„A w czasach pogardy na ziemię wypełzają Szczury”
Drugi tom sagi o wiedźminie Geralcie utrzymuje się w
mrocznym klimacie napięcia i oczekiwania strasznego finału. Podobna jest
również redakcja tomu, tzn. każdy rozdział opatrzony jest mottem. Sapkowski
powoli przyzwyczaja czytelnika do wydarzeń, które na długo wtrącą trójkę
najważniejszych postaci w wojenną zawieruchę. Gdzieniegdzie pojawiają się
partyzanckie oddziały, szubienice, echa wojny brzmią coraz bliżej. Autor
wprowadza nowych bohaterów, po to tylko, by wyjaśnili tajemnicze pochodzenie
Ciri. Rozdziela natomiast trio: Geralt, Yennefer i Ciri.
Jeśli w „Krwi elfów” czytelnik zapoznawał się z mozolnym
procesem stawania się wiedźminem, a później czarodziejką, teraz w „Czasach
pogardy” Sapkowski uderza z całej siły na środowisko czarodziejów, pisząc o
nich jako o podłych intrygantach, bezwzględnych spiskowcach, którzy baczą tylko
na własne korzyści. Ludzie postępują podobnie, gdy ktoś staje się niepotrzebny,
to się go pozbywają. Jeśli ktoś nie wie, po czyjej stronie stoi, to trzeba na
nim wymusić decyzję.
Geralt w końcu będzie musiał opowiedzieć się po jednej ze
stron – Nordlingów lub Nilfgaardczyków. Nie tylko taka zmiana zajdzie w głównym
bohaterze. Sapkowski sypie niespodziankami, które powoli zaczynają układać się
w smutną, a raczej tragiczną całość, którą zwiastują czasy pogardy, czasy
chaosu. W dodatku pojawiający się coraz częściej Dziki Gon – powietrzna karawana
upiorów, podczas której dzieci mają koszmary, zbliża ku nieuchronnej zagładzie
odwiecznego porządku. Nie tylko wiedźmin będzie miał problemy w nim się
odnaleźć.
Również Jaskier będzie musiał zamienić swój świat poezji w
ciężkostrawną prozę i zmierzyć się z największymi lękami. Na szczęście
Sapkowski rozładowuje umiarkowanie napięcie dowcipem, aby przypomnieć
czytelnikowi, że i w czasach pogardy, chaosu, znajdzie się miejsce na śmiech,
na ludzkie odruchy, jak strach i zwątpienie. Tak, w tym tomie Sapkowski stawia
nas przed trudnym pytaniem: na ile jesteśmy w stanie poświęcić swoje ideały i
czy stać nas na „luksus pogardy”, by ocalić inne życie.
Komentarze
Prześlij komentarz