I znowu wojna, i znowu przelana krew przyniesie pokój. Nawet krew elfów?
Dwa poprzednie tomy "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia" stanowią klucz do sagi o wiedźminie Geralcie. Bez ich lektury czytelnik nie będzie w stanie pojąć, kim dla wiedźmina jest Cirilla oraz co wspólnego ma z tym Yennefer.
Już sama redakcja pierwszego tomu sagi wskazuje na zerwanie z retoryką luźnych opowiadań pisanych dla zabawy i zaspokojenia wyobraźni. Każdy tom poprzedzony jest mottem z rzekomych dzieł rzekomych autorów, mających rodowód w świecie wykreowanym przez Sapkowskiego. Tematem przewodnim cytowanych fragmentów jest gatunek zwany wiedźminem. Bo i wiedźminowi najwięcej poświęci autor miejsca. Jemu i Ciri.
"Krew elfów" opisuje niepełny proces "rodzenia się" wiedźmina. "Niepełny", ponieważ wiedźmini sami nie wiedzieli, jak potraktować adepta, czy raczej adeptkę wiedźmińskiej szkoły w Kaer Morhen. Dlatego i Sapkowski ogranicza się tylko do przekazania czytelnikowi ćwiczeń fizycznych, morderczych i awykonalnych. Nauka Ciri w Kaer Morhen zostaje ostatecznie przerwana, gdy w dziewczynce budzą się inne talenty. Wyjeżdża do Ellinder, do kapłanki Nenneke i tam pobiera nauki od samej Yennefer. Ciri doskonale przyswoi sobie obcesowość, bezwzględność i wywieranie silnego wrażenia na mężczyznach, czyli będzie mniejszą kopią swej nauczycielki.
Tymczasem Geralt będzie na własną rękę szukał pewnego człowieka, który mocno się nim interesuje, ale jeszcze bardziej Ciri.
Sapkowski poważnieje w rozpoczynającym sagę tomie, wydarzenia trwającej wojny z Nilfgaardem nadają mroczny tom, tym bardziej tajemnicza postać i wszechobecne intrygi, w których Geralt nie czuje się zbyt pewnie, budzą poczucie zagrożenia. Niby Geralt i Ciri są głównymi bohaterami, ale to ludzie - ich usilna dominacja, matactwa, pycha i pazerność, wyższość wyziera z każdej stronicy tomu. "Krew elfów" to początek burzy.
Komentarze
Prześlij komentarz