, których morderczy fach nie został wykryty. Ekscentryk zaprasza na swoją wytworną kolację czterech autorów „zbrodni doskonałych” oraz cztery osoby zajmujące się zbrodnią: dwóch przedstawicieli prawa, prywatny detektyw i pisarka, twórczyni wielu poczytnych powieści detektywistycznych. Po kolacji goście udają się na brydża. Aby było śmieszniej, „przestępcy” grają razem, „policjanci” grają też razem, ale w osobnym pokoju. Jak łatwo się domyślić - ginie pomysłodawca gospodarz. Jest czterech potencjalnych morderców i cztery „psy węszące zbrodnię”. Przesłuchania czas zacząć… „Karty na stół” są dobrym przykładem dedukcji opart

Czy było warto ciągnąć tę historię dalej? Harry 19 lat później

Obraz
W dzisiejszym poście, zadusznym, znajdą się przemyślenia, a głównie wspomnienia, o przecudownej serii przygód małego czarodziejskiego okularnika - Harry'ego Pottera. J. K. Rowling, Harry Potter i Przeklęte Dziecko Nie wiem, jakie są zdania innych potteromianiaków na temat ostatniej już części przygód ulubieńca młodzieży  i dorosłych na całym świecie, mnie ta część nie przekonuje... Po wspaniale napisanych siedmiu częściach - barwnym i wartkim językiem, wciągającym w świat magii i czarodziejstwa, urzekającym portretowaniem miejsc, osób i nastrojów, a także nie płytką psychologią bohaterów, ósma część Harry'ego wydaje się jakże... uboga. To chyba dobre słowo? Rowling przyzwyczaiła czytelników do akcji, ale otulonej w narrację, która nie jest ani banalna ani denna, lecz jest tym składnikiem, powodującym ból oczu i pleców, ponieważ nikt normalny nie chce przerwać czytania. Nie oszukujmy się - powodzenie książki zależy od sposobu narracji, choćbym nie wiem jakie h

Biblioteka dusz, która zamiast być centrum uwagi, schodzi gdzieś dalej... i dalej i .... szkoda

Obraz
Miesiąc ważny dla szkolnych bibliotek już powoli przemija, ale wykorzystując tych parę dni, napiszę jeszcze o jednej książce. Ransom Riggs, Biblioteka dusz Nie mogę  oprzeć się pokusie, czy raczej obowiązkowi (sic!), ostrzec Was, czytelnicy, przed tą książką. Jest to trzecia i finalna część przygód nastoletniego Jacoba Portmana, osobliwego dziecka, który tym razem stanie oko w oko z własnymi lękami i największymi wrogami. Książka już od pierwszych stron demaskuje styl narracji, zdradza fabułę i, niestety, nie sprawia wrażenia, by tanie chwyty rodem z gierek komputerowych, zmieniły się na lepsze. O co chodzi? Akcja "Biblioteki..." jest tak szybka, tak nieprawdopodobna, tak "zwrotna"... Znacie pojęcie "deux ex machina"? Pokrótce Wam wyjaśnię: jeśli autor pogubił się w plątaninie wydarzeń i nie wie, jak z nich wybrnąć, to próbuje się ratować poprzez bohatera czy wydarzenie niemające związku z logiką, po prostu do akcji wkracza "ratownik"

Biblioteka czyli… cmentarz?

Niemożliwe? Dla gigantycznej wyobraźni Zafona, oscylującej wokół mroczności i grozy powieści gotyckich, wszystko jest możliwe. Także i to, że biblioteka może być wielkim, nigdy nie kończącym się cmentarzem książek. Niejeden miłośnik lektur, wytrwany smakosz druku, kolekcjoner tytułów i pisarzy oniemiałby ze szczęścia, gdyby mógł w Cmentarzu Zapomnianych Książek, gdzieś w zaułkach Barcelony, przeżyć chociaż minutę! (Ja bym chciała… baaaaardzo!!!!!!) Kiedy na ulicach jest pusto… i mglisto…. cisza zalega w każdym kącie, a nieśmiałe promienia światła wydobywają powoli miasto z cienia, wtedy jest najlepszy moment, by zapukać w wielkie drewniane drzwi. Echo stukania tylko podkręca to pełne napięcia oczekiwanie. Nagle wynurza się strażnik - długowieczny Isaac Monfort i, chcąc nie chcąc, wpuszcza przybyszy do środka. Unosi lampkę, by przybyli napatrzyli się i nadziwili skomplikowanym mechanizmom - mozaikom kół zębatych, zapadek i rygli, dzielnie strzeżących skarbów - zapomnianych ksią

Ci nauczyciele na papierowych kartkach

Obraz
Dziś będzie o nauczycielach i trochę o uczniach, w końcu mamy Dzień Edukacji Narodowej, który jest takim samym świętem dla nas- nauczycieli, i dla was - drodzy uczniowie! Wszystkiego dobrego, samych sukcesów, wzajemnej wytrwałości i pamiętajcie, że BOOK czuwa nad procesem edukacji ;) Hogwart i jego mieszkańcy Długoletnia tradycja Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie sięga niepamiętnych czasów, w których to czwórka założycieli: Salazar Slytherin, Rowena Ravenclaw, Helga Hufflepuf i Godryk Gryffindor, stała się zarazem pierwszymi nauczycielami, dzielącymi się chętnie umiejętnościami czarowania z młodszymi uzdolnionymi dzieciakami. Szkoła musiała przyciągać najlepszych magów, o wybitnych zdolnościach, ale czy wszyscy nadawali się na świetnych pedagogów? Mowa tu o wszystkim znanym Severusie Snapie - podejrzliwym, węszącym wszędzie spisek, w którym Harry Potter odgrywał wiodącą rolę. Severus o tłustych włosach i ziemistej cerze, wiecznym grymasie niezadowolenia, potrafił

Książki z biblioteką w w tle

Obraz
Otóż to! Zawsze kojarzy się bibliotekę pełną książek... chociaż moje miejsce pracy odbiega od tego stereotypu. Tymczasem są takie wyjątkowe książki, napisane przez wyjątkowe osoby... W tych książkach biblioteka... może nie gra pierwszych skrzypiec, ale swój epizod ma! Dzisiaj będzie o jednej z nich - o bibliotece HOGWARTU. Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie to wyjątkowe miejsce, do którego - jak mniemam - chętnie trafiłby niejeden jedenastolatek. Nie dość, że człowiek uczy się tam czarować, warzyć eliksiry, może od czasu do czasu poszusować na miotle, nafaszerować się wyśmienitym jadłem, to jeszcze może sobie zrobić coś bardzo mugolskiego - poczytać książki. W tym celu wybiera się na piąte (?) piętro wielkiego zamczyska. Prawie jak u mnie, to znaczy, że moja biblioteka też jest wysoko - trzecie piętro. (Mamy coś wspólnego!) Biblioteka jest przeogromna! Tysiące, ba, dziesiątki tysięcy książek, ksiąg, książysk i książeczek rozlokowanych na setkach półek wzdłuż tysiąca r

Kot i biblioteka

Obraz
Vicky Myron i Bret Witter, Dziewięć wcieleń kota Deweya Biblioteka szkolna powinna być miejscem, do którego nie trafiają książki z przypadku. Są profesjonalnie selekcjonowane przez nauczyciela bibliotekarza, kierującego się gustami czytelników. Zdarza się czasami i tak, że użytkownicy biblioteki przynoszą rozmaitości z domowej biblioteczki. Myślę, że z książką „Dziewięć wcieleń kota Deweya” było podobnie, bo cóż ta książka ma wspólnego z młodym polskim statystycznym gimnazjalistą? „Dziewięć wcieleń…” jest odpowiedzią właścicielki popularnego za sprawą książki kota Deweya na listy czytelników. Kot Dewey był mieszkańcem, maskotką, reklamą i futrzaną terapią w bibliotece w maleńkim mieście Spencer w stanie Iowa. Nie tylko windował czytelnictwo we wspomnianej mieścinie, ale i pomagał ludziom uporać się z własnymi problemami. Kto ma w domu zwierzaka, z pewnością, łatwo uwierzy w terapeutyczną moc kotów, psów i innych czworonogów. Po śmierci Deweya autorka i zarazem kierow

"Książka to dopiero początek..." startuje Międzynarodowy Miesiąc Bibliotek Szkolnych

Obraz
Hurra!! Nadeszło jedyne takie  święto moli książkowych i miłośników bibliotek szkolnych! Tegoroczna edycja jest pod hasłem (prawdziwym balsamem dla uszu): "Książka to dopiero początek..." . Początek wspaniałej przygody, samokształcenia, pasji czytelniczej itd. itp. Na pewno macie inne pomysły na dokończenie tej sentencji. W naszej gimnazjalnej bibliotece również czekają na uczniów atrakcje. Są to głównie konkursy, quiziki, nowości czytelnicze, ciekawe czasopisma. Wystarczy przyjść, a bibliotekarz już postara się o wprowadzenie chętnego ucznia w świat przygód książkowych i pokazać, że nie jest to ani trudne, ani nudne. Kto wie, może w październiku zalęgnie się w niektórych uczniowskich organizmach mały bakcyl czytelniczy i przemieni  w prawdziwego mola książkowego? Kto wie, czy skromniutki zasób szkolnej biblioteki wystarczy, by zaszczepić w uczniach ciekawość odkrywania świata zapisanego w książkach? Kto wie, może niektórzy uwierzą, że książka nie trąci nudą, u

Nowość w bibliotece szkolnej!

Obraz
Rick Riordan, Apollo i Boskie Próby , t.1: Ukryta wyrocznia Znany wśród młodzieży krzewiciel mitologii greckiej (rzymskiej i też skandynawskiej) próbuje zainteresować nastolatków dziejami „boskiego” Apolla. Powrót do tematu, który zapewnił Riordanowi sukces, czy i tym razem również zaniesie autora „Percy Jacksona…” na szczyty bestsellerów? Możliwe. Jednak należy mieć na uwadze, że jest to zabieg dość ryzykowny. W końcu i ulubiona potrawa może się przejeść. Fani poczytnych przygód młodego herosa mogą się zawieść… Albo i nie. Sprawdźmy. Powieść zaczyna się dość interesująco. Niemalże wciąga czytelnika w mroczne zaułki Nowego Yorku i wzbudza współczucie dla Apollina. Lalusiowaty bóg napytał sobie biedy i został ukarany przez gromowładnego Zeusa, swego nieprzejednanego ojca. Karą jest zesłanie na ziemię, pozbawienie boskich przywilejów i standardowa próba u jednego z herosów. Dla Apollina to istna męka Tantala! Niewyobrażalne okrucieństwo ze strony rodziciela! Lamenty boga są

Ile procent Krzyżaków jest w "Krzyżakach"?

Obraz
W szkolnej bibliotece wypożycza się głównie lektury. Niestety, to fakt. Ile razy przychodzą uczniowie, z miną na cmentarz, bo pani od polskiego kazała wypożyczyć lekturę, a później nazbyt "uczciwie" uświadamiają bibliotekarza, że: "I tak przeczytam streszczenie...". Niestety, to też fakt. Takim top of the top rankingu cierpiętniczego oblicza związanego z obowiązkiem wypożyczenia lektury szkolnej jest moment, w którym uczniowska brać przychodzi po "Krzyżaków". Chociaż nie... Największy ból wychodzi na ich twarzyczkach wtedy, kiedy została już wersja - jak ja ją nazywam - sauté , czyli bez ściągawek. Skąd ta reakcja? Czy naprawdę należy bać się "Krzyżaków"? Główny problem negatywnych reakcji ze strony uczniów leży w braku znajomości problemu, zagadnienia. Oczywiście, też po stronie obowiązku. Swoją drogą, czy gdyby "Krzyżacy" byli zakazaną lekturą, młodzież chętniej sięgałaby po nich? ... Przeraża też objętość. Kto z obowiązku polub

Słowo o Sienkiewiczu... cz. 2

Obraz
Sienkiewicz zyskał niebywałą sławę jako autor powieści historycznych. Współczesna krytyka polska nie oszczędzała mu przykrych komentarzy w rodzaju "pisarz tendencyjny", "autor bzdurnych romansideł i papierowych postaci", "historii wyssanych z palca" itp. Natomiast Zachód i reszta świata zaczytywała się w "Quo vadis", i Trylogii, ubolewając, że setki, tysiące kilometrów utrudniają spotkanie się z autorem. Sienkiewicz doceniał każdą krytykę, a do swej pracy podchodził bardzo serio. Poważnie też potraktował dzieci i swoje dziecięce marzenia. Powieść współczesna i Afryka Przyjaciele poradzili Sienkiewiczowi napisanie powieści opowiadającej o życiu współczesnym, aby krytyka nieco ochłonęła. Tak powstało „Bez dogmatu” (1890). Atakowano powieść za biografizm… Po części jest to prawda. Bohater - hrabia Płoszowski, nie wierzy w nic, jest kosmopolitą, ale jak ma się żenić to tylko z Polką. Powieść przypadła do gustu społeczeństwu, choć moc