„Syn Wiedźmy”... Genialna baśń o podróży po swoje „ja”
Jestem w tej książce zakochana! Tak wiele rzeczy podoba mi się w niej! Nie wiem, od czego zacząć... To książka dla dzieci, na którą czekałam. To moje tegoroczne odkrycie (zresztą jak Flawia, Serafina, „Drzewo kłamstw” i jeszcze parę innych książek).
Kelly Barnhill, Syn Wiedźmy
Nie pamiętam, gdzie przeczytałam o „Synu Wiedźmy”, ale gdziekolwiek to było błogosławię ten dzień i godzinę, ponieważ to był dobry zakup w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Nie chcąc spojlerować, tylko napomknę – jest to książka owiana aurą melancholii, ale też pogoni za światem, który kryje się za łukiem rzeki. To książka o walce ze stereotypami i stygmatyzacją. Piękna i wzruszająca baśń... nie mogę wyjść ze zdumienia, że napisana została w XXI wieku.
Bohaterem jest chłopiec, tytułowy syn Wiedźmy, po którego upomniała się historia i magia. Chłopiec zmaga się z własnymi słabościami, a przy okazji odkrywa inną magię – przyjaźni i miłości. Bo taka właściwie jest puenta każdej baśni – największą magią są uczucia i siły w nas drzemiące, wystarczy tylko je uruchomić. I udać się w trudną podróż.
Jak wspomniałam wyżej – kocham tę książkę. Przeczytałam ją piorunem, delektując się każdym słowem i obrazem, ponieważ język tej książki jest na bardzo wysokim poziomie – pobudza wyobraźnię, uczucia, rozbudza ciekawość, daje poczucie napięcia, ale też sprawia, że wsącza się w czytelnika ta melancholia. Uważam, że powinna zostać zekranizowana, ponieważ takich bohaterów jak syn Wiedźmy trzeba pokazać na większą skalę.
Komentarze
Prześlij komentarz