Ostatnie życzenie, więc dobrze się zastanów… Wiedźminie


Andrzej Sapkowski, jeden z najbardziej znanych polskich twórców fantastyki, tworząc postać wiedźmina Geralta, pewnie sam nie spodziewał się takiego sukcesu. Opowiadania pojawiły się najpierw w czasopiśmie „Fantastyka”. Później Sapkowski opublikował je w tomach. Dziś będzie o pierwszym z nich, wydanym w 1993 r., zatytułowanym „Ostatnie życzenie”.
Czuć wyraźnie, że pierwszy tom jest forpocztą dla czterotomowej sagi, ponieważ opowiadania nie wiąże fabuła przyczynowo skutkowa. Jest tu tak naprawdę wszystko i wszyscy najważniejsi bohaterowie. Zatem poznajemy wiedźmińskie obyczaje, wiedźmiński światopogląd, ważniejsze kraje i nacje je zamieszkujące, a także waśnie między tymiż nacjami. Bo świat Sapkowskiego zamieszkują i ludzie – najeźdźcy, elfowie – pokonani w walce o świat, krasnoludy – jak zwykle wyszczekane, buńczuczne i rubaszne, czarodzieje – wyniośli, lekce sobie ważący prawo i moralność oraz wiedźmini. A wiedźmin to płatny morderca potworów, mutant przystosowany do siekania i wypruwania flaków strzygom, wyvernom, latawcom, kikimorom i innym kaprysom natury.
W tym tomie, składającym się z siedmiu luźnych opowiadań, połączonych „Głosem rozsądku”, Sapkowski śmieszy, przeraża, uczy na przykładzie przestępcy, bądź co bądź, kierującego się wiedźmińskim kodeksem, który po głębszej analizie, niewiele odbiega od kodeksu rycerskiego. Geralt z Rivii, mimo wszystko, woli uchodzić za mruka, ponuraka, renegata i oprycha pełną gębą. Działa na przekór losu, kieruje się impulsem i ratowaniem przyjaciół z opresji. Tak, wiedźmin Geralt jest bardziej ludzki niż sam przypuszczał, ponieważ rozsądkiem to on się nie kieruje, a dzięki temu jest bardziej realny i pewnie dlatego tak lubiany przez rzesze czytelników na świecie. Wróćmy na chwilę do opowiadania „Głos rozsądku”, ponieważ ono jedyne dotyczy przyszłości Geralta. Akcja toczy się w świątyni bogini Melitele, której to opiekunką jest kapłanka Nenneke. W świątyni wiedźmin dochodzi do zdrowia i znajduje potwierdzenie dla swoich obaw. Choć kapłanka przestrzega go przed okrutnym losem, Geralt jak to Geralt, idzie za głosem własnego (nie-)rozsądku.
Jaki morał wynika z tomu? Człowiek nie jest kowalem swojego losu, choć ma na niego maleńki wpływ, dzięki magii, dzięki duchowi z lampy, który spełni trzy życzenia. Ważne jest, by zbyt pochopnie nie chcieć uratować komuś życia. Ale Geralt działa pochopnie, zwłaszcza gdy chodzi o kobiety, właściwie kobietę pachnącą bzem i agrestem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Drzewo kłamstw”... hit książkowy, który mógłby być również hitem filmowym

Sienkiewicz - celebryta i pięć razy Maria

Siostrzana miłość w baśniowej scenerii i legendarnym czasie